Aktualności
Strona główna / Aktualności / Marszałkowska – umierająca ulica handlowa?
Marszałkowska – umierająca ulica handlowa?
data dodania: 2010-08-06 13:05:10
Powstała jako ulica handlowa, przedłużenie pierwszego w Zawierciu placu targowego (ul. Stary Rynek). Była to ulica, na której każdy zawiercianin mógł dostać to, czego szukał. Alte Markt-Strasse – w czasach okupacji, ul. Teodora Duracza – w latach 1952-1990. Od roku 1990 pod obecną nazwą – ulicy Marszałkowskiej.
Czy ulica Marszałkowska spełnia dziś swoje pierwotne zadanie, czy może raczej jest już tylko „umierającą” ulicą handlową? W chwili obecnej łatwo zauważyć, że cieszy się ona coraz mniejszym zainteresowaniem mieszkańców. – „Miała być to dzielnica handlu, z takim zamiarem bowiem powstała. Obecnie mało z tego pozostało i trudno znaleźć jednego winowajcę. Na pewno największym powodem upadania owej ulicy jest zapomnienie pod względem historycznym, zarówno ze strony społeczności zawierciańskiej, jak i władz miasta. Następnym powodem mogą być liczne markety na terenie Zawiercia, które skutecznie ją zastępują. Dzierży ona w sobie historię, niegdyś była dzielnicą żydowską. Zauważmy, że wybierając się do większych miast, widzimy, że podobne ulice tętnią życiem. Nasza – nie” – mówi historyk, Zdzisław Kluźniak.
Z pewnością chcielibyśmy, aby ulica Marszałkowska upodobniła się do tych z miast większych, gdzie podziwiać możemy nie tylko stare kamienice, ale i udać się na zakupy oraz odpocząć spokojnie przy stolikach tamtejszej restauracji, kawiarni czy baru.
– „Wizualnie jest dość dobrze, ale w praktyce – nie” – wypowiadają się właściciele sklepów przy ulicy Marszałkowskiej. Choć większość tamtejszych sklepów zmienia właścicieli i powstają nowe, albo nie powstają już w ogóle, są też takie, które na ulicy Marszałkowskiej prosperują kilkanaście i więcej lat. Przykładem sklepu o długiej historii jest ten należący od 1980 roku do pana Kazimierza Romana. Renowacje przeprowadzone w ostatnim czasie, jak się okazuje, przeszkadzają. – „Betonowe kwietniki oraz słupki skutecznie przeszkadzają w znalezieniu miejsca do parkowania zarówno aut dostarczających do sklepów towar, jak i potencjalnych klientów sklepów, którzy zirytowani opuszczają ulicę. Brak tu jakiejkolwiek logiki. Było źle, a jest jeszcze gorzej, a władze miasta tylko wydały pieniądze. W zimę nawet pług tędy nie przejedzie, a jeśli nawet, to wszystko zgarnie na chodniki” – mówi pan Kazimierz.
Właściciele innych sklepów są podobnego zdania, szczególnie co do braku miejsc parkingowych. Ulicą Marszałkowską przechadza się coraz mniej zainteresowanych klientów, a zyski maleją. Coraz więcej sklepów jest też na granicy upadku. Przechodni mieszkańcy naszego miasta także nie wypowiadają się pozytywnie. – „Tutaj, tak naprawdę nie ma co kupić, może z wyjątkiem kilku wybranych sklepów. A postawione betonowe słupki i kwietniki tylko zajmują niepotrzebnie miejsce” – mówi Wioletta Skorupa, codziennie przechodząca do pracy przez ul. Marszałkowską.
Wizja ulicy Marszałkowskiej jako dobrze prosperującej dzielnicy handlu? Może i realna, ale na to potrzeba czasu i zainteresowania. Zapewne każdy mieszkaniec Zawiercia, wchodząc na nią, chciałby ujrzeć zabytkową ulicę tętniącą życiem. Pewnego rodzaju deptak, gdzie każdy z zadowoleniem będzie robił zakupy i znajdzie wszystko to, czego szuka. Ulicę, która nie będzie służyła tylko przejściu z miejsca na miejsce, ale będzie taką, gdzie miło i pożytecznie można spędzić czas, na wzór tych z większych miast, jak np. Częstochowa, Katowice czy Kraków.