Aktualności
Strona główna / Aktualności / Czas i niepamięć Ich nie zatarły
Czas i niepamięć Ich nie zatarły
data dodania: 2010-05-04 11:42:17
Prawdą jest, że rozpamiętywanie tego co złe nie prowadzi do niczego dobrego. Jednak jeszcze więcej szkody może przysporzyć nam niepamięć o tragicznych wydarzeniach jakie dotknęły nas w przeszłości.
Niewielu pamięta dawne czasy hitlerowskiej okupacji, ale Ci, którzy pozostali jeszcze przy życiu starają się z całych sił aby pamięć o ludziach żyjących i umierających podczas tragicznych czasów II Wojny Światowej, wciąż była żywa...
Rocznica
28.04.2010 r. pod obeliskiem upamiętniającym zawierciańskie ofiary gestapo, zebrali się Ci, którzy pamiętają jeszcze ten ponury okres dziejów naszego miasta. Ich obecność nie była przypadkowa. Tego dnia bowiem mijała 70. rocznica pierwszego aresztowania jakiego dokonało gestapo w naszym mieście. Nie było ich zbyt wielu, nie byli też już młodzi,
ale w odróżnieniu od uczniów szkół przybyli by oddać hołd tym, których porwał hitlerowski terror.
Ze względu na roboty drogowe jakie miały miejsce tuż obok, ceremonia
z konieczności ograniczona została tylko do złożenia kwiatów pod obeliskiem. Nie było oficjalnych delegacji. Liczyło się jednak to, że nie zapomniano o pomordowanych i choć przez chwilę ktoś westchnął za nimi do nieba.
Do końca razem
Powiatowa Rada Kombatancka przy Staroście Powiatu Zawierciańskiego to organizacja, skupiająca właśnie tych ocalałych pragnących pamiętać i mówić młodszym o swoich własnych przeżyciach, ale i o tych wszystkich, którzy już nic nie mogą opowiedzieć.
Jej przewodniczącym jest Włodzimierz Gorzelak. Sam nie pamięta dobrze wojennego koszmaru. Kiedy Niemcy wkroczyli do Polski był zaledwie maleńkim dzieckiem, ale przechował skrzętnie w swojej pamięci to co opowiedzieli mu najbliżsi. „Cała rodzina została zatrzymana na komisariacie gestapo na tydzień, potem przewieziono nas do Katowic na jeden miesiąc. Następnie rozdzielono naszą rodzinę. Ja trafiłem do Siemianowic natomiast moja mama trafiła do Obozu Koncentracyjnego w Oświęcimiu do bloku 11.” – wspomina Pan Gorzelak.
„Ja sam jestem najmłodszy ze wszystkich, ale naszą pamięcią jest Pani Maria” – wskazuje tu na Marię Markiewicz, córkę znanego przed wojną znakomitego dyrygenta Towarzystwa Śpiewaczego „Lira”, Kazimierza Czapli.
Ona również dotkliwie przeżyła okrucieństwa wojny. Jej ojciec został aresztowany
18 września1940, a ona sama przeżyła KL Ravensbrück. Pod koniec wojny trafiła również do KL Flossenburg. Pomimo wielu tragicznych przeżyć nie straciła ducha i to właśnie ona była pomysłodawcą wzniesienia obelisku upamiętniającego zawierciańskie ofiary hitlerowskiej policji.
Czerwony trójkąt
Podczas uroczystości obecny był poczet sztandarowy Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich więzień i Obozów Koncentracyjnych Klubu w Zawierciu. Powstał on w 1946 r., a jego przewodniczącą jest Maria Markiewicz. Skład pocztu stanowili Tadeusz Fabiańczyk i Bolesław Michniewski. Pierwszy z tej dwójki z radością wita się ze mną i mówi, ze w swoim życiu był w wielu obozach jednak na samym końcu znajdował się w Potulicach koło Bydgoszczy. Natomiast Pan Bolesław jest byłym więźniem KL Gross Rossen.
Ich sztandar jest bardzo prosty, bez zdobień i złoceń. Płat stanowi nawiązanie do więziennego pasiaka jaki był zwyczajowym strojem w obozach koncentracyjnych. Na tle sino-szarych pasów, duży czerwony trójkąt z czarną literą „P”, taki nosili w obozach polscy więźniowie. Ten sam emblemat wieńczy żelazny drzewiec. Identyczne opaski na ramionach. Cisza.
Twarze
Zaskakujące jacy radośni i pogodni byli ci wszyscy ludzie stojący pod obeliskiem. Na pozór trudno by było rozpoznać, że przyszli uczcić tak smutne wydarzenie. Byli pełni ciepła i wewnętrznej mocy, która nie pozwalała nikomu poddać się zwątpieniu. Choć był też czas na wytoczenie z oczu łzy nie można mówić o rozpaczy. Mówiono o chwilach, których samo wspomnienie wywoływało fale wzruszenia, a słowa ciężko przechodziły przez gardło, równie ciężko było o cokolwiek pytać.
Jednak wszyscy cieszyli się z tego, że ktoś o nich pamiętał i zechciał poświęcić czas. Stanowili jedność i sądzę, że to właśnie z niej czerpali swa silę do tego aby ponownie przyjść i zapalić znicz dla tych, którzy zginęli od niemieckich kul.
Nie wiadomo ilu z nich pojawi się za rok, ale wierzę, że nie będą wspominać swoich przyjaciół samotnie.