Aktualności
Strona główna / Aktualności / Czar przydrożnych krzyży
Czar przydrożnych krzyży
data dodania: 2010-03-18 15:55:59
Losy jednych z nich są dobrze znane, o innych pamiętają już tylko nieliczni; są i takie, które mijamy, nie mogąc nic o nich więcej powiedzieć. Mowa tu o przydrożnych krzyżach jakich wiele jest na ulicach naszego miasta. Warto przyjrzeć się im bliżej nie tylko jako symbolom ludzkiej wiary, ale także jako bogatym źródłom historycznym dotyczących naszej społeczności.
Krzyże na Misje Święte
W szczególnie ważnych okresach dla Kościoła, takim był ostatnio okres przed ogłoszeniem tytułu bazyliki mniejszej Kolegiacie św. App. Piotra i Pawła w Zawierciu; organizowane są Misje Święte rodzaj rekolekcji, mających duchowo przygotować mieszkańców na nadchodzące podniosłe wydarzenie. Materialnym owocem tychże dni w Zawierciu są Krzyże stojące na placu Bazyliki, skrzyżowaniu ulic Podmiejskiej, Mrzygłodzkiej i 11- go listopada, oraz ulicy kwietniowej na osiedlu Zuzanka.
Pierwszy z wymienionych krzyży został tam ustawiony, jak głosi zamieszczona u jego stóp inskrypcja, z okazji Jubileuszowych Misji Świętych, które odbyły się w dniach 6 –14. 10. 2001 r. Prowadzone były przez Ojców Redemptorystów z Torunia. Obecnie jest on podświetlony, a na jego ramionach wypisane są trzy cnoty główne: Wiara, Nadzieja, Miłość. Krucyfiks ustawiony jest w skalniaku pośród kwiatów. Dodatkowo po obu jego stronach znajdują się flagi Polski, maryjne oraz papieskie.
Kolejny krzyż stoi w miejscu bardzo wymownym, na skrzyżowaniu dróg nieopodal Gimnazjum nr. 1 w Zawierciu, prowadzących do Mrzygłodu i dalej do Częstochowy. Dwóch miejscowości mieszczących piękne sanktuaria maryjne naszego regionu.
Podobnie jak ten stojący na kościelnym placu, tak i krzyż witający przybyszów do Zawiercia, jest podświetlony. Napis w czarnym kamieniu głosi, że został ustawiony z okazji Misji Ewangelizacyjnych u progu III tysiąclecia Chrześcijaństwa, obchodzonych w parafii kolegiackiej, w dniach 13 – 20. 10. 1996 r. Poniżej figury ukrzyżowanego Chrystusa widnieje wykonany w metalu wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem, przez co jeszcze mocniej został uwidoczniony związek Zawiercia z kultem Maryjnym. Także w parafii św. Stanisława Kostki w Zawierciu odbywały się w tym roku Misje Ewangelizacyjne. Wystawiono staraniem księży Kazimierza i Mariana Szymoników, krucyfiks stojący przy ulicy Kwietniowej na osiedlu Zuzanka.
Kiedy mowa jest o krzyżach przydrożnych nie sposób jednak nie wspomnieć o człowieku, który wiele czasu i wysiłku poświęcił by były one jak najliczniejsze na terenie Zawiercia i okolic. Mowa tu o ks. prałacie Piotrze Miklasińskim (1928-2005).To dzięki jego staraniom władze ugięły się i zezwoliły m.in. na nazwanie placu nieopodal dworca kolejowego imieniem Jana Pawła II. Wystawił on również dwa ogromne krzyże przy drogach wojewódzkich 791 i 796.
Dziękczynienie i prośba
Często przydrożne krzyże są też wystawiane z zupełnie innych okazji. Nie zawsze radosnych. Jak dowiadujemy się z tablicy umieszczonej na frontowej ścianie kapliczki Matki Boskiej Prządki przy ulicy Kościuszki, w roku 1831 w Zawierciu wystawiono krzyż, pod którym pochowane zostały ofiary zarazy. Natomiast w 1844 r. został zastąpiony przez kapliczkę.
Współcześnie ludzie też stawiają kolejne symbole wiary, by dziękować i prosić. Kierując się na Marciszów, nieopodal zakładu poprawczego natkniemy się na krzyż, pod którym odczytamy słowa modlitwy – prośby o ratunek przed powietrzem głodem ogniem i wojną, oraz prośbę o błogosławieństwo na nadchodzące III tysiąclecie chrześcijaństwo.
Krzyż ten ustawiono jako wotum za VII pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski. Intencja tego daru jest dwojaka. Ludzie z pewnością nie tylko chcieli podziękować za przybycie papieża, ale również chcieli by Bóg ich samych chronił. Widać zatem, że wiara ludzka nie gaśnie w ludzkich sercach pomimo upływu czasu.
Na peryferiach miasta na Stawkach napotkamy kolejny krzyż z prostym ale wiele mówiącym napisem na poziomej belce krzyża: ZBAW MNIE. Nic więcej po prostu te dwa słowa. Nie dowiemy się zapewne skąd się wziął, kto go wystawił, ani też kiedy to było.
Żadna inskrypcja nas o tym nie informuje. Kwiaty z znicze ustawione pod nim zdradzają, że opiekują się nim najbliżsi mieszkańcy. Krzyż po prostu stoi na rozdrożu i mówi do każdego kto chce słuchać.
Wróćmy jeszcze na chwilę na Marciszów. Idąc spacerkiem warto pochylić się na chwilę nad Starym drewnianym krzyżem pomalowanym już schodzącą żółtą farbą. Chrystus jest na nim umieszczony pod baldachimem uwieńczonym trzema gwiazdami.
Na pionowej belce zaś przedstawione są narzędzia pracy: rękawice, drabina, liny. Prawdopodobnie był wyrazem wdzięczności miejscowych ludzi pracy.
Są tez w Zawierciu i inne krzyże. Takie najmniejsze. Często po prostu znikające gdzieś pośród nie ta znowu wielkich budynków i nie za nadto szybkich samochodów. Odnajdziemy je w okolicach krawężników, gdzieś w wysokich trawach na peryferiach. Czasem też na latarniach i słupach. Ci, którzy wystawili te małe pomniki też proszą, ale niestety najczęściej o wieczny odpoczynek dla najbliższych...
Legenda
Zdarza się i tak, że przy badaniu historii miejscowe legendy są popularniejsze
od faktów, których nie można dokładnie ustalić. Na temat jednego z zawierciańskich krzyży tez krąży romantyczna, ale nie zakończona happy endem opowieść. Podobno jakiś czas temu do dziewczyny mieszkającej na pobliskiej wsi Skałka chodził w zaloty chłopak z Zawiercia. Trwało to dłuższy czas i było solą w oku miejscowych adoratorów. W końcu kiedyś poczekali na chłopaka na skraju lasu zwanego „Modrzejką” i tam zabili. Dziś w tamtym miejscu stoi krzyż na granicy pomiędzy Zawierciem, Skałką i Rudnikami.
Wierni mimo wszystko
Na rogu ulic Nowe Zawiercie i Lenartowicza stoi krzyż wraz z kapliczką Matki Boskiej. Jego historia sięga lat 50. XX wieku, kiedy nie było kościoła na terenie Borowego Pola. Dzielnica ta należała w tym czasie terytorialnie do parafii św. App. Piotra i Pawła w Zawierciu. Krzyż, który tam stał był miejscem skupiającym życie religijne mieszkańców. Odbywały się przy nim jeszcze do lat 70. nabożeństwa. Wrogie mu były władze komunistyczne. Doszło nawet kilkakrotnie do tego, że nocą krzyż wył wyrywany, ale za każdym razem mieszkańcy wstawiali na jego miejsce następny.
Na koniec
Wiele jest jeszcze na zawierciańskich drogach krzyży, które nie zostały jeszcze opisane. O historii wielu nikt już nie pamięta prawie nikt. Ważne jest jednak aby przed zapomnieniem ocalić te, które jeszcze możemy.