Aktualności
Strona główna / Aktualności / Kwiecień w Zawierciu i okolicach 1835-1938
Kwiecień w Zawierciu i okolicach 1835-1938
data dodania: 2014-04-14 12:04:34
Rok 1835
Pisarz Kancelarii Ziemiańskiej Województwa Krakowskiego. Spadek po niegdyś Piotrze Gostkowskim, w dn. 19 lutego 1835 r. zmarłym, z dóbr: miasto Kromołów z wsiami i folwarkami, Pomrożyce, Zawiercie kromołowskie i Zuzanka, tudzież Bzów z folwarkiem Jordanówka, w powiecie pileckim, obwodzie olkuskim, województwie krakowskim leżących, składający się, stosownie do przepisu prawa, z terminem sześciomiesięcznym, a ostatecznie aż po dzień dziewiętnasty września (pierwszy października) 1835 r. ogłasza, w którym to przeciągu czasu interesowani w kancelarii ziemiańskiej z dowodami przekonywającymi osobiście (bądź przez pełnomocników urzędownie umocowanych) stawić się mają. Po czym to, co przepis prawa mieć chce, ogłoszonym zostanie.
Gazeta Warszawska nr 88, 1.04.1835 r.
Rok 1857
Podaje się do wiadomości powszechnej, iż z dniem 15 (27) marca rb. urządzony został codzienny bieg poczt pomiędzy Pilicą a Zawierciem przy kolei żelaznej. Przy pocztach tych mogą być przewożone osoby i ich rzeczy za opłatą po kop. 3 od osoby na wiorstę, a od rzeczy 30 funtów wagi przenoszących po ½ kop. od funta na całą odległość. Bieg poczt powyższych zastosowany został do przychodu pociągów osobowych (sznelcugów) z Warszawy przez stację Zawiercie.
Kurier Warszawski nr 95, 28.03.(9.04.)1857 r.
Rok 1859
Korespondencja Gazety Warszawskiej. Z Miechowskiego dn. 12 marca 1859 r. Szkic podróży w Krakowskie, karczmy, popasy, nocleg w Zawierciu, uwagi na noclegu. Pilica, papiernia na Wierbce. Zakłady sukienne i kortowe. Handel wełną i jego przyszłość. Przyszłość miasta Pilicy. Wpływ miast i fabryk na lud wiejski. Środki zaradcze. Uwagi ogólne, zakończenie.
Gdyby komu z odleglejszych czytelników naszej gazety przyszła kiedy ochota zwiedzić uroczy Ojców, Pieskową Skałę, dolinę Prądnika – słowem, krakowskie, to trzymając się ściśle geografii, radzilibyśmy mu dojechać koleją żelazną do stacji Zawiercie, skąd szosa prowadzi przez cudowny Ogrodzieniec, z ruinami warownego zamku, do miasta Pilicy. Z Pilicy na Wolbrom dojeżdża się traktem bitym do Miechowa; skąd, jako z punktu środkowego, rozchodzą się drogi do wszystkich miejsc godnych widzenia. Radzimy podróż na Miechów, gdyż dla samego kościoła, niegdyś Kanoników Regularnych, Stróżów Grobu Świętego w Jerozolimie, fundacji sławnego Jaksy, niemniej dla dwóch obrazów olejnych w bocznych ołtarzach, pędzla Smuglewicza, warto jest w tym mieście zatrzymać się. (...) O godzinie 2 po północy przyjeżdża się prędkim pociągiem (sznelcug) do Zawiercia. Najprzód więc trzeba wyskoczyć z wagonu, z wysokości blisko okien parterowych, bo na stacji Zawiercie nie ma pomostu, czyli platformy, do wysiadania. Proszę więc teraz jechać z damami, a niech do tego która z pań nie będzie w stanie normalnego i silnego zdrowia! Nieprawdaż, że to niekoniecznie miło. Przypuśćmy jednak, żeśmy poduczyli się sztuk łamanych pp. Horwardów, Stonettów, Hussen Hassanów, i dokonali szczęśliwie tego salta. Przychodzi znowu ważna kwestia ułożenia głowy pod dachem do miłego spoczynku. To sleep or not to sleep... that is the question, bo w Zawierciu, zamiast hotelu, jest prosta polska karczma; jeżeli zaś mówimy „polska karczma”, zdaje się, że wszelkie dalsze określania i opisy byłyby pleonazmem gramatycznym. Że jednak zdarzyć się mogą turyści in spe, którzy nie znają naszych popasów, noclegów itd., opiszemy pokrótce tę karczmę alias zajazd. Jest to po prostu chałupa dwojak, w jednej izbie mieści się szynkownia, w drugiej jest generalny numer dla podróżnych, gdzie podnumery znaczą się dwoma tapczanami i pękami słomy, do wygody i spoczynku dla pasażerów. Chcąc się zaryzykować na podobny nocleg, potrzeba wpierw dobrze rozczytać się i wniknąć w zasady Cabetów, Barbesów, Blanców i Caussidierów; należy umiłować śp. księcia de Saint-Simon i owego byłego szefa ludzkości, ojca Enfantin, wraz z całą falangą Rodriguezów, Lambertów itp. zwolenników zasad a chacun selon sa capacité; la propriété, c’est le vol innych. Gdyby w Zawierciu przyjęto chociaż tę odwieczną uniwersalną zasadę „każdemu według jego pieniędzy”, byłoby jeszcze pół bidy, ale tam i to odrzucono – bo choćby kto chciał płacić i przepłacać, osobnego numeru do spania nie dostanie, z prostej przyczyny, że go nie ma. Rzecz nader przyjemna, gdy się dobierze towarzystwo noclegowe złożone z mężczyzn palących cygara i dam umierających niemal od woni tytoniowej, z brudnego pachciarza, alimentującego się wśród nocy cebulą, z chrapiącego jak trąba sądu ostatecznego jakiego ekonoma, z kilkorga kwilących aniołków, których niańki wzgardziły wszelkimi wyrobami Nathansona lub Pulsa. Wystawcież sobie to wszystko pêle-mêle, jednych na tapczanach, drugich na słomie, trzecich na stołach, czwartych na stołkach; jak zaczynają wmawiać w siebie, że to ma być nocleg, wypoczynek, sen, za który każdy od głowy płaci po złotemu karczmarzowi. Zapewne Kain na drugi dzień po zabiciu Abla musiał mieć sen spokojniejszy od snu najuczciwszego człowieka, którego los zagnał na nocleg do Zawiercia. Prawdziwie pojąć trudno, dlaczego u nas wszędzie prawie panuje taka opieszałość we względzie tyczącym się wygód i potrzeb publicznych, zwłaszcza gdy dbałość o też wygody chodzi zawsze w parze z interesem własnym eksploatujących. Wszędzie ten sam nieład, ten sam brud, ta sama obojętność; a dalipan, że przynajmniej na stacjach kolei żelaznej, choćby dla samego oka cudzoziemców, powinno być inaczej. Bo i po cóż dawać pole do obmowy? Cóż dziwnego, że Niemiec, zmuszony raz choć w życiu zanocować w takim Zawierciu, nazwie nas dies Polen, zaś Francuz utwierdzi się w swym ulubionym pays des barbares. A w istocie, trudno by już było im i kontrować, i sprzeczać się z nimi o to. (...) Zaprosiwszy czytelnika do podróży w krakowskie, udajmy się sami naprzód z Zawiercia szosą do Pilicy i zastanówmy się nieco dłużej w tym mieście, jako na pierwszej stacji tej pięknej, uroczej, zachwycającej podróży.
Położenie miasta Pilicy, spod stóp którego bierze początek rzeka tegoż imienia, jest przecudowne. Od strony zachodniej wyrestaurowany z ruin zamek, mieszkalny obecnie, dominuje ponad miastem jak fort, jak cytadela jaka. Od południa góry okryte lasami sosnowymi i jodłowymi, spośród których sterczą drzemiące snem ubiegłych wieków ruiny zamku smoleńskiego, stanowią fantastyczne tło ciemne, na którym wieżyce kościółków, kominy i dachy szare domostw pięknie konturowo się zarysowują. Za miastem tuż szumiąca kaskada młodej jeszcze Pilicy, ujęta po tyrańsku, bez względu na wiek dziecięcy, w koryto drewniane, spada z szumem na koła młyna, szerząc wokoło monotonny, usypiający plusk wody i odgłos trybów koła, tak miłe wiejskiej zaciszy, tak przystające do georgiki, do sielanki swojskiej. (...) Skreślimy raczej obraz teraźniejszości Pilicy. Jeżeliś, łaskawy Czytelniku, zwiedzał kiedy miasta fabryczne górnego Śląska, jeżeliś obserwował choć z okien wagonu te fantastyczne kłęby dymów, wywiązujące się z olbrzymich kominów fabryk, słuchał monotonnego jęczenia machin, periodycznego stukania wielkich młotów, widział ten gwarny ruch ludności zakopconej, rękodzielniczej, to obraz zupełnie podobny przedstawi ci obecnie Pilica. Ma się rozumieć, do tego podobieństwa nie wchodzą kałuże błota, kupy śmieci i brudy wszelkiego rodzaju, wspólne wszystkim naszym prowincjonalnym miasteczkom. Właściciel obecny Pilicy, p. Moes, znany chlubnie krajowi ze swych eksploatacji przemysłowych w różnych gałęziach, postanowił sobie, na wzór nieodżałowanej pamięci Steinkellera, ożywić to ciche ustronie przemysłem i ruchem handlowym. W tym celu założył on w Wierbce (nomenklatura), o parę wiorst od miasta Pilicy, fabrykę papieru, na kolosalną skalę. Fabrykę tę ożywia woda z rzeki Pilicy, która zatrzymana sztucznymi groblami obraca prócz tego prześliczny, udoskonalony tartak angielski, oraz kryguje masę łąk. Woda taż sama, sprowadzona pomostami, wpada olbrzymimi żelaznymi rurami na turbiny, nadając papierni siłę ruchu. Nie jest tutaj zamiarem naszym pisać specjalne, fachowo-naukowe sprawozdania o fabryce papieru w Pilicy. Opisy podobne interesować by mogły tylko fabrykantów, nie zaś ogół czytelników. Co więc mamy powiedzieć, powiemy ogólnikowo i pokrótce. Profana, zwiedzającego papiernię, najwięcej zaciekawia machina olbrzymia do wyrabiania papieru bez końca. Cały proces fabrykacyjny jest tutaj widocznym jak na dłoni. Z kadzi w górze ustawionej, gdzie się przerabia wciąż rozcieńczona wodą papka, spływa taż papka na szeregi sit trzęsących się. Na sitach tych różnej gęstości papka i pozbywa się stopniowo wody, kondensuje się, osiąka na walcach filcowych, suszy do reszty pomiędzy rozgałęzionym systematem walców żelaznych wewnątrz parą ogrzanych, i w końcu wychodzi pod postacią wybornego papieru, gotowego do użycia. System noży okrągłych, osadzonych na walcu obrotowym, tnie całą szerokość płatu papierowego na odpowiednie arkuszom sztuki, te następnie tną się na arkusze i jest papier gotowy. Brudna szmata, wrzucona w holendry, wymyta, wygotowana, wybielona, utarta, rozrobiona na najcieńsze włókna, spuszczona do kadzi, nie potrzebuje jak pół godziny czasu, żeby się odrodziła jak feniks z popiołów i ukazała się nam pod postacią najpiękniejszego welinu, oczekującego tylko pióra i atramentu. W istocie, podziwiać należy rozum człowieka, a więcej jeszcze podziwiać tę Najwyższą Istotę, która w swej łasce nieograniczonej pozwoliła używać człowiekowi tej władzy twórczości, działającej rzeczywiście cuda na ziemi.
(Dalszy ciąg nastąpi).
Gazeta Warszawska 12.03.1859 r.
Rok 1866
Wiadomość! W dominium Poręba, przy stacji kolei żelaznej Zawiercie, są do wydzierżawienia dwie fryszernie z należącym do takowych zakładem polewy (Hochofen Etablissements mit zugetriegen Emailer-Anstalt). Egzystująca tamże fabryka budowy machin zostaje zwinięta i wszystkie z niej pochodzące maszyny na sprzedaż wystawione. Bliższą wiadomość udzieli biuro administracji, administracja hrabiego Schaffgotsch baron von Buddenbrock.
Kurier Warszawski nr 86, 5.(17.)04.1866 r.
Rok 1871
Blanowice. Dyrekcja Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Kielcach podaje do powszechnej wiadomości, iż na zasadzie art. 7 Postanowienia b. Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego z dnia 28 czerwca (10 lipca) 1860 r. i upoważnień przez Dyrekcję Główną Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego udzielonych, następujące dobra ziemskie za zaległość w ratach Towarzystwu należnych wystawione są na przymusową sprzedaż przez publiczną licytację w mieście Kielcach, w kancelariach hipotecznych poniżej wymienionych.
1. Blanowice i Piecki, z folwarkiem Staw, z przyległościami i przynależnościami, po uposażeniu włościan pozostałe, położone w okręgu Pilickim – raty zaległe w chwili zarządzenia sprzedaży wynoszą rs. 940; wadium do licytacji wynosi rs. 2 100; licytacja rozpocznie się od summy rs. 15 200; termin sprzedaży dn. 4 (6) listopada 1868 r., przed rejentem Mieszkowskim Wojciechem.
(…) Skarżyce i Morsko z przyległościami i przynależnościami, po uposażeniu włościan pozostałe, położone w okręgu pileckim – raty zaległe w chwili zarządzenia sprzedaży wynoszą rs. 770; wadium do licytacji wynosi rs. 2 100; licytacja rozpocznie się od sumy rs. 17 500; termin sprzedaży dn. 8 (20) listopada 1868 r. przed rejentem Makowskim Stanisławem. (…)
Dodatek do „Gazety Warszawskiej” nr 81, 1.04. 1871 r.
Rok 1880
Zaraz za dworcem stacji Zawiercie wzniesiona i w bieg już puszczoną została huta szklana, będąca własnością p. Panek et Company. Pan P. jest właścicielem tutejszej cegielni parowej. Fabryka wyrabia dotąd tylko szkło lagrowe białe (tafle). Pieców czynnych ma 3, a robotników 20; w krótkim czasie wyrabiać będzie butelki, szklanki itd., na które przyjmuje już obstalunki i kontraktuje. Dotąd Zawiercie liczy już fabryk 8, a mianowicie: dwie fabryki bawełniane, jedna Ginsberga, druga akcyjna; 1 fabryka kortów Braus et Comp.; 1 fabryka tektury smołowanej, cementu drzewnego pana J. Katz; 1 tartak duży parowy, p. Horowitz, Lipsichitz i S-ka; 2 cegielnie duże, z nich jedna parowa, p. Panek et Comp; 1 piekarnię parową; brak jednak wielki, pomimo tylu robotników i oficjalistów różnych narodowości, restauracji porządnej.
Z powodu rozszerzania plantu pod drugą linię drogi żelaznej otworzone zostały dla pociągów gospodarczych stacje telegraficzne w domkach dróżniczych pomiędzy stacją Zawiercie – Łazy oraz Łazy – Ząbkowice, a także założono weksle dla wpuszczania na linię, ułożoną chwilowo, gospodarczych pociągów, aby nie przeszkadzały punktualnemu biegowi pociągów towarowych i osobowych. Do robót ziemnych, z powodu braku dostatecznej liczby robotników, sprowadzono Austriaków, którzy codziennie całymi partiami przybywają.
Tydzień 16.(28.)04.1880 r.
Szpital i szkoła. Współwłaściciele fabryki wyrobów tkackich w Zawierciu, bracia Ginsbergowie, ofiarowali 20 000 rs. na wzniesienie szpitala i szkółki dla robotników i ich rodzin, oraz przyrzekli następnie utrzymywać je swoim kosztem.
Gazeta Warszawska nr 91, 12.(24.)04.1880 r.
Rok 1886
Statystyka parafii Piotrkowskiej i jej filiałów za rok zeszły. (…) W filiale Dąbrowa razem z Zawierciem i Sosnowcem familii 354, dusz 1 216; ochrzczono chłopców 23, dziewcząt 23, razem 46; konfirmowano chłopców 9, dziewcząt 4, razem 13; u komunii św. było mężczyzn 219, kobiet 319, razem 538; ślubów zawarto 15, pomiędzy tymi mieszanych 9; umarło 41 płci męskiej, 23 żeńskiej, razem 64. (…)
Głosy Kościelne w sprawie Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego nr 7, 3.(15.)04.1886 r.
Rok 1888
Ciągliński J. Halo słoneczne. Dnia 10 lutego 1887 r. widziano w Zawierciu wspaniałe halo słoneczne, które trwało około 35 minut. (…)
Prace matematyczno-fizyczne t. 1, Warszawa 1888.
Rok 1892
Bez szynku i bez karczmy obejść się można; dowodzi tego fabryczna wieś Zawiercie, licząca do 12 tys. mieszkańców. Nie posiada ona w obrębie swoim od nowego roku ani szynku, ani karczmy, tylko bawarie [piwiarnie], w których można dostać piwa. Nawet w święta wielkanocne nie było widać w całym Zawierciu pijanych, a zatem bójek, które często bardzo przytrafiają się w innych miejscowościach fabrycznych. Dziś więc Zawiercie możemy stawiać jako wzór wstrzemięźliwości.
Zorza nr 17, 16.(28.)04.1892 r.
Rok 1901
Morderstwo inżyniera Stephaniego, o którym pokrótce donosiliśmy, popełnione zostało w Zawierciu przez trzech ludzi. Sędzia Gutowski rozwinął śledztwo i tego samego dnia wieczorem aresztowano podejrzanych o udział w zabójstwie: stróża domu Stephaniego, Andrzeja Wójcika, i dwóch jego towarzyszów, Józefa Starzyka oraz Aleksandra Komarowskiego, którzy okazali się przestępcami. W dniu zabójstwa Stephani przyszedł o godzinie 4 po południu obejrzeć nowo wybudowy dom, towarzyszyli mu Wójcik i Starzyk. Obaj porozumieli się wzrokiem, a jeden z nich odezwał się: „Niech no pan zejdzie na dół do piwnicy, bo się pokazała woda”. Stephani zeszedł i wówczas Józef Starzyk miał się z nim załatwić, lecz brakło mu odwagi. Stephani wyszedł z piwnicy, obejrzał roboty i zawrócił ku domowi, nie domyślając się, że śmierć wisiała nad jego głową. Uszedłszy kilkanaście kroków, coś sobie przypomniał i wrócił na swoje nieszczęście. Wówczas wymienionym dwóm, do których się przyłączył Komarowski, przyszła myśl, żeby go zwabić na górę. Przystąpił do Stephaniego Józef Starzyk i rzekł: „Pan stawia nowy dom, a już zaczyna się rysować”. Stephani, nie przeczuwając zdradzieckiego podstępu, wszedł po prowizorycznym pomoście na górę i tu padł ofiarą. Józef Starzyk pierwszy rzucił się na niego, powalił na ziemię, zakneblował mu usta i wspólnie ze stróżem, Andrzejem Wójcikiem, dokonali zabójstwa kilofem i cegłami, zadając mu śmiertelne razy w piersi. Gdy spostrzegli, że ofiara daje jeszcze słabe oznaki życia, dobili Stephaniego kolanami. Stało się to o godzinie 5 po południu, w obecności Aleksandra Komarowskiego, który był biernym świadkiem całego morderstwa. Załatwiwszy się w ten sposób, zdjęli z trupa buty i zakopali je w piasek, a zabrawszy zegarek i kluczyki, jakie znaleźli w kieszeni zabitego, okręcili mu twarz i piersi starym workiem, odrutowali przy pomocy Komarowskiego i pozostawili na miejscu, sami zaś poszli na kolację do stróża Wójcika, gdzie grali w karty do późnego wieczora. O godzinie 11 w nocy udali się na miejsce zbrodni, zabrali we trzech swoją ofiarę, przerzucili trupa przez sztachety ogradzające staw sąsiedni, przeleźli sami przez parkan i nakładłszy kamieni pod drut opasający trupa, wrzucili go do wody. Zmawiali się już przed trzema tygodniami, by Stephaniego zamordować w domu Muncha. Mieli to wykonać w ten sposób, żeby wtajemniczyć chłopca, służącego, który by im ułatwił wejście nocą, zostawiając przymknięte okno. Planu tego zaniechali w obawie, aby ich chłopiec nie zdradził. Przyczyny, która ich popchnęła do tego czynu, nie wyjawili. Jest przypuszczenie, że uczynili to pod wpływem namowy. Wszyscy zostali okuci w kajdany i przewiezieni do więzienia w Częstochowie. Są to ludzie młodzi, najstarszy z nich liczy dopiero dwudziesty siódmy rok życia! Dodać należy, że Andrzej Wójcik służył u Stephaniego od małego chłopaka, kiedy jego chlebodawca był jeszcze dyrektorem fabryki w Porębie. Sekcja sądowo-lekarska, dokonana na zwłokach zabitego, wykryła między innymi: złamanie mostka, połamanie wszystkich żeber z lewej strony i ogromny wylew krwi w piersiach. Pogrzeb Stephaniego odbył się w dniu 6 bm. po południu, na cmentarzu ewangelickim w Porębie
Goniec Wielkopolski nr 80, 19.04.1901 r.
Rok 1906
Zawiercie. Od jednego z prenumeratorów naszych, robotnika, otrzymujemy następującą notatkę o wyborach: „Bardzo wesołą nowiną chciałem się z Łaskawym Panem podzielić, mianowicie, że my robotnicy fabryki Tow. Akc. »Zawiercie«, w której pracuje około 6 tysięcy robotników (połowa mężczyzn), pomimo wściekłej agitacji socjalistów, zdołaliśmy przeprowadzić wybory pełnomocników. Nie uwierzy Łaskawy Redaktor, jak się tym cieszymy, bo sami socjaliści mówili, będąc pewni swej rewolwerowej racji, że która partia zwycięży dnia 11 kwietnia, ta będzie w naszej fabryce panowała. I dał Pan Bóg, że oni ponieśli haniebną porażkę. Nie cieszymy się tym w przypuszczeniu, iżby tam co nasi pełnomocnicy zaważyli na szali interesów naszej ukochanej Ojczyzny, bo i bez nich też by się obyło; ale raduje nas niezmiernie to, żeśmy pokazali, iż jeszcze nie wszyscy robotnicy pogłupieli, że od wczoraj już nas nie będą socjaliści na swoim pasku wodzić. Już my się bez nich obejdziemy. Niestety, w 6 fabrykach w Zawierciu robotnicy nie poszli za naszym przykładem (we wszystkich razem mniej ludzi pracuje, niż w naszej jednej), ale pal ich sześć! Okazali oni jedynie, że plewami socjalistycznymi zapchane mają głowy. Podawaliśmy głosy na pięciu kandydatów, z których trzech będzie pełnomocnikami. Otrzymali najwięcej głosów: pp. Grabiański 819, Krawczyński 507, Mijalski 476, Gajdzik 412, Piotrowski 175 i Spyra 146 – siódmego nie wybrano. W tymże dniu odbyły się wybory w Zawierciu ze średniej własności z 10 gmin, na które wypadło 33 prawyborców. Nie wiadomo nic jeszcze, jak się nazywają wybrani, wiem tylko, że wybrano kilku księży. I w gminach też były wybory, ale podobno nie we wszystkich wybrali pełnomocników, bo i po wsiach zaczął też już strajkować rozum, ale, dzięki Bogu, nie wszędzie, więc jakoś tam będzie, że posłów wybierzemy i do Dumy ich wyprawimy i przed światem złożymy dowód, że jesteśmy i żyjemy. I jakoś błogo człowiekowi na duszy, że się moc czarta, choć powoli, kruszy”.
B.X. (robotnik)
Dziennik Powszechny 17.04.1906 r.
Rok 1907
Z Zawiercia donoszą „Kurierowi Zagłębia”. We wtorek, dnia 26 bm., gdy ksiądz proboszcz zawiercki, chcąc załatwić pewien interes u obermajstra, p. Bankiera, przechodził przez jedną z sal nowej fabryki akcyjnej, pewna dziewczyna zaczęła drwić z kapłana. Koleżanki chciały powstrzymać bezwstydną robotnicę, lecz daremnie. Znalazł się też robotnik, niejaki Bebłot, przędzalnik 26-letni, który pomagał bezwstydnicy. Inni koledzy zażądali stanowczo, aby tę parkę oddano pod sąd koleżeński, który postanowił, aby zarówno dziewczyna, jak i B. udali się do księdza i w obecności 10 osób obcych i 4 delegatów robotniczych ukorzyli się i prosili o przebaczenie, którego też ks. proboszcz udzielił im z serca.
Dziennik Powszechny 4.04. 1907 r.
We wtorek bandyci dokonali dwóch napadów na monopole w powiecie będzińskim. We wsi Włodowice łupem bandytów stała się cała zawartość kasy w kwocie 72 rub. Zaalarmowani włodowiczanie urządzili pościg, którego wynikiem było schwytanie jednego z bandytów, Jana Kwapińskiego, przy którym prócz książeczki legitymacyjnej znaleziono 4 206 rub. gotówką.
We wsi Poręba sześciu uzbrojonych i zamaskowanych złoczyńców otoczyło sklep monopolowy, po czym dwóch weszło do sklepu i zażądali wydania pieniędzy. Sprzedawca nie stawiał oporu i oddał 547 rub. Bandyci udali się do urzędu gminnego. Na drodze spotkali jadącego konno kozaka. Kilkoma strzałami położyli go trupem na miejscu i strzelając, rozpierzchł się na wszystkie strony.
Dziennik Powszechny 26.04.1907 r.
Wskutek strajków i bezczynności kopalni „Poręba Mrzygłodzka” (pow. będziński) mieszkańcy Zawiercia i okolicy są w niemałym kłopocie z powodu drożyzny i braku węgla.
Dziennik Powszechny 30.04.1907 r.
Rok 1912
Strajk w Zawierciu. „Kurier Zagłębia” donosi: Administracja Tow. Akc. „Zawiercie” zawiadomiła robotników, że od poniedziałku, dnia 21 bm., zamyka fabrykę. Przyczyną tego kroku jest częściowy strajk w fabryce, mianowicie w tkalni i przędzalni, w ogólnej liczbie 2000 robotników. Strajk wynikł wskutek wydalenia jednego z robotników w tkalni. Robotnik ów w piątek zeszłego tygodnia pokłócił się w ambulatorium fabrycznym z dr Peltynem. Administracja fabryki wydaliła owego robotnika, przeciw czemu protestowali jego koledzy, utrzymując, że w sprawie tej winni są zarówno lekarz, jak i robotnik. Pierwszy strajk wybuchnął w tkalni w poniedziałek, dn. 16 bm., we wtorek zaś robotnicy powrócili do pracy, ale ponieważ administracja nie zgodziła się na pozostawienie wydalonego robotnika, więc tego samego dnia tkacze porzucili pracę.
Zarząd Tow. Akc. zakładów bawełnianych zamknął wszystkie oddziały fabryki w Zawierciu z przyczyny częściowego strajku. 6000 robotników nieczynnych, żądania niewiadome. W mieście panuje spokój. Przybyli z Piotrkowa gubernator Jaczewski oraz naczelnik powiatu i inspektor fabryczny.
Dziennik Powszechny nr 110, 23.04.1912 r.
Napad i ujęcie bandytów. Wczoraj na stacji Zawiercie, o godz. 11 przed południem, żandarm stacyjny zauważył dwóch młodych mężczyzn, zdradzających zaniepokojenie; zbliżywszy się do nich, zażądał legitymacji, ci zaś bronili się ucieczką, wówczas żandarm zaczął strzelać, przy czym jednego z bandytów postrzelił w lewą rękę. Postrzelonego bandytę schwytano; znaleziono przy nim brauning z całym magazynem nabojów. Jest to niejaki Dawydiuk, b. strażnik policji łódzkiej. Przy pomocy policji miejskiej drugiego bandytę schwytano za stacją i ten również uzbrojony był w brauning. Ujęci bandyci, jak się później okazało, przed przyjściem na stację ograbili przedsiębiorcę Bugajskiego, zabrawszy mu 86 rb.
Dziennik Powszechny nr 111, 24.04.1912 r.
Piotrków. W nadchodzącą sobotę rozpocznie się narada piotrkowskich władz gubernialnych w sprawie przekształcenia Zawiercia na osadę. Obecnie Zawiercie jest wsią, należącą do gminy Kromołów.
Zawiercie. Robotnicy w fabryce tkackiej „Zawiercie” przystępują do pracy.
Dziennik Powszechny nr 112, 25.54.1912 r.
Echa bezrobocia w Zawierciu. Z Zawiercia donoszą, iż do posła do Izby Państwowej, Żukowskiego, wysłano stamtąd odezwę z prośbą o wniesienie interpelacji, na jakiej zasadzie władze zarządziły aresztowanie niektórych osób spośród robotników strajkujących, których zakuto w kajdany i rozesłano po więzieniach pomimo tego, że przebieg bezrobocia był zupełnie spokojny. Przyczynę wybuchu strajku jeden z korespondentów oświetla w ten sposób: robotnik suchotnik nie chciał radzić się lekarza fabrycznego, Żyda, dr Peltyna, miał zaś więcej zaufania do dr Brzezińskiego, również lekarza fabrycznego. Gdy robotnik dowiedział się, że dr Brzeziński wyszedł, zabierał się do wyjścia. Na to wszedł dr Peltyn i chciał go auskultować; robotnik oświadczył, by dr P. leczył rabinów i Żydów, on zaś chce porady Polaka. Podobno po tym odezwaniu się felczer miejscowy poturbował i wyrzucił za drzwi robotnika. Ten zatarg stał się następnie powodem masowego bezrobocia.
Głos Warszawski nr 112, 26.04.1912 r.
Rok 1913
Dnia 5 kwietnia nastąpi otwarcie wystawy entomologicznej, podjętej przez Towarzystwo Miłośników Przyrody, w wielkiej Sali Ratuszowej w Warszawie. Praktyczną część wystawy stanowią działy: owady szkodliwe w rolnictwie, leśnictwie i ogrodnictwie, pasożyty ludzi i zwierząt, owady pożyteczne, ptaki oraz inne zwierzęta owadożerne i sztuczne sposoby tępienia owadów szkodliwych. Współudział w tych działach biorą między innymi stacja ochrony roślin Tow. Ogrodniczego Warszawskiego, Tow. Pszczelniczo-Ogrodnicze, Bruno Mikulski, Andrzej Chrzanowski, Helena Gabrielowa, Franciszek Feifter, Izaak z Zawiercia i wielu innych. Informacji udziela Tow. Miłośników Przyrody, Bracka 18, tel. 94-28.
Głos Lubelski 5.04.1913 r.
Rok 1914
W Zawierciu (g. piotrkowska) handel polski rozwija się dobrze. Obecnie jest już 257 sklepów polskich. Hurtownia stowarzyszenia kupców chrześcijan, istniejąca od grudnia r.z., miała w ciągu dwóch miesięcy rb. 400 czystego zysku.
Zorza nr 416, 26.04.1914 r.
Rok 1918
Zawiercie. Należyta odprawa. W ostatnich dniach na zagrodę gospodarza Mikołaja Białego we wsi Bendusz (pomiędzy Zawierciem a Koziegłowami) napadło kilku bandytów. Kiedy złoczyńcy dostali się do mieszkania, dzielny gospodarz przygotował im należytą odprawę, mianowicie jednego z napastników ciężko zranił w głowę siekierą. Dzielna ta obrona tak podziałała na pozostałych bandytów, że zabrawszy z sobą rannego, umknęli.
Głos 14.04.1918 r.
Rok 1920
Gwałty policji. Poseł tow. Arciszewski wniósł do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych interpelację w sprawie nadużycia, jakiego dopuścił się tajny agent 14. Komisariatu Policji Państwowej w Zawierciu wraz z policjantem Teofilem Cierpakiem, względem wdowy Justyny Majcherskiej. Policjanci groźbą wymusili od Majcherskej oddanie całego jej majątku, 160 rubli zlotem i 105 rubli srebrem, a kierownik komisariatu wydał jej na tę sumę pokwitowanie, pomimo że moc obowiązującej ustawy o przymusowym wykupie złota i srebra została z dniem 1 lutego uchylona. Główna komenda wyjaśnia sprawę w sposób następujący: fakt zabrania monet złotych i srebrnych Justynie Majcherskiej rzeczywiście miał miejsce, lecz towarzyszyły mu okoliczności odmienne od podanych przez „Robotnika”: wywiadowca 14. Komisariatu Policji w Zawierciu, Edward Wodniak, dowiedziawszy się poufnie, że mieszkanka Zawiercia, Justyna Majcherska, posiada znaczną ilość monet złotych i srebrnych, które ma zamiar sprzedać niejakiemu Jakubowi Muszerowi, udał się wraz z posterunkowym tegoż Komisariatu Teofilem Cierpiałem celem zabrania wspomnianych monet od Majcherskiej; ponieważ ta ostatnia oświadczyła, że żadnych pieniędzy w złocie ani srebrze nie posiada, funkcjonariusze policji zarządzili rewizję, w której wyniku znaleźli w różnych miejscach ukryte pieniądze złote i srebrne, na które to pieniądze Majcherska otrzymała pokwitowanie. Po otrzymaniu przez Komisariat policji zawiadomienia o skasowaniu ustawy o przymusowym wykupie złota i srebra, zabrane pieniądze zostały niezwłocznie właścicielce zwrócone. Dodać należy, że Majcherska nie skarżyła się na niewłaściwe postępowanie policji, a tylko napisała przez biuro pośrednictwa pracy o zwrot prośbę, która nadeszła już po zwróceniu jej pieniędzy, a następnie oświadczyła w komisariacie policji, iż żadnych pretensji do organów policyjnych nie rości.
Gazeta Policji Państwowej 30.04.1920 r.
Rok 1926
Z Zagłębia Dąbrowskiego. Skok z wieży kościelnej. 21 bm. o godz. 13 z dotychczas nieustalonych przyczyn wyskoczył z wieży kościelnej w Kromołowie z wysokości 30 metrów Kazimierz Urbański, lat 28, który w stanie nieprzytomnym odwieziony został do Szpitala Kasy Chorych u Huldczyńskiego w Zawierciu przy ul. Kopernika 7. Stan pacjenta jest groźny. Dochodzenie prowadzi policja, celem ustalenia przyczyn tego niezwykłego wypadku.
Polonia nr 175, 26.06.1926 r.
Rok 1930
1500 bezrobotnych otrzymało pracę w Zawierciu. Pogrzeb dwóch ofiar piątkowej demonstracji. Wczoraj w miejscowym magistracie zapisało się do robót inwestycyjnych i otrzymało niezwłocznie pracę przy naprawie bruków 1500 bezrobotnych. Dzisiaj odbędzie się tu pogrzeb dwóch ofiar demonstracji bezrobotnych, Nyka i Podsiadłego, którzy zmarli w szpitalu. Związki zawodowe wzięły na siebie obowiązek utrzymania spokoju podczas pogrzebu. Ogółem podczas demonstracji aresztowano 43 osoby. Większa cześć z nich została już zwolniona. W więzieniu osadzono 11 osób, którym udowodniono podżeganie do buntu i czynny udział w demonstracji.
Echo 3.04.1930 r.
Jak to było w Zawierciu? Wobec pogłosek, jakie pojawiły się w niektórych dziennikach w związku z manifestacjami bezrobotnych w Zawierciu w dniach 18 i 19 bm., stwierdzić należy, że wbrew twierdzeniom wojsko w manifestacji udziału nie brało. Dwaj żołnierze, którzy znaleźli się w tłumie, przybyli tam przypadkowo, nie biorąc bezpośredniego udziału w manifestacji. Jak stwierdziła komisja sądowo-lekarska, wszystkie rany postrzałowe pochodziły od kul rewolwerowych i zadane były przez demonstrantów, którzy strzelali do policji, otoczonej przez tłum. Na skutek tych strzałów został raniony również jeden z policjantów. Policja użyła karabinów, oddając salwę ostrzegawczą. Sekcja zwłok zmarłych wskutek ran postrzałowych wykazała, że rany wątroby i kiszek pochodziły również od kul rewolwerowych.
Goniec Wielkopolski nr 98, 27.04.1930 r.
Sprawa Policji konnej w Zawierciu. Z inicjatywy starosty powiatowego odbyło się tu 26 bm. zebranie w starostwie, na które zaproszeni zostali przedstawiciele magistratu i miejscowego przemysłu. Starosta p. Konopacki oświadczył, że wskutek koniecznych oszczędności zmuszony będzie zlikwidować policję konną, gdyż skarb nie może ponosić wydatków na jej pomieszczenie. Ponieważ jednak policja konna w mieście liczącym 40 000 ludności jest potrzebna, przeto starosta zwrócił się do zebranych z propozycją, aby udzielili odpowiedniego pomieszczenia. Dotychczas policja była ulokowana w fabryce Huldczyńskiego, wskutek odległości jednak nie zawsze mogła przybyć w porę. Celem posiedzenia było wydostanie od miasta i fabryk funduszów na budowę koszar policyjnych. I to w imię oszczędności! I to w czasie, gdy czytamy o podwyższonych dietach dla urzędników Min. Spraw Zagranicznych. Społeczeństwo dosyć już jest obarczone podatkami. Jeżeli oszczędzać – to oszczędzać musi właśnie społeczeństwo. Nad słuszną potrzebą pobudowania koszar i stajni dla policji powinno było się pomyśleć wcześniej, zanim uchwalono w myśl radosnej twórczości budowy różnych „pałaców” kosztujących miliony.
Polonia 28.04.1930 r.
Rok 1936
Zjazd delegatów Powiatowego Związku Strzeleckiego w Zawierciu. W ub. niedzielę odbył się zjazd Zw. Strzeleckiego. Po wysłuchaniu sprawozdań dokonano wyboru nowego zarządu, w skład którego weszli pp. Bauer, Czarnota, wiceprezydent Góralczyk, Głociński, Palme, Tajerowa, por. Rutkowski członkowie. Do komisji rewizyjnej wybrani zostali pp.: Pleban, Gąsiorowski, dyr. Masłowski. Delegatami na zjazdy podokręgu wybrani zostali pp.: Gawlik, Fajerowa, por. Lipowski, Sołciński, Gubała. Do komitetu budowy domu weszli pp.: starosta Wardejn-Zagórski, mgr Stanisław Malanowicz, Bauer, Pleban, L. Świderski Czarnota i por. Rutkowski.
Zatrudnienie bezrobotnych. Uruchomienie robót publicznych. W powiecie zawierciańskim zostały już uruchomione roboty publiczne. Roboty te ogniskują się w trzech gminach, w których w okresie zimowym prowadzona była akcja doraźna dla bezrobotnych. Na terenie gm. Poraj i gm. Koziegłówki zostało zatrudnionych przeszło 100 osób przy budowie nowej drogi Kromołów Włodowice, 120 osób w gminie Poręba (60 osób w gm. Rokitno Szlach., 60 osób w gm. Myszków), 30 w gm. Żarki. Tytułem wynagrodzenia robotnicy otrzymywać będą gotówkę lub mąkę. Dniówka dla robotników ustalona została w wysokości 1 zł 50 gr. Jeżeli chodzi o Zawiercie, to sytuacja przedstawia się gorzej. Bezrobotni korzystają nadal z akcji doraźnej. W pierwszych dniach bm. przy budowie drogi Zawiercie Poręba zatrudnionych zostanie około 50 osób z Zawiercia, poza tym przy kopaniu szlaki i na robotach drogowych przy ulicy Paderewskiego i w stronę Ciągowic zatrudniono 70 osób. Następnie większa ilość robót zostanie uruchomiona w drugiej połowie bm.
Dzień Dobry Ziemi Kieleckiej 1.04.1936 r.
Rozwiązanie zarządu Związku Rezerwistów. Dużą sensację wywołała w Zawierciu wiadomość o rozwiązaniu powiatowego zarządu Związku Rezerwistów w Zawierciu przez wyższe władze tegoż Związku. Zaznaczyć należy, że od dłuższego czasu trwały poważne tarcia między grupą członków Zw. Rezerwistów a dotychczasowym powiatowym prezesem rezerwistów w Zawierciu, p. prof. Badowskim Kazimierzem, który jest jednocześnie ławnikiem zarządu miejskiego w Zawierciu. Jak się dowiadujemy, komisarskim prezesem powiatowego zarządu Związku Rezerwistów w Zawierciu został mianowany notariusz Karczewski Zygmunt. Wiadomość ta jest szeroko omawiana wśród związków półwojskowych.
Warszawski Dziennik Narodowy 2.04.1936 r.
Przyjęcia na roboty publiczne. Magistrat Zawiercia zatrudnił onegdaj 163 osoby na robotach publicznych w Zawierciu. Zarobki robotników będą wynosiły 2,40 zł na dniówkę. Dalsze przyjęcia robotników spodziewane są w najbliższym czasie.
Dzień Dobry Ziemi Kieleckiej 4.04.1936 r.
Zakończenie strajku w szklarni. Jak już donosiliśmy, w ub. sobotę w godzinach popołudniowych w fabryce szkła w Zawierciu wybuchł strajk okupacyjny robotników w liczbie 800 ludzi. Strajk ten wybuchł na tle niewypłacenia robotnikom należności za urlopy oraz zapowiedzianych redukcji. W związku ze strajkiem odbyła się konferencja w Inspektoracie Pracy z przedstawicielami robotników i dyrekcji fabryki. Na konferencji tej robotnicy uzyskali od przedsiębiorców szereg ustępstw, o wywalczenie których trwał strajk.
Na dozbrojenie i motoryzację armii. Pod przewodnictwem prezesa Stow. Kupców Polskich odbyło się posiedzenie tegoż Towarzystwa. Na posiedzeniu m.in. powzięto uchwałę, ażeby wszyscy członkowie dobrowolnie podatkowali się na dozbrojenie i motoryzację Armii Polskiej. Ofiary zebrane od członków przesłane zostaną na ręce gen. inspektora sił zbrojnych, p. gen. Edwarda Rydza-Śmigłego.
Sejmik zatrudni 500 robotników. W najbliższych dniach samorząd powiatowy w Zawierciu zatrudni na robotach publicznych z górą 500 osób. Do pracy przyjmowani będą w pierwszym rzędzie bezrobotni obarczeni liczną rodziną.
Dzień Dobry Ziemi Kieleckiej 8.04.1936 r.
Strajk 800 robotników. W ub. sobotę w godzinach popołudniowych w fabryce szkła w Zawierciu wybuchł strajk 800 robotników tej fabryki, którzy zajęli mury fabryczne i nie opuszczają ich. Powodem strajku było to, że z dniem 4 bm. skończyła się umowa o pracę, wskutek czego dyrekcja miała zredukować około 80 robotników oraz w stosunku do reszty robotników chciano zastosować urlopy turnusowe. Robotnicy zredukowani zażądali wypłacenia należności za urlopy, a pozostali robotnicy też postawili swoje postulaty. Ponieważ przeprowadzone w tej sprawie pertraktacje robotników z dyrekcją nie dały pozytywnego rezultatu, wszyscy robotnicy fabryki w liczbie około 800 osób zastrajkowali. Postanowili okupować fabrykę aż do rezultatu. Pożywienie dla strajkujących robotników przynoszą do fabryki rodziny strajkujących. Porządku wśród strajkujących pilnuje specjalny komitet strajkowy. W związku ze strajkiem pełni bez przerwy służbę w obrębie fabryki policja mundurowa. Strajk zakończył się porozumieniem stron.
Warszawski Dziennik Narodowy 9.04.1936 r.
Zmiany w policji. Komendant posterunku policji w Łazach, p. Jan Rychter, przeniesiony został na równorzędne stanowisko do jednego posterunków w powiecie włoszczowskim. Opróżnione przez pana Rychtera stanowisko komendanta w Łazach objął komendant jednego z posterunków policji w powiecie włoszczowskim.
Dzień Dobry Ziemi Kieleckiej 9.04.1936 r.
Walne zebranie Chrześcijańskiego Związku Zawodowego Robotników Przemysłu Włókienniczego. W dniu 19 bm. w sali Domu Ludowego w Zawierciu odbędzie się roczne zebranie członków Chrześcijańskiego Związku Zawodowego Robotników Przemysłu Włókienniczego, na którym zdane będą sprawozdania z działalności związku za 1935 rok oraz wybór nowych władz związku na 1936 rok. Wstęp na zebranie tylko za okazaniem legitymacji członkowskiej.
Nieudane włamanie. W nocy nieznani sprawcy dokonali włamania do zabudowań należących do niejakiej Gajkowej, zamieszkałej przy ul. Szkolnej. Kiedy sprawcy włamali się, wówczas jeden ze śpiących domowników obudził się i sprawców spłoszył.
Dzień Dobry Ziemi Kieleckiej 18.04.1936 r.
Pięć lat więzienia za usiłowanie zabójstwa. Na ławie oskarżonych zasiadł 19-letni Władysław Czaja, oskarżony o usiłowanie zastrzelenia swojego sąsiada, 31-letniego Stefana Mroza. Sąd po rozpatrzeniu sprawy skazał Władysława Czaję na 5 lat więzienia i 320 zł opłat sądowych. Na mocy amnestii zasądzona kara więzienia zmniejszona została skazaniem do 3 lat i 4 miesięcy bezwzględnego więzienia.
Dzień Dobry Ziemi Kieleckiej 23.04.1936 r.
Staraniem Komitetu Obywatelskiego odbyło się we Włodowicach poświęcenie sztandaru Ochotniczej Straży Pożarnej.
Strajk na robotach publicznych. Na robotach publicznych na hałdzie wybuchł strajk z powodu zmniejszenia płac.
Przyjęcia na roboty publiczne. Magistrat w Zawierciu za pośrednictwem ekspozytury Funduszu Pracy w Zawierciu rozdał 50 kart dla 50 robotników, którzy zostali zatrudnieni na robotach publicznych.
Dzień Dobry Ziemi Kieleckiej 29.04.1936 r.
Napad rabunkowy. Nieznani sprawcy dokonali śmiałego napadu rabunkowego na dom Józefa Ściągały we wsi Rudnik, pow. zawiercki, gdzie po sterroryzowaniu domowników zrabowali 180 zł i zbiegli w stronę Częstochowy.
Dzień Dobry Ziemi Kieleckiej 30.04.1936 r.
Rok 1937
(…) na dalszy ciąg budowy kolei Zawiercie Tarnowskie Góry 700 000 zł. (…) Przy rozpoczęciu robót w ciągu marca zatrudnionych zostało około 1 500 robotników, z czego 600 w Częstochowie, ponad 300 w Zagłębiu Dąbrowskim, 230 w Radomiu, ponad 110 w Kielcach i około 100 w Zawierciu. Z uwagi, że 5 bm. rozpoczynają się prace przy budowie kolei Zawiercie Tarnowskie Góry oraz roboty ziemne przy regulacji Czarnej Przemszy oraz roboty uliczne, liczba zatrudnionych na robotach publicznych w woj. kieleckim dojdzie w połowie kwietnia niewątpliwie do 5000 osób.
Ilustrowany Kurier Codzienny 3.04.1937 r.
Spłonęło pół wsi. We wsi Gniazdów pow. zawierciańskiego wybuchł groźny pożar, pastwą którego padło kilkanaście domów mieszkalnych, stodół i chlewów. Pożar zaczął się około godz. 21. Wskutek zaprószenia ognia zapaliła się stodoła gospodarza Jana Brony. Ogień wzmagany wiatrem przeniósł się szybko na sąsiednie zabudowania. W ciągu paru minut w płomieniach znalazło się kilkanaście zabudowań. Łuna pożaru była widoczna w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Pomimo energicznych wysiłków straży ochotniczej z okolicznych wsi, pożar wskutek braku wody i silnej wichury zniszczył 19 domów, 28 chlewów i 46 stodół wraz z inwentarzem martwym i żywym.
Warszawski Dziennik Narodowy 4.04.1937 r.
Piękna uroczystość w Zawierciu. 30-lecie Chrześcijańskich Związków Zawodowych. W ubiegłą niedzielę katolickie społeczeństwo zawierciańskie obchodziło uroczystość poświęcenia nowo ufundowanego sztandaru i 30-lecia istnienia Chrześcijańskiego Zjednoczenia Związku Zawodowego Robotników Przemysłu Włókienniczego, oddział w Zawierciu. Uroczystość tę zaszczycił swoją obecnością J.E. ks. biskup sufragan częstochowski Antoni Ziemniak. O godz. 10 min. 30 rano wyruszył pochód na czele z orkiestrą na uroczystą sumę do miejscowego kościoła parafialnego, którą odprawił założyciel związku, ks. prałat Fr. Zientara. Przed rozpoczęciem nabożeństwa J.E. ks. biskup sufragan sprzed prezbiterium wygłosił dłuższe przemówienie, poświęcone ruchowi zawodowemu w Polsce, po czym dokonał poświęcenia sztandaru, życząc związkowi rozwoju i dalszej pracy. Po wyjściu z kościoła pochód udał się do Domu Ludowego, gdzie nastąpiła dalsza uroczystość. Za stołem prezydialnym zasiedli J.E. ks. Biskup sufragan Ziemniak, p. starosta Trznadel i p. prezydent Kowalski. Okolicznościowe przemówienie wygłosił p. prezes J. Machura, po czym przemawiał p. starosta Trznadel, generalny sekretarz związku p. Stanisław Spasiński z Warszawy. Następnie nastąpiło wbijanie gwoździ w drzewce sztandaru i wpisywanie się do księgi pamiątkowej. Po przerwie obiadowej w sali Domu Ludowego T.A.Z. o godz. 7 wieczorem odbyła się uroczysta akademia przy licznym udziale publiczności. Słowo wstępne wygłosił ks. prefekt Stanisław Wacławik. Referat o ruchu chrześcijańsko-społecznym wygłosił Stanisław Spasiński. Następnie p. Machura wręczył dyplom uznania ks. prałatowi Franciszkowi Zientarze, który w serdecznych słowach dziękował za odznaczenie. Po przemówieniu ks. prałata zebrani wznosili okrzyki na jego cześć. W drugiej części uroczystości odbyły się deklamacje, śpiew chóru oraz koncert orkiestry dętej i smyczkowej.
Goniec Częstochowski 7.04.1937 r.
Rok 1938
W ostatnich dniach została otwarta nowa placówka chrześcijańska branży konfekcyjnej w Zawierciu przy ulicy Paderewskiego nr 1 (róg Kościuszki), pod nazwą „Konfekcja damska i dziecięca M. Panufnik i S-ka”.
Warszawski Dziennik Narodowy 2.04.1938 r.
Informacje wyszukał i przygotował Jerzy A. Maciążek
Dokonano poprawek pisowni według obecnych wzorców, zostawiając bez zmian tylko ciekawe archaizmy, np. „zawiercki” zamiast „zawierciański”.
Poprzednią część wydarzeń z kwietnia można przeczytać pod tym adresem: www.dawne-zawiercie.pl/kwiecien
Tekst pierwotnie ukazał się na portalu dawne-zawiercie.pl