niedziela, 22 Wrzesień 2024,
imieniny obchodzą: Milana, Tomasz

Aktualności

A A A

Strona główna / Aktualności / Aneta Głażewska – energia i potencjał

Aneta Głażewska – energia i potencjał

data dodania: 2010-12-13 13:04:40

Aneta Głażewska

Aneta Głażewska – mieszkanka Lgoty Murowanej. Z wykształcenia magister ekonomii, prezes firmy o międzynarodowym zasięgu działania. Kobieta o silnym charakterze, pełna werwy i zapału. Przez kilka lat zaabsorbowana karierą zawodową, nie dostrzegała problemów swego sołectwa i jego mieszkańców. Dzisiaj, jako lider Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Gospodarczych, wspólnie z grupą młodzieży stara się przede wszystkim realizować marzenia młodych ludzi. Nie pozostaje też obojętna na problemy pozostałych mieszkańców. Zapewne zrobi jeszcze niejedną dobrą rzecz dla lokalnej społeczności. Opowiada o tym w rozmowie z Joanną Walczak.

Typowa bizneswoman postanowiła zaangażować się w życie społeczne swojego sołectwa. Co takiego się wydarzyło, że postanowiła Pani działać w tym kierunku?
Aneta Głażewska: Zaczęłam dostrzegać, że żyję w środowisku, które ma wiele potrzeb, ale też chciałabym mieć wpływ na to, co się w tym środowisku dzieje, oddziaływać na jego kształt. W pewnym sensie była to chęć sprawdzenia się na innym polu. Stwierdziłam, że jeżeli udało mi się stworzyć małe imperium zawodowe, to być może jestem w stanie zrobić coś dobrego również na polu społecznym, wykorzystując wiedzę, dotychczasowe doświadczenie, pomysły oraz styl zarządzania, jakiego się nauczyłam. Pomyślałam, że może warto spróbować.

Stąd pomysł na założenie Stowarzyszenia?

A.G.: Byłam inicjatorem założenia organizacji pozarządowej, ponieważ uważałam, że taka forma pomoże pozyskiwać środki na realizacje działań statutowych. Poza stowarzyszeniem pozyskanie środków jest raczej niemożliwe, stąd taka forma organizacji, która jednak początkowo była ludziom obca. W założeniu stowarzyszenia nikt mi nie pomógł, przez wszystkie etapy musiałam przejść sama. Po pewnym czasie włączyła się jednak grupa młodych ludzi, która z zaciekawieniem zaczęła przyglądać się temu, co robię. Starsi również byli zainteresowani, chociaż bardziej sceptyczni. Nie wiedzieli, czym jest stowarzyszenie, na jakich zasadach funkcjonuje i co wynika z jego działalności. Liczyli początkowo, że może powstanie co najwyżej maleńkie Koło Gospodyń Wiejskich. Taka forma działalności nie dałaby szerszych możliwości działania, jakie oferuje stowarzyszenie. Dążyłam do czegoś więcej, do najbardziej optymalnej formy działalności, zapewniającej swobodę funkcjonowania oraz najbardziej efektywny sposób pozyskiwania funduszy unijnych.

Członkami stowarzyszenia są w większości ludzie młodzi? Jak sobie radzą w nowych rolach? Jak układa się Wasza współpraca?
A.G.:
Ponad połowa to młodzi i aktywni ludzie, którzy przychodzą z inicjatywami, ciekawymi propozycjami, chcą wpływać na zmianę swego otoczenia i na postawy społeczne. To oni są inicjatorami. Ja jestem kimś, kto im w tym doradza. Mam spory bagaż doświadczeń i chętnie ich wspieram, nakierowuję. Nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Gdy planowaliśmy napisać nasz pierwszy projekt, to początkowo usiadłam do niego sama. Jednak zamiast twórczego natchnienia, pojawiła się w głowie ogromna pustka. Chcieliśmy napisać projekt dla młodzieży, ale co ja, dorosła kobieta, mogłam na ten temat wiedzieć? Stwierdziłam, że warto, aby wypowiedział się ktoś w młodym wieku, kto opowie mi, czego pragną i oczekują młodzi ludzie. I wtedy ta silna grupa wyszła z inicjatywą. To oni powiedzieli otwarcie, jakie zajęcia najbardziej by im odpowiadały. Tak jest teraz, z każdą inicjatywą, która wypływa wprost od nich. Są już kolejne, też zgłaszane przez młodzież. Pomysły wnoszone przez dorosłych są rzadkie, ale również bierzemy je pod uwagę. Jednak tutaj mamy ograniczone możliwości realizacji projektów z uwagi na konieczność zapewnienia finansowego wkładu własnego. W tym momencie nie na wszystkie projekty nas stać. Są one jednak przewidziane do wdrożenia w dłuższej perspektywie czasowej.

Co do tej pory zyskała młodzież oraz Pani dzięki pracy społecznej?
A.G.:
Młodzież zyskała większą pewność siebie, poczucie odpowiedzialności za realizowane projekty oraz za siedzibę naszego stowarzyszenia, którą jest budynek OSP w Lgocie Murowanej. Zyskała też doświadczenie w realizacji projektów i ich pisaniu. Wiedzą już, jak zrealizować projekt od podstaw oraz jak należy go napisać, aby powstał dobry projekt. Myślę, że to najcenniejsze, co mogli zdobyć. Poza tym biorą dział w szkoleniach, skierowanych do młodych ludzi. Co zyskują? Przede wszystkim wiedzę i doświadczenie.
Natomiast ja, jako prezes organizacji, uczę się od moich podopiecznych postrzegania świata z ich perspektywy. Jestem w tej komfortowej sytuacji, że widzę wszystko z pułapu społeczności lokalnej, której jestem członkiem i z drugiego pułapu, czyli z punktu widzenia młodzieży. To dwa różne spojrzenia, pośrodku jestem ja. To swego rodzaju obraz w 3D. Mam możliwość szerszego wglądu w całą sytuację. Gdybym brała pod uwagę tylko jedną stronę, to obraz nie byłby pełny. Warto podkreślić, że to bardzo dobra, wartościowa młodzież. Jeszcze mnie nie zawiedli, są zawsze chętni do pomocy.

Jak młodzi członkowie stowarzyszenia są postrzegani przez lokalną społeczność?
A.G.:
Wydaje mi się, że początkowe postrzeganie negatywne zmieniło się w pozytywne, zwłaszcza że „wykreowaliśmy” gwiazdy. Mieszkańcy powinni być z nich dumni. To są nasi „ziomkowie”, którzy stali się bardzo popularni. Jako ich opiekunka zrobię wszystko, aby rozwinęli swoje kariery. Myślę, że ludzie są z nich dumni, ale głośno o tym nie mówią. Niestety, przepływ informacji miedzy nami a społecznością lokalną jest jeszcze słaby. Stąd też nasza inicjatywa wydawania co dwa miesiące czterostronicowej gazetki, informującej członków społeczności lokalnej o pracach stowarzyszenia.

Jakie informacje będą umieszczane w publikacji?
A.G.:
Mieszkańcy będą informowani o wszystkich, bieżących i planowanych inicjatywach stowarzyszenia, o złożonych wnioskach projektowych, o wydarzeniach w OSP, gdyż młodzież jednocześnie jako członkowie straży udziela się również na tym polu. Wśród tematów będzie, ogólnie mówiąc, lokalne życie społeczne, np. plany dotyczące zagospodarowania terenu wokół budynku remizy. W naszej siedzibie dzieje się bardzo dużo. Odbywają się liczne szkolenia, w których mogą wziąć udział wszyscy mieszkańcy. Obecnie są to szkolenia z aktywizacji społecznej, do których zachęcamy na stronach internetowych nie tylko lokalną ludność, ale również zaprzyjaźnione z nami organizacje pozarządowe oraz mieszkańców całej gminy.

Można skorzystać z pracowni komputerowej. Są kursy. Dzieje się naprawdę sporo. Ludzie o tym nie wiedzą. Z naszego doświadczenia wynika, że pisanie ogłoszeń nie jest skuteczną metodą dotarcia do mieszkańców. Mamy nadzieję, że biuletyn znacznie to zmieni. Aby się o tym przekonać, musimy wydać pierwszy numer i sprawdzić, czy taka forma przekazywania informacji przyjmie się wśród mieszkańców. Część ostatniej strony poświęcona będzie na twórczość młodzieży, typu własny skecz, karykatura czy grafika. Młodzi bardzo zapalili się do pomysłu.

Każdy dostanie egzemplarz prosto do domu. Na każdy budynek mieszkalny przypadnie jeden egzemplarz gazetki. Kolportażem zajmie się młodzież, wolontariusze, którzy na co dzień udzielają się w stowarzyszeniu. Robią to chętnie, gdyż uważają, że informacja powinna dotrzeć do każdego.

Wasza organizacja posiada również stronę internetową. Może warto umieszczać takie informacje także w Sieci?
A.G.: Tak, jak najbardziej, to bardzo dobry pomysł. Nasza strona (www.swig.com.pl) jest wciąż aktualizowana. Administrowaniem strony zajmuje się młody człowiek, który pilnuje, aby informacje ukazywały się na bieżąco.

Widzę, że pomysłów na ciekawe inicjatywy Wam nie brakuje. Ale czy w tak małej gminie można swobodnie realizować powyższe koncepcje?
A.G.:
Muszę przyznać, że jest ciężko, a kłód rzucanych pod nogi jest sporo. Ale jeżeli ktoś spotkał się wcześniej z podobnymi problemami, w biznesie czy w innej sferze, to łatwiej jest mu znosić przeciwności losu w pracy społecznej. Jest już wtedy zahartowany. Gdyby nie ta odporność psychiczna, to myślę, że długo bym nie wytrzymała. To jest praca bez aplauzów. Zawodowo dostaje się godziwe wynagrodzenie i to rekompensuje trudy pracy. Tutaj nie dość, że nie dostaje się wynagrodzenia, to dodatkowo słyszy słowa krytyki, często bardzo gorzkie Odczuwam dużą satysfakcję z tego, co robię, ale najtrudniejsze jest poczucie, że wielu osobom jest to obojętne. Wielu to przeszkadza, a powinni zapewnić swobodę działania i powiedzieć: „rób”, „działaj”. Satysfakcja i zadowolenie jest wtedy, gdy zrealizuje się projekt i widać, że uczestnicy wynieśli z niego bardzo wiele. Jeżeli ktokolwiek jest zadowolony, cieszy się i chce pracować dalej, to znaczy, że było mu to potrzebne. Wtedy widzi się sens działań. Trzeba iść dalej i robić swoje.

A jak młodzi przyjmują krytykę?
A.G.:
Przejmują się. Czasami też mają dość, ale idą dalej, bo wiedzą, że to, co robimy, jest słuszne. Ja im zresztą tłumaczę, że krytyka jest naturalna i zawsze obecna. Że nigdy nie usłyszą głosów nadmiernie pozytywnych. Wręcz przeciwnie – im więcej działań, tym więcej będzie słów, ale nie jest to powód, aby się zrażać. Uczą się, że nie warto się nie poddawać. Oni widzą, że ja się nie poddaję, więc robią to samo. Jeżeli nasz projekt nie przechodzi, to młodzież uczy się, jak walczyć z porażką, jak ją przyjąć. Są długie godziny spędzone nad projektem, a później zdarza się niepowodzenie. Wtedy mówimy: „OK, nie udało się, sprawdzimy co jest źle i działamy dalej”. Ważne, abyśmy w trudnych chwilach wspierali się wzajemnie.

Skąd w Pani tyle pozytywnej energii? To w dzisiejszych czasach rzadka cecha.
A.G.:
Raczej jestem taką osobą na co dzień. Cieszy mnie każdy nadchodzący dzień, bo każdego dnia można zrobić coś dobrego. Im więcej potrzeb dostrzegam na co dzień, tym więcej przychodzi do głowy pomysłów na ich rozwiązanie. W ferworze zajęć sama do końca sobie nie uzmysławiam, że jestem tak mocno naładowana energetycznie. Ale dzięki tej energii mam siłę do codziennego zmagania się z rzeczywistością. Może wynika to też z mojego nastawienia zawodowego. Bo w biznesie jest tak, że gdy na 100 inicjatyw uda się jedna, to możemy mówić o sukcesie. Uczy nas to, że porażek jest wiele i nie zawsze będziemy osiągać sukces – ważne, abyśmy umieli przejść nad tym do porządku dziennego.

Od naszego ostatniego spotkania minęły ponad cztery miesiące. Co zmieniło się w Waszej organizacji przez ten okres?
A.G.:
Zakończył się nasz projekt „Dajmy sobie szansę – hip-hop naszą szansą na sukces”. Tak jak wspomniałam, wydajemy pierwszy numer biuletynu, strona internetowa naszej organizacji zaczęła się zmieniać, pozyskujemy środki finansowe z drobnych grantów, piszemy nowe projekty.

Powstało też nowe stowarzyszenie, „Niezależny Klub Młodzieżowy”, jako organizacja współpracująca ze Stowarzyszeniem Wspierania Inicjatyw Gospodarczych na zasadach partnerskich. Czyli mamy grupę młodych ludzi, która nadal działa w SWIG-u oraz grupę młodych ludzi, która usamodzielnia się w Klubie Młodzieżowym. Jego członkowie mają już swoją siedzibę, w postaci klubu i siłowni, którymi zarządzają i o które dbają. Mają też nadzieję na rychły remont wnętrz siedziby. Zgromadzili już wszystkie materiały budowlane. Młodzi stosują strategię podobną jak nasze stowarzyszenie. Chcą pozyskiwać jak najwięcej środków unijnych na realizację swoich celów. Celem pierwszym w kolejności jest powstanie klubu muzycznego, gdzie po pierwsze zostanie wykorzystana zakupiona konsoleta i gdzie będzie miejsce na prezentowanie umiejętności DJ-skich, zdobytych podczas warsztatów, aby można było ściągać innych młodych ludzi i pokazywać, że to jest ciekawa alternatywa spędzania wolnego czasu. Niekoniecznie spędzanie tego czasu pod sklepem z piwem w ręku czy w grupach oferujących narkotyki, dość ostatnio popularne w regionie. Nasza młodzież nie ma tego problemu. Tu ma swoją siedzibę i tu spędza czas, tu pracuje nad kolejnymi projektami i uczy się dbania o wspólne dobro.

Czy nowe Stowarzyszenie przymierza się do realizacji jakiegoś projektu?
A.G.:
Jest już wstępnie przygotowany projekt, choć nie wygospodarujemy z niego żadnych dodatkowych materiałów na doposażenie siedziby. Młodzież chciałaby przede wszystkim  kontynuować warsztaty DJ-skie, na etapie zaawansowanym – warsztaty producenckie oraz taniec, z inicjatywy uczestników pierwszego projektu, którzy chcieliby kształcić się w tańcu nowoczesnym, zwłaszcza w jazzie, kierunku obecnie najbardziej popularnym. Warsztat DJ-ski ciągle się doskonali, nadal odbywają się zajęcia, mimo iż projekt się zakończył. Dalej ich promujemy. W tej chwili moim najważniejszym zadaniem jest rozwijanie ich kariery, zaistnienie tej grupy na rynku muzycznym.

Młodzież wydała płytę, był również występ grupy hip-hopowej oraz słynna batalia DJ-ów. Czy po tym projekcie młodzież jest inaczej postrzegana przez lokalną społeczność? 
A.G.:
Zaczęto trochę inaczej postrzegać naszą młodzież, o czym też oczywiście otwarcie się nie mówi. Mam nadzieję, że do świadomości mieszkańców dotrze fakt, że mamy swoje gwiazdy i należy się z tego cieszyć. Na ich popularności zyskuje cała miejscowość oraz gmina. Promując ich, promujemy całą gminę. Młodzi zawsze chętnie opowiadają o swojej miejscowości, są z niej dumni. Ale trzeba włożyć jeszcze dużo wysiłku, aby pchnąć ich kariery dalej, żeby zaistnieli w powiecie, województwie, kraju.

Myślę, że w powiecie lgockie gwiazdy są już rozpoznawane.
A.G.:
Tak, cały powiat słyszał już o naszych gwiazdach. Pojawiają się artykuły na ich temat na portalach internetowych. Powolutku staramy się oferować ich umiejętności dyskotekom i klubom muzycznym z terenu Zawiercia i Katowic. Rozpoczęliśmy już wstępne rozmowy. Mamy nadzieję, że będą mieli szansę pokazać co potrafią, bo przecież uczeni byli przez najlepszych. Warsztaty były prowadzone na najwyższym poziomie, bardzo profesjonalnie. Młodzież robi to, co kocha, DJ-ka to ich pasja, widać ten błysk w ich oczach. To jest ich największy atut.

Jakie są dalsze plany stowarzyszeń?
A.G.:
Rozwijanie dalszej kariery naszych DJ-ów. Po pierwsze, aby grali w nowym klubie i aby ściągnąć do niego jak największą rzeszę ludzi. To jest priorytet. Drugie to rozwijanie indywidualnych karier każdego z uczestników. Projekt pisany był pod  kątem wyłonienia talentów, które trzeba dalej rozwijać i pielęgnować. Zależy nam, aby efekty były trwałe, bo tylko pod tym warunkiem wydane środki finansowe z dotacji będą procentowały i nie zmarnują się, a taki był założony cel.

Nasze dalsze plany to bardzo intensywne pozyskiwanie środków unijnych. Kilka projektów jest już złożonych, powstają następne projekty z programu „Młodzież w działaniu”. Młodzież planuje założyć zespół rockowy. To kolejna grupa, która widząc pozytywny przykład kolegów biorących udział w warsztatach DJ-skich, zapragnęła założyć zespół. Zobaczymy, na ile starczy sił i determinacji i czy projekt zyska uznanie donatorów. Na razie się do niego przygotowujemy.

Na pewno dużym sukcesem będzie, jeżeli wygramy projekt na projektowanie ogrodu wokół budynku OSP. Projekt przeszedł pozytywnie formalną ocenę, teraz czekamy na wynik końcowy. Jeżeli okaże się, że jest zielone światło, to wiele zmieni się tutaj na lepsze. Będziemy prosić lokalną społeczność o swoje pomysły dotyczące zagospodarowania terenu. Zaprosimy wszystkich do dyskusji.

Dziękuję za rozmowę.

Artykuł pierwotnie ukazał się w Kroczyckim Biuletynie Aktywności Społecznej jesień 2010.

Cieszy mnie każdy nadchodzący dzień, bo każdego dnia można zrobić coś dobrego, fot. Rafał Rogala, www.silmaril.pl
opowiadaPrezes Stowarzyszenia wie, że droga, jaką musi pokonać organizacja pozarządowa nie zawsze jest łatwa i prosta, fot. Rafał Rogala, www.silmaril.pl
Warsztaty z technik psychologicznych, czerwiec 2010, fot. Tomasz Bednarz
Wydawca:

Centrum Inicjatyw Lokalnych
42-400 Zawiercie, ul. Senatorska 14

Pomóż nam rozwijać serwis:
1%

Podaruj 1% podatku
KRS: 0000215720