Aktualności
Strona główna / Aktualności / Czerwiec w Zawierciu i okolicach 1844-1938 (część 2)
Czerwiec w Zawierciu i okolicach 1844-1938 (część 2)
data dodania: 2013-06-12 12:24:23
Rok 1844
Niżej wymienione Sądy wzywają uprzejmie wszystkie władze Cywilne i Wojskowe, iżby na poniżej opisane osoby zbiegłe baczne dawały oko, z ujętymi zaś wedle istniejących przepisów postąpiły. /.../
Nr 11172. Mikołaj Kot lat 22 liczącego, wzrostu dobrego, twarzy ściągłej, włosów i oczu czarnych, włościanin, obwiniony o kradzież, z wsi i gminy Kromołów Powiatu Olkuskiego.
Dziennik Urzędowy Guberni Lubelskiej 3/15.06.1844 r.
Rok 1848
Nr 50402 (820) W gminie Kromołów, powiecie olkuskim, w dniu 8(20) listopada r.z. Znaleziono zwłoki człowieka, mającego wzrost średni, twarz okrągławą, nos nieco zadarty, oczy ciemne; w ubraniu wiejskim.
Nr 50401 (821) Pod miasteczkiem Szczekocinami, w powiecie pileckim, dnia 19(31) października r.z. przy drodze znalezione zostały zwłoki człowieka, mającego lat 70, wzrost wysoki, twarz pociągłą, nos długi, oczy niebieskie, włosy siwe, w odzieży wiejskiej. Wzywa Sąd poprawczy każdego, kto by o powyższych zmarłych posiadał, jaką wiadomość, iżby takowej sądowi tutejszemu bezzwłocznie udzielić zechciał.
Dziennik Urzędowy Guberni Radomskiej nr 26 13(25).06.1848 r.
Rok 1879
Dobra Łazy mają być wystawione na sprzedaż. Obszerne lasy, obfite pokłady rudy, wapienia muszlowego, glinki ogniotrwałej i prześliczne położenie, bogato uposażone przez przyrodę, nadające się do urządzenia stacji klimatycznej, zwabią pewne nabywców na tę jedną z piękniejszej miejscowości na naszym pograniczu. Oby tylko majątek ten nie dostał się do rąk spekulantów, obcych przybyszów.
Tydzień, Piotrków, 1.(13)0.6.1879 r.
Rok 1882
Wielmożni panowie, strasznie kurczycie ojczyznę. Do jakiego stopnia własność ziemska i w kongresówce przechodzi z rąk polskich w obce, można się przekonać z jednego powiatu będzińskiego, a nie jedyny to powiat, który tak piękny stan przedstawia. Oto, co pisze w tym względzie „Słowo” warszawskie: „Wysoka, dawniej Taszyckich, dziś izraelitów Agera i Landaua. Poręba Mrzygłocka Rokossowskich, nabyta przez hr. Schafsgotha, który odprzedał ją Żydowi pruskiemu Pringsheimowi i jest w posiadaniu tego ostatniego. Rudniki, dawniej Taszyckich, dziś księcia Hohenlohe. Kromołów – Gostkowskich, teraz w posiadaniu kompanii żydowskiej. Chruszczobród – Grabińskich, dziś w ręku żydowskim. Pyrzowice i Tomaszowic – Grabińskich, nabyte i dotąd w posiadaniu obcego Niemca. Gzichów – dawniej Siemieńskich, miejscowość obfitująca w rudy galmanu, których eksploatację na wielka skalę rozwinął nowonabywca p. Kramsta, właściciel ogromnych zakładów przędzalniczych we Freiburgu. Niezależnie od wielkich kapitałów zasilających te zakłady, posiada on jeszcze milionowy kapitał obrotowy, w znacznej części obracany na kopalnie w Gzichowie. Wszedł on w posiadanie majątku jeszcze przed rokiem 1864 i otwierając kopalnie, osadził ją czynszownikami do robót górniczych uzdolnionych, udzielając im grunta przyległe na czynsze, które umarzały się robotą. Pierwotna ta jednak umowa rozchwiała się mocą ukazu z daty powyższej, uwłaszczającego czynszowników. Wtenczas to p. Kramsta wyrzekł słowa następujące: „Niemiec goły opuszcza Polskę z milionami. Niemiec milionowy mienie swe zamienia na torbę żebraczą”. Nie spełniła się jednak ta zmiana, bo p. Kramst dalej prowadzi swe przedsiębiorstwo, i jak słychać, świetnie na nim wychodzi. Zagórze – hr. Mieroszewskich, dziś w rękach p. Kramsta. Tu także są obfite pokłady węgla. Bolesław – Łąckich, dziś Kramsta. Ujejsce znowu p. Kramsta. Klewce- Romkowskich, teraz hr. Renarda. Malinowice – Kmitów, teraz księcia Hohenlohe. Milowice – Błaszczyńskich, dziś Niemca nie wiadomego mi pochodzenia. Ogrodzieniec – Mieroszewski, dziś kompanii żydowskiej. Co do majątków przerzuconych w obce naszej narodowości ręce, pomimo tylu wyliczonych tu powyżej nomenklatur, jeszcze ich liczba daleka jest od wyczerpania. Słowem, wynarodowienie tych okolic Królestwa jest niemal faktem już dokonanym, którego wcale nie kompensuje szczupła liczba majątków ziemskich, pozostałych jeszcze w rękach polskich właścicieli, a i ci nie zawahają się, a nawet jak, żali się słusznie „Słowo” poszukają mających chęć nabycia ich dóbr, nie przebierając wcale w narodowości nabywców. Wobec takiego stanu rzeczy mimowolnie wyrywa się z głębi duszy okrzyk boleści naszego złotoustego księdza Skargi: „Ej, wielmożni panowie, nie kurczcie ojczyzny! Troszeczeczkę więcej oszczędności, zastosowania wydatków do przychodów, zerwania z życiem nad stan, pracy i miłości ojczyzny, a nie będzie się ziemia usuwała nam spod stóp naszych, dziedzictwo nasze nie pójdzie do obcych wrogich nam. Opinia publiczna powinna piętnować wszystkich tych, co lekkomyślnie i z winy własnej kurczą ojczyznę”. Słowa te dotyczą równie Galicji, gdyż i tu panowie szlachta zbyt są skorzy do wydawania ziemi ojczystej w obce ręce.
Gazeta narodowa (Lwów) 4.06.1882 r.
Rok 1884
Zawiercie. /.../ Ot np. nasz przemysł swojski, który – jak powiada trójgłowy Wandalin Rusticus Olszewski – wystrzelił w piękny kwiat, pod złudnymi pozorami zwiększenia wytwórczości, więc niby i bogactwa kraju kryje tyle nędzy, że aż strach zajrzeć do jego tajników. W Zawierciu znajdują się liczne zakłady fabryczne będące własnością bogatych kapitalistów. Wyzysk i nieludzkie obchodzenie się z robotnikami doszły tam do tego stopnia, że wywołały wreszcie wmieszanie się władzy, która nakazała śledztwo. Poprzednio już jednak o nadużyciach miejscowej administracji krążyły głuche wieści; doszły nawet do centralnego zarządu fabryk „Zawiercia”, rezydującego w Warszawie, który wysłał na miejsce swojego delegata. Sumienny ten człowiek zdobył się na odwagę przedstawienia prawdziwego obrazu rzeczy: widocznie jednak zarząd nadużycia wykazane przezeń uważał za rzecz zwykłą, kiedy ze swej strony nie przedsięwziął żadnych kroków do ich usunięcia. Przypatrzmy się więc bliżej tym „normalnym warunkom” położenia ludności robotniczej. W małych izdebkach sypia na zgniłej podłodze nawet bez garstki słomy, którą się daje na podściółkę bydlęciu, 15 do 20 istot ludzkich. Przez dziury w podłodze robią wycieczki szczury i zjadają chleb, schowany pod ławą. Mężczyźni, kobiety i dzieci nocują razem; zdarzało się nieraz, że robotnicy gwałcili dwunasto- lub trzynastoletnie dziewczęta, a kobiety małych chłopców, którzy w 20 roku życia wyglądają jak starcy. Delegat, który wiele lat spędził w ubogiej fabrycznej miejscowości powiada, że nigdzie nie widział ludności tak upośledzonej fizycznie, tak zepsutej moralnie. Drożyzna wszystkich niezbędnych produktów straszna – i nic dziwnego, bo handel znajduje się w rękach kilku protegowanych przez zarząd fabryki izraelitów. W stosunkach administracji do robotników panuje nieograniczona niczym samowola, ładniejsze dziewczęta padają ofiarą urzędników i majstrów, wytrącenia z zarobku, czyli tzw. felery za prawdziwe bądź urojone przewinienia, oszustwa przy wypłacie należności są na porządku dziennym. Ten sam nieubłagany, okrutny wyzysk; ta sama nieludzkość w stosunkach prześladuje biednego robotnika w szpitalu, w którym nawiasem powiedziawszy, doktor i cała posługa składa się z Żydów. Ta okoliczność, że izraelici gospodarują w Zawierciu, dała pobudkę pewnym pismom do namiętnych wycieczek antysemickich. Rzeczywiście, wskutek pewnych właściwości rasowych wyzysk żydowski jest bardziej konsekwentnym, nieubłaganym, ale w istocie rzeczy niczym się nie różni od wyzysku przedsiębiorców chrześcijańskich. Stosunek kapitału do pracy nie jest stosunkiem garbatych do prostych nosów, i wyzysk pozostanie wyzyskiem, czy ubierzemy go w chałat i jarmułkę, czy palto i kapelusz, czy nawet w kontusz i rogatywkę. Śledzenie w stosunkach ekonomicznych wystających uszu czy zakrzywionych nosów jest tylko zamydlaniem oczu, manewrem puszczanym w ruch, żeby zainteresowana strona nie widziała istotnej przyczyny złego.
Prawda tygodnik polityczny, 7.06.1884 r.
Rok 1885
Szosa z Wolbromia do Pilicy i z Pilicy do Zawiercia jest czymś takim, na określenie czego nie ma właściwej nazwy w słowniku mowy potocznej. Tyle tam dziur, wybojów, wkłęsłości i bruzd, że przejeżdżający choćby żelazne miał zdrowie, po kilkukrotnym przebyciu tej drogi położyć się musi do łóżka. Całe lata zaniedbania składały się na wytworzenie podobnie haniebnego stanu drogi. Konserwacja dokonywała się w ten sposób, że ustawiano zaledwie jedną pryzmę kamieni i to w najgorszym gatunku. Wprawdzie obecnie administracja ożywiona jest najlepszymi chęciami, pragnęłaby zaprawić poczynione szramy, ukrócić jawne i krzyczące nadużycia przedsiębiorców, lecz na to potrzeba czasu i żywszego współdziałania miejscowych obywateli. Każde nadużycie powinno być ujawnione, każde zboczenie głośnym i wiadomym naczelnym władzom. Wina zaniedbania spada w części i na samych mieszkańców, którzy dotąd nie umieli chodzić wokół własnych interesów i dopuścili do kompletnej ruiny jedynej drogi, jedynego łącznika komunikacyjnego ze światem. Płonne są nadzieje wszystkich fabrykantów usiłujących tu rozwinąć przemysł – dziesiątki tysięcy rubli wrzucone w fabryki pójdą na marne, dopóki nie stanie droga równa jak stół, ułatwiająca dojazd wygodny do zakładów przemysłowych.
Pilica. W tych dniach, odbyło się w Pilicy wesele na tle bardzo niewesołym, bo bez ślubu. Przed błogosławieństwem nowożeńcy przystąpili do spowiedzi i panna młoda przypomniała sobie, że rano napiła się trochę wody – nie mogła więc stanąć do ślubu bez komunii. Ponieważ weselnicy byli sproszeni, muzyka zamówiona, więc cały orszak udał się do domu i odprawiano gody. Panna młoda tańczyła polki, walce, a równocześnie zalewała się gorzkimi łzami. Lecz na świecie wszystko ma swój koniec, więc na drugi dzień nie piła już wody, ślub wzięła i znów tańczyła. Czy i tym razem ze łzami?...
Na wystawie rolniczo-przemysłowej w Warszawie z guberni kieleckiej następującym wystawcom przyznano nagrody: Towarzystwu akcyjnemu przędzalni bawełny, tkalni i blicharni w Zawierciu (pow. olkuski) za tkaniny bawełniane, kretony i chustki, a w szczególności za znakomity postęp w drukarstwie – medal złoty.
Gazeta Kielecka 23.06(5.07)1885 r.
Rok 1886
Korespondencje „Tygodnia” z Zawiercia. Smiles powiedział, że zamiary uskuteczniają się tylko za pomocą silnej woli. Zdanie to powinno znaleźć żywe zastosowanie w powziętym u nas projekcie założenia czytelni fabrycznej, Projekt ten zawsze, a zwłaszcza dzisiaj jest bardzo na czasie. Wiadomo, iż fabryka nasza pomału otrząsa się z pyłu cudzoziemskiego i skutkiem powiększania krajowych sił roboczych nabiera mniej więcej cech swojskich. We wszystkich częściach fabryki spotkać można pracowników, którzy by chwile wolne od zajęć fabrycznych pragnęli strawić produkcyjnie dla umysłu. Tymczasem nie ma tu u nas ani księgarni, gdzie by można nabyć lub przynajmniej abonować książki; nie ma tu również cukierni, gdzie pod pretekstem wypicia filiżanki czarnej kawy można byłoby przewertować kilka pism codziennych i tygodniowych. Wprawdzie mamy tu gambrynusowy przybytek zwany powszechnie „kasynem”, a w języku naszym pospolitym „brudną i wstrętną knajpą”, ale prócz kieleckiego piwa pana Sztumpfa i wódek z destylarni pana Brauna, nic tam nie można zjeść, ani przeczytać. Właściciel tej czcigodnej instytucji celuje w swych pomysłach co do urozmaicania nam monotonnego życia. Oto np. angażuje (naturalnie zza granicy) grono tak zwanych „artystów”, składające się kilku dymisjonowanych niemieckich i kilku również dymisjonowanych bajader, w celu urządzenia nam jakiejś hecy figurującej pod przyzwoitą nazwą „wokalnego koncertu”. No i co prawda nie żałuję; wydarzyła mi się choć raz prawdziwie rzadka sposobność poznania zbiorowej edycji piosenek kompozycji wszystkich uliczników zachodniej Europy. Później inne towarzystwo również „artystyczne” urządzało nam symfoniczne „koncerty” także niewiele więcej interesujące. Pozwólcie mi jeszcze wrócić do mającej powstać czytelni i rzucić pytanie, czy kilkutysięczna liczba robotników będzie miała bezpośredni, a przynajmniej pośredni dostęp do tego przybytku?... Ani na chwilę nie śmiem wątpić, że ci ludzie będą tam mogli znaleźć pokarm duchowy w postaci książek i pism ludowych, a co więcej może i popularnych dziełek specjalnych, które zdołałyby ich przekształcić z chodzących maszyn na świadomych siebie pracowników. /.../
Tydzień, Piotrków, 25.05 (6.06.)1886 r.
Rok 1889
W kościół parafii Koziegłówki pod Zawierciem w dni 4 b.m. uderzył piorun. Działo się to pod koniec nabożeństwa niedzielnego. Burza z gradem i piorunami zatrzymała pobożnych dłużej w kościele, gdy nagle silny huk dał się słyszeć w stronie dzwonnicy, umieszonej pod chórem. Było to uderzenie pioruna, który, przeleciawszy po ścianie wewnętrznej kościoła, wpadł w ziemię i kontuzjował organistę oraz sześć innych osób w kościele będących. Na dzwonnicy kościoła wynikł pożar, lecz został szczęśliwie ugaszony.
Tydzień, Piotrków, 11 (25)06.1889 r.
Rok 1890
/.../ Nadto żywioł miejscowy nie mógł znaleźć dostatecznej opieki i życzliwości w przemyśle obcym, przeważnie niemieckim, spekulacyjnie u nas zaszczepionym i posługującym się swoimi rodakami. Wszystko to sprowadziło na rynek nadmierną podaż rąk i głów, które po wielu latach starań i bezpłatnej usługi nie mogą zdobyć zarobku. Wszystkie fabryki w kraju są oblężone przez tłum młodzieży z patentami wyższych szkół technicznych i przemysłowych, która jak o najwyższą łaskę prosi o możność praktykowania. Do tej ogólnej troski często jeszcze zła wola dorzuca swoje kamienie. Tak np. niedawno dyrektor (Polak) fabryk akcyjnego Towarzystwa „Zawiercie” wydalił dwunastu polaków (przeważnie ludzi z wyższym wykształceniem), nie tknąwszy ani jednego Niemca, a nawet przyjąwszy jednego. Pan ten, któremu wolno „być niesprawiedliwym” posunął jednocześnie samowolę tak daleko, że odprawionym odmawiał wydania świadectw, według kaprysu oznaczał przypadającą im należność, a usuwając (niby dla oszczędności jednych) drugim zaszczyconym jego dostojną łaską, podwyższył pensje. Z dowodów złożonych nam przez jego ofiary przytaczamy drobny, ale charakterystyczny. Oto brzmienie dymisji: „Ponieważ wszelka praktyka, a tym samym jednostki niemające zajęcia stałego są poniekąd przeszkodą dla fabryki, przeto...” itd. „Czy słyszał, kto, aby praca człowieka teoretycznie wykształconego” była „przeszkodą dla fabryki” i ażeby taki człowiek spełniający włożone nań obowiązki nie miał „zajęcia stałego”. Obok pytania wniosek skoro: skoro „wszelaka praktyka jest poniekąd przeszkodą dla fabryki”, przeto itd., zatem wszystkie fabryki, jeżeli nie chcą ponosić strat i spełniać aktów dobroczynnych, powinny zamknąć się przed nowymi kandydatami bez względu na ich zdolności i wiedzę teoretyczną; ponieważ zaś wszystkie siły fabryczne przygotowują się droga praktyki, a ta będzie zamknięta, więc po wymarciu obecnych, przemysł ustać musi. Do takich niedorzeczności prowadzi logicznie rozwinięta zasada dyrektora z Zawiercia. /.../
Prawda, 7.6.(26.05)1890 r.
Folwark Dobra. Rozległy morgów 327, należący do dóbr Pilica, w powiecie olkuskim od 1 lipca jest do wydzierżawienia. Wiadomość w Administracji Dóbr Pilica.
Gazeta Kielecka 18(6)06.1890 r.
Fabryka akcyjna wyrobów bawełnianych w Zawierciu obchodzić będzie pięćdziesięcioletni jubileusz swego istnienia. W roku zeszłym fabryka wyprodukowała 21 milionów arszynów płótna, lecz wskutek nieurodzajów zmniejszył się zbyt jej wyrobów. Z tej przyczyny w roku bieżącym, jak donoszą pisma warszawskie, zmniejszono ilość godzin pracy robotnikom.
Gazeta Kielecka, 20(10)06.1890 r.
Zarząd inżynierii I okręgu górniczego w Królestwie ogłasza, iż we wsi Blanowice gminy Kromołów, w pow. będzińskim odkryto pokłady węgla kamiennego grubości 26 cali w głębokości 46 stóp. W tymże powiecie w lasach rządowych Porębka natrafiono na pokłady węgla grubości 2 stopy cali 9.poklady te znajdują się na głębokości 12 stóp i 4 cali. Urzędowe sprawdzenie pokładów nastąpi w d. 9 i 10 lipca b.r.
Gazeta Kielecka 29(17)06.1890 r.
Rok 1895
Towarzystwo Akcyjne „Zawiercie” rozszerza swoje zakłady o 400 tkackich warsztatów mechanicznych; w tym celu rozpoczęto budowę odpowiedniego gmachu. To samo towarzystwo rozpoczęło budowę kilku domów familijnych dla robotników i oficjalistów.
W tym roku wybrukowana zostanie kosztem tegoż towarzystwa ulica Fabryczna, na który to cel poświęcono kilka tysięcy rubli; robót podjął się przedsiębiorca p. Holenderski.
Domy dla robotników. Właściciele huty szklanej w Zawierciu, bracia Rajch, w r. z. wybudowali cztery domy familijne dla swoich robotników i w tym roku takąż ilość mają wybudować. W ostatnich czasach poruszono projekt założenia dla oficjalistów i robotników tejże huty sklepu spożywczego.
Tydzień, Piotrków, 21.05(2.06) 1895 r.
W fabryce smoły i papy p. Ludwika Kaca, z kasy ogniotrwałej skradziono rubli srebrnych 850 gotówką; podejrzenie padło na służącą jednego z buchalterów, która ulotniła się z Zawiercia.
Grono rzemieślników w Zawierciu organizuje teatr amatorski, z którego dochód mają przeznaczyć na rzec budowy kościoła. Odegrane zostaną trzy komedyjki: „Kacio”, „Włóczęga” i „Awantura na Piwnej”.
Pioruny w Zawierciu i Kromołowie. W Zawierciu spłonął dom od pioruna; gdy ogień się ukazał, straż ogniowa fabryczna bawiła w pobliżu w całym komplecie, czym się też tłumaczy, że przybyła na miejsce wypadku w porę i zapobiegła energicznie szerzeniu się pożaru. Tegoż dnia piorun uderzył podczas nieszporów w kościół w sąsiedniej wsi Kromołów, lecz nie wyrządził żadnej szkody.
W majątku Blanowice, własność p. Mendelsohna, zawalił się nowo wznoszony wapiennik, przy czym spadło rusztowanie, które przygniotło bardzo niebezpiecznie dwóch murarzy.
Tydzień 18(30) 06.1895 r.
Rok 1897
W lesie porębskim pod Zawierciem powiesił się chłop, Andrzej Pluta, rodem ze wsi Niwki pod Siewierzem, ciało znaleźli pastusi wiejscy w krzakach pod drzewem w stanie rozkładu. Wisielec mógł wisieć przypuszczalnie trzy tygodnie. Przy wisielcu znaleźli 15 rs. gotówką i dwie buteleczki spirytusu. Dano znać policji, a gdy ta na drugi dzień zeszła na miejsce wypadku, znalazła ciało nieboszczyka zeszpecone, język do połowy ucięty jak również trzy palce u prawej ręki i jeden u lewej. Drzewo zaś, na którym Pluta wisiał obłamane z gałęzi i z kory obłupane. Okazało się, iż znachorki w nocy drzewo obrabowały, owczarze zaś obcięli język i palce. Wyobraźcie sobie czytelnicy scenę nocną, gdy te hieny w ludzkiej postaci pastwiły się nad trupem Pluty. Zwłoki Pluty złożono w trumnie i pochowano w porębskim lesie na cholerycznym cmentarzu. W nocy wykopali ją chłopi i wrzucili trumnę do niedaleko płynącej wody; spostrzeżono ją nazajutrz i z rozporządzenia policji zakopano pod drzewem, gdzie się Pluta powiesił.
Gazeta Kielecka 21.05(2.06)1897 r.
Rozboje. Banda opryszków, grasująca Zawierciu, napadła w tych dniach na dom włościanina Soi we wsi Niegowonice. Żona Soi wymknąwszy się przez okno zaalarmowała sąsiadów, którzy przepłoszyli rabusiów. W parę dni później zbójcy ponowili napad, który tym razem dał im 159 rubli srebrnych zabranym Sojom, przy czym opryszki oboje małżonków okrutnie pobili. Pięciu z nich; Tomasza Mindę, Walentego Kubickiego, Klemensa Chasika, Michała Zapalę i Jana Palucha wyśledzono w Smoleniu nad Pilica w krzakach około starego zamczyska, aresztowano i osadzono w więzieniu w Będzinie. Odebrano im ok. 200 rs.
Tydzień, Piotrków, 25.05(6.06)1897 r.
Z Zawiercia donoszą nam; Przedostanie się od stacji kolejowej do fabryk, oddalonych przeszło wiorstę, zwłaszcza w czasie niepogody, przedstawia u nas niemało trudności. Wehikuły – raczej wozy odrapane i wstrętne – biorą od 70 do 50 kop. za kurs w tę lub w ową stronę, a i to jeszcze bardzo rzadko dostać je można, a dwie lub trzy porządne dorożki zrobiłyby niezawodnie interes. Niemniej wcale dobry interes zrobią kołodziej, siodlarz i rymarz, brak bowiem tych rzemieślników dotkliwie odczuwać się daje. Droga wiodąca od szosy z Pilicy do magazynów kolejowych jakkolwiek brukowana, lecz nie reperowana od lat dziesięciu przedstawia opłakany wygląd. Doły i wyboje to istna tortura dla biednych koni, wożących towary z kolei lub na kolej.
Tydzień, Piotrków, 8(20)06.1897 r.
W sobotę 14 czerwca nawiedzała okolice Częstochowy, mianowicie zaś Myszków, stacje kolei warszawsko-wiedeńskiej burza połączona z oberwaniem się chmur deszczowych, skutkiem czego istotna powódź powstała. Woda spłynęła wielką siłą na miejsca niżej leżące, powyrywała w drodze pnie drzew i odrywała kawały ziemi. Małe strumyki wzrosły do bystrych rzek, a pnie drzew z taka siłą o filary licznych w tym miejscu mostów kolejowych uderzały, że wkrótce kilka mostów zginęło pod wodą. I tak między stacjami Myszków i Zawiercie zarwało się pięć żelaznych mostów. Krótko przed burzą jechał pociąg pospieszny z Wiednia do Warszawy; musiał jednak kilkanaście wiorst przed Zawierciem stanąć, gdyż most najbliższy zerwał się. Konduktor postanowił wrócić do Zawiercia, ale już mosty tylne padły ofiarą rozjuszonego żywiołu. Nie pozostało więc podróżnym nic, jak całą burzę w strachu przeczekać w wagonach. Z grobli, na której pociąg stał, widziano po obu stronach tylko obszary wody sięgającej do Myszkowa, która wszystko, co jej w drodze stanęła niszczyła. Dopiero po burzy wysiedli podróżni i brodząc pod kolana dostali się do Myszkowa, gdzie w kilku kamiennych domach znaleźli schronienie. Wał kolejowy w kilku miejscach woda podmuliła i zabrała, tak że tylko progi i szyny kolejowe w powietrzu wisiały. Z młynów wodnych nie pozostało ani śladu. Najdziwniejsze, ze pomimo tak niespodzianej powodzi ani jedna osoba nie utraciła życia. Przez niedzielę i poniedziałek woda ustąpiła i wzięto się do naprawy szkód i kolei. Mimo to przez dwa tygodnie komunikacja pomiędzy Wiedniem a Warszawą będzie przerwaną. Szkoda zrządzona wynosi półtora miliona rubli.
Goniec Wielkopolski 28.06.1897 r.
Rok 1898
Liczne odkrycia pokładów rudy żelaznej w powiatach olkuskim, będzińskim, częstochowskim i wieluńskim podały myśl kilku kapitalistom i przemysłowcom wybudowania nowych fabryk odlewów żelaznych, a mianowicie: pp. Stefani i Pringsheim projektują rozszerzenie w dwójnasób swej fabryki w Porębie Mrzygłodzkiej lub wybudowanie nowej w Zawierciu wraz z malarnią.
Hrabia Krasicki, na czele grona kapitalistów krajowych, wkrótce rozpocznie budowę wielkich pieców w dobrach swoich Włodowice pod Myszkowem, a niezależnie od tego przyrzekł współudział swój w urządzeniu wielkiej fabryki żelaza zaprojektowanej przez inną spółkę w okolicy Kłomnic lub Ząbkowic.
Gazeta Rzemieślnicza 25.06.1898 r.
Z Zawiercia. Korespondent „Kuriera Porannego” donosi z Zawiercia co następuje: W dniu 5 b.m. niezwykły hałas powstały pomiędzy domami fabrycznymi zwabił mnóstwo ciekawych i oczom ich przedstawił się wielce charakterystyczny widok: około 200 dzieci obojga płci maszerowało po ulicy szyku bojowym, pośrodku zaś nich kroczyła jakaś osobistość, mianująca się księciem Poniatowskim, wydając co chwila donośnym głosem komendę „smirna”, „stój”, „marsz po błocie”, którą dzieciaki skwapliwie spełniały ku wielkiej uciesze zgromadzonych „gapiów” – i byłoby się pewnie długo jeszcze przeciągało niezwykłe to widowisko, ale cóż, zjawił się starszy strażnik i wszystko rozpędził. Owego dowódcę puszczono wolno, uważając go za wariata; właściwie zaś jest to włóczęga od niedawna przybyły do Zawiercia, którego w dodatku nie widziano jeszcze w stanie trzeźwym. Zapytany o nazwisko, odpowiadał: „Jestem książę Józef Poniatowski”.
Tydzień, Piotrków, 7(19)06.1898 r.
Rok 1900
W Zawierciu powstaje kasa pożyczkowo-oszczędnościowa. Nie ma więc prawie tygodnia, aby nie organizowano gdzieś w naszej guberni podobnej kasy; jest to dowód wielkiej potrzeby i żywotności kas tego rodzaju.
Tydzień, Piotrków, 11(24)06.1900 r.
Rok 1901
Myszków. Tutejsza fabryka maszyn i odlewnia stali braci Bauerertz dostarcza obecnie stalowe opory mostowe aż do kolei chińskiej w Mandżurii. Poduszki te służą pod filary mostowe, jako fundamenty i wymagają nadzwyczaj subtelnego i dokładnego obrobienia.
Tydzień, Piotrków, 10(23)06.1901 r.
Rok 1902
Korespondent „Kuriera Warszawskiego” pisze, co następuje: „Zarząd kolei warsz-wiedeńskiej sprzedał po zaniżonej cenie komitetowi naszego kościoła 1000 sztuk podkładów wysortowanych do ogrodzenia 6-morgowego cmentarza grzebalnego. Mamy więc obecne wszystko, czego parafii potrzeba. Jest kościół, ksiądz i miejsce wiecznego spoczynku: a jednak po dawnemu musimy brać śluby, chrzcić dzieci i grzebać umarłych w Kromołowie!... Taki stan rzeczy wywołał prośbę do proboszcza, ks. kanonika Barcza, żeby do czasu zatwierdzenia nam parafii przeniósł już teraz śluby, chrzty i pogrzeby do Zawiercia. Dawniej było to samo z gminą, która przeniesiono w przeszłym roku z Kromołowa do Zawiercia”.
Tydzień, Piotrków, 23.06.1902 r.
Rok 1904
„Rudniki”. Kopalnia rudy żelaznej. Adres: gub. Piotrkowska, pow. Będziński, gm. Włodowice, wieś Rudniki. Właściciel: Reisenkampf. Robotników: 44. Dobyto: 206 119 pudów rudy żelaznej.
„Skałka”, kopalnia rudy żelaznej. Adres: gub. Piotrkowska, pow. Będzin gm. Włodowice, wieś Skałka. Właściciele: Towarzystwo Akcyjne Sosnowieckich fabryk rur i żelaza. Robotników: 274. Dobyto: 1369137 pudów rudy żelaznej.
Księga adresowa przemysłu fabrycznego w Królestwie Polskim na rok 1904.
Rok 1905
Na stacji Myszków d. 27 maja o godz. 22.30 wystrzelił ktoś do okna lokalu żandarmów kolejowych. Kula nikogo nie trafiła.
Tydzień, Piotrków, 4.06(22.05).1905 r.
Włodowice, pow. będziński. Na zebraniu parafialnym odbytym jeszcze w pierwszych dniach r.b uchwalono wybudowanie nowego domu dla miejscowego proboszcza ze składki obowiązkowej, która, jeżeli materiału budowlanego nie dostarczą właściciele majątków, będzie wynosić ogółem 2973 rb. 43 kop. Obecny zaś dom stary ma być rozebrany, a otrzymany stąd materiał zostanie użyty na reperację zabudowań należących do plebani.
Tydzień, Piotrków 29.05(10.06).1905 r.
Rozboje w okolicach Zawiercia
„Kurier Codzienny” donosi z Zawiercia: Mieszkańcy Zawiercia i jego okolice żyją od 3 miesięcy pod grozą ciągłych napadów uzbrojonej i zorganizowanej bandy opryszków, na czele której stoi kilku amnestionowanych zbiegów z Sachalina. Banda ta d. 1 lutego r.b. uskuteczniła kilkadziesiąt zbrojnych napadów. Dla zobrazowania jej działalności wystarcza wyliczenie najważniejszych napadów mniej więcej w chronologicznym porządku:
1. Napad na Habermana, właściciela browaru w Kromołowie pod Zawierciem o godz. 8 wieczorem. Zraniony stróż, straty około 4000 rubli.
2. Nieudany napad na włościanina Szymczaka pod Olkuszem, gdzie jeden z przywódców został zabity na miejscu.
3. Napad na Cytera, właściciela majątku Pradła, 20 wiorst od Zawiercia. Zraniono lekko kilka osób ze służby i domowników. Straty około 1600 rubli.
4. Napad na ks. Smużyńskiego, proboszcza parafii Chruszczobród, 9 wiorst od Zawiercia, o godz. 9 wieczorem. Proboszcz pobity; straty ok. 1500 rubli.
5. Dnia 9 marca o godz. 9 wieczorem, napad na p. Weinsteina, buchaltera Tow. „Elektryczność” w Ząbkowicach. Panu W. zadano trzy rany kulami rewolwerowymi; straty około 2500 rubli.
6. Dnia 11 marca o gody 6 wieczorem napad na dom dyrektora fabryki cementu „Ogrodzieniec” p., Weksteina, którego poraniono; straty ok. 2000 rubli.
7. Dnia 13 marca napad na księdza w Przybynowie pod Żarkami. Zabito stróża, zraniono organistę i włościanina, napad na plebanię odparto.
8. Napad na młyn w Centurii, 8 wiorst od Zawiercia. Zraniono dwóch synów właścicieli, zgwałcono córkę, zrabowano 200 rubli.
9. Ta sam banda napadła na dwór Jaskrowie pod Częstochową, zrabowała klejnotów i gotówki na 3000 rubli.
10. W Łazach, stacji kolei warszawsko-wiedeńskiej 6 wiorst od Zawiercia, zrabowano o godz. 10 wieczorem sklep braci Kroth. Właściciela ciężko zraniono; straty około 800 rubli.
11. W Marciszowie pod Zawierciem zabito sołtysa i zrabowano 200 rubli.
12. W dwa dni po tym napadzie herszt zabił w biały dzień wystrzałem z dubeltówki strażnika prowadzącego śledztwo w tej sprawie. Zabójstwo to popełniono w szynku, w domu, w którym kwaterują kozacy.
13. O godz. 6 rano napad na sklep towarami łokciowymi. Właścicielkę, Rozencweig, zabito, sklep ograbiono.
14. O godz. 9 wieczór obrabowano piekarza Zielińskiego na 1200 rubli.
15. Napad na Sobieskiego, właściciela sklepu spożywczego. Straty 500 rubli.
16. Rabunek sklepu biednej Żydówki, którą zraniono i zabrano 40 rubli.
17. 24 maja o godz. 9 wieczorem zrabowano sklep rzeźniczy Kozy.
18. Pod Myszkowem napad na dróżnika kolejowego; dróżnika związano i bito. W tym czasie jednak zawiadomiony przez chłopca sąsiedni dróżnik zatelefonował o napadzie do Myszkowa, skąd pociągiem przyjechało kilkudziesięciu ludzi, którzy napad odparli i pochwycili 4 rzezimieszków.
19. Pachciarza z Osieka w przejeździe przez Myszków ciężko zraniono i zabrano 400 rubli.
Grasująca tu w ten sposób banda doszła do takiej zuchwałości, że rozsyła do niektórych zamożniejszych mieszkańców listy z żądaniami przygotowania różnych sum pieniężnych w oznaczonych terminach. Listy z żądaniami sum pieniężnych od 500 do 8000 rubli otrzymali p.p. Ginsberg, M. Lowenstein, Silberman, Domagała, Rudiger i Gajek. Przytaczamy poniżej z zachowaniem stylu i ortografii dwa z tych listów: „Szykuj, osiem tysięcy Reb pamiętaj dostać ciebie możemy jak nie tu to w Warszawie my ciebie zabić na śmierć możemy, my możemy twoje głowu mieć.”
Drugi list: „naszikować 1000 Rubli 2 tygodnie czasu dajemy jak nie to (…) smerć gotowa z szacunkiem Komitet Krwawnickich Zawierciu na pewno będzie wizyta”.
Groza tych śmiałych napadów ogarnęła mieszkańców Zawiercia taką trwogą, że wreszcie rozpoczęli energiczne starania u władz, i dzięki alarmującym telegramom zyskali pozwolenie na zorganizowanie własnej milicji, złożonej z inteligencji i robotników, która uzbrojona i podzielona na partie patroluje w Zawierciu i urządza obławy na rzezimieszków. Dzięki również inicjatywie prywatnej zmieniono całą policję w Zawierciu. Te radykalne środki przyniosą zapewne owoce, jeżeli sąsiednie powiaty gub. Kieleckiej również gorąco zajmą się tą sprawą i zorganizują w celu samoobrony zbrojną milicję własną, złożoną z chłopów i mieszkańców, sąsiadujących z powiatem będzińskim osad i miasteczek. Banda przeniosła się bowiem w okolice Pilicy, skąd uskuteczniła następujące napady:
20. Dnia 24 maja napad na dom sołtysa w Podzamczu pod Ogrodzieńcem; zraniono żonę i syna; zrabowano około 400 rubli.
21 i 22. Dnia 28 maja uskuteczniono jednej nocy dwa śmiałe napady; pod Pilicą w Sławniowie na włościanina Bochenkiewicza, do którego chaty i mieszkania dano przeszło 40 strzałów z broni palnej. Zastrzelono oboje Bochenkiewiczów, zabrano 200 rubli. Działo się to o godz. 10 i pół wieczorem. Policja olkuska czyniąc poszukiwania po napadzie w Podzamczu przyjechała z Pilicy do Sławniowa w kwadrans po napadzie. Tymczasem banda wiedząc, że w Sławniowie również znajduje się policja z Pilicy, wróciła do wioski Biskupice, też pod Pilicą i o 2 w nocy napadła na dwór włościanina, zraniła właściciela i 2 synów i zabrała 220 rubli. Tak długo bezkarnie operująca banda lekceważy najwidoczniej zupełnie wszelkie władze policyjne, gdyż napad ostatnio spełniony został podczas pobytu w Pilicy sędziego prowadzącego śledztwo w sprawie napadu w Podzamczu. Należy dodać, że od kilku miesięcy, od czasu bezrobocia, które przeszło u nas zupełnie spokojnie, koszaruje stale w Zawierciu 400 żołnierzy piechoty i 150 kozaków, niezależnie od stałej liczby policji.
Rozwój, dziennik polityczny, przemysłowy, ekonomiczny, 24.06.1905 r.
Rok 1906
Sprzedam na dobrych warunkach 128 mórg gruntu w okolicy pięknej. Osiem wiorst od Zawiercia obok wsi Morsko. Adres: Dwór Skarżyce, poczta Zawiercie.
Dziennik Częstochowski, 24.06.1906 r.
Stan wojenny w gub. Piotrkowskiej: /.../ Szloma Cukerman z gm. Szczekociny, pow. Włoszczowski – 1 miesiąc więzienia za broszurę proklamacyjną /.../ Wincenty Zuchmański Myszków gm. Żarki – 2 tyg. za broń myśliwską. /.../ Stanisław Łukaszek z Zawiercia pruski poddany – 1 miesiąc więzienia i wysłanie zagranicę za proklamacje, /.../ Michał Karcz i Jan Dworak z gm. Poręba Mrzygłodzka po 2 miesiące więzienia za broń myśliwską.
Rozwój, 25.06.1906 r.
Rok 1907
W Zawierciu z powodu interesów familijnych jest do sprzedania zaraz plac duży z trzema budynkami dość korzystnymi, znajduje się przy torze kolejowym Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Cena bardzo przystępna. Wiadomość w księgarni Z. Hubickiej w Zawierciu.
Goniec Częstochowski, 7.06.1908 r.
Rok 1909
Towarzystwo Dobroczynności. Instytucja taka powstać ma niebawem w Zawierciu. Z inicjatywy ks. Zientary odbyło się właśnie w resursie miejscowej zebranie organizacyjne z udziałem 70 osób. Zagaił obrady ks. Z. wyjaśniając w dłuższej przemowie znaczenie Tow. ze stanowiska ogólnospołecznego i chrześcijańskiego. Zebraniu przewodniczył mecenas Mikuliński, który streścił ustawę normalną towarzystw dobroczynności. Na zakończenie obrad wybrano komitet organizacyjny złożony z 16 osób.
Goniec Częstochowski, 30.06.1909 r.
Rok 1910
Statystyka pożarów. Od 14 kwietnia do 13 maja r.b. w guberni piotrkowskiej wynikło 56 pożarów, mianowicie: 36 z przyczyny niewiadomej, 8 skutkiem nieostrożności, 4 z powodu wadliwej budowy komina, 3 od podpalenia, 1 od iskry parowozu i 4 od uderzenia pioruna. Największe z tych pożarów zdarzyły się w WŁODOWCE, pow. będzińskiego, gdzie spłonęły 82 domy, ubezpieczone na sumę 20.860 rb.
Rozwój 26.06.1910 r.
Rok 1911
W Mrzygłodzie, pod Zawierciem, zdarzył sie wstrząsający wypadek. Syn włościanina Ziejskiego, liczący 3 lata wieku, pasł krowę, która często uciekała z pastwiska do domu. Dziecina, nie mogąc utrzymać w rękach postronka, przywiązanego do rogów krowy, obwiązała się na pastwisku końcem postronka przez pas, aby ciężarem swoim wstrzymywać krowę, gdyby chciała uciekać. Krowa szarpnęła i chłopiec upadł na ziemię, po czym zaczęła uciekać do wsi, wlokąc za sobą chłopca, który głową uderzył o kamienie. Zanim schwytano krowę, chłopiec juz nie żył, a ciało jego było w straszny sposób zeszpecone.
Kurier Wileński 5(18)06.1911 r.
Rok 1915
Hołd Orzeszkowej. W sferach inteligencji żydowskiej w Zawierciu powstała – jak pisze „Iskra” – myśl zbierania składek na fundusz żelazny im. Elizy Orzeszkowej, z którego odsetki szłyby na krzewienie oświaty w ciemnych masach żydowskich.
Kurier Litewski 11(24) 06.1910 r.
Rok 1919
Warszawa. Podczas świąt Szowuojs hallerczycy wyprawiali na Pradze istne harce. Żołnierze napadali na przechodniów żydów i obcinali im brody. Dzienniki żydowskie wymieniają nazwiska kilkunastu poszkodowanych żydów. Tego samego dnia w Zawierciu tłum przy udziale wojska, wezwanego do stłumienia rozruchów na tle społecznym, po ukończeniu tego zadania urządził pogrom w dzielnicy żydowskiej. 2 trupy i znaczna ilość rannych.
Życie Żydowskie, 13.06.1919 r.
Rok 1920
Pierwsza w kraju fabryka łączników i odlewów lano-kutych „ERNEST ERBE” w Zawierciu zawiadamia iż obecnie, po dłuższej przerwie wojennej, uruchomiła ponownie wszystkie oddziały. Prócz zamówień na łączniki, znane ze swego szerokiego zastosowania do rur gazowych i wodnych, które pod względem gatunku materiału, wytrzymałości ciśnienia, dokładności i czystości wykonania nie ustępują kształtkom firm zagranicznych, przyjmuje wszelkie zlecenia na odlewy tak żeliwne jak i z żelaza lano-kutego z pieców martenowskich o najnowszej konstrukcji. Wobec postawienia działów specjalnych na stopnie współczesnej techniki fabryka jest w możności wykonać każde zamówienie w terminie najkrótszym.
Adres telegraficzny: Zawiercie ERBE telefon no. 6.
Przegląd techniczny nr 22, 1.06.1920 r.
Rok 1924
Tow. Akc. „Zawiercie” i „Lud. Geyer” zagrożone! W związku z wymówieniem pracy w Towarzystwie Akcyjnym „Zawiercie” obiegają w robotniczych kołach parlamentarnych niepokojące informacje o stanie finansowym tej firmy. Pogłoski, które od dłuższego czasu utrzymywały się, znalazły pełne potwierdzenie. „Zawiercie” posiada podobno w chwili obecnej niezapłacone zobowiązania na 2 i pół miliona dolarów, z czego znaczna suma przypada na bankierów zagranicznych. Jeden z członków zarządu znajduje się obecnie w Amsterdamie i udało mu się sfinalizować toczące się od dłuższego czasu pertraktacje i uzyskać na razie prolongatę sumy 140 000 dolarów. Natomiast gorzej przedstawia się sprawa płatności wierzytelności krajowych, na których firma nie posiada łatwych do zrealizowania aktywów w formie towarów. Zakłady w Zawierciu są puste: skład łódzki posiada towarów na sto tysięcy dolarów, przy czym firma nie ma prawa dysponowania większością tego zapasu, bowiem został on pozostawiony do dyspozycji jednego z banków na zabezpieczenie podobno niezapłaconych akceptów odsetek, więc przeszło 25 000 000 dolarów długu i nie posiada pokrycia w formie towarów ani surowców. Poważne położenie finansowe „Zawiercia” wytrąciło broń z ręki partiom robotniczym, które za pośrednictwem rządu chciały wywrzeć presję na ponowne uruchomienie fabryki. Jak dowiaduje się „Republika” w Łodzi firma „Zawiercie” regulowała swe zobowiązania pieniężne w formie dostawy odpowiednich ilości tkanin. Wiele wierzytelności nie jest zapłaconych.
Republika 4.06.1924 r.
Zastrzelenie bandyty Wójcika. Z Sosnowca piszą nam: Jak już w dniu wczorajszym donosiliśmy, policja zastrzeliła głośnego opryszka Wójcika. Próby pochwycenia Wójcika stale zawodziły dzięki obszernym lasom i nadzwyczajnej ostrożności bandyty, który stale przemieszczał się z okolicy w okolicę. W dn. 10 bm. zaraz po północy wywiadowca posterunku policji w Kluczach, St. Wróblewski, idąc lasem z Żelazka do Ryczówka gm. Ogrodzieniec zauważył o kilkaset kroków w świetle księżyca sylwetkę zbliżającego się osobnika. Ukrył się za drzewo i po pewnej obserwacji spostrzegł, że wzrost i ubiór zbliżającego się zgadza się z opisem jednego z bandytów, którzy ograbili w dn. 8. b.m Kowalczyka z Osieku, K. Adamczyka z Zimnodołu i W. Żuławskiego z Olkusza. Przepuściwszy go jeszcze na kilkanaście kroków, wywiadowca policji stojąc ciągle za drzewem krzyknął: „stój, ręce do góry”. Momentalnie posypały się strzały w kierunku wywiadowcy, które trafiły w drzewo, wówczas wywiadowca oddając cztery strzały do napastnika zauważył rychło, że ten się zatoczył, upadł plecami na ziemię i zaczął charczeć. W obawie symulacji wywiadowca poczekał jeszcze około 15 minut, lecz gdy rzężenie ustało, doskoczył do leżącego i wyrwał mu rewolwer. Przekonał się, że człowiek ten nie żył; po obrewidowaniu zabrał mu rewolwer marki „Steyer” z wypiłowanym numerem. Po przyprowadzeniu na miejsce wypadku kilku gospodarzy wsi Ryczówek przekonano się dopiero, że zastrzelony jest Wójcik, 3 strzały uwięzły w piersi bandyty, czwarty chybił. Co znaleziono przy bandycie? Oprócz rewolweru marki „Steyer” znaleziono przy trupie; portfel czarny skórkowy z kilkudziesięcioma banknotami, w woreczku przy pasie 11 naboi rewolwerowych wraz z magazynem, lampkę elektryczną baterią, kieliszek, grzebień, nóż, kartkę z adresem do bandyty odsiadującego bezterminowe więzienie w Mokotowie z napisem Konstanty, Mokotów, ulica Rakowiecka 377, od której oderwane jest nazwisko Piątek. Dodać należy, że Piątek był aresztowany w 1923 roku przez policję tutejszego powiatu i zasądzony za napady na karę śmierci, zamienioną na bezterminowe więzienie.
Wielokrotny morderca. Wójcik był ścigany od roku 1915 za napady rabunkowe i morderstwa. Urodzony w Chechle, gminy Bolesław, znał doskonale teren pow. olkuskiego i sąsiednie. Na czele bandy napadał w różnych okolicach powiatu, wskutek czego zachodziło nieraz przypuszczenie istnienia kilku zorganizowanych band. Do najśmielszych napadów bandy Wójcika należy zaliczyć napad na kasjera fabryki „Olkusz” w r. 1922 i postrzelenie go, zastrzelenie posterunkowego powiatu Włoszczowskiego, żandarma wojskowego w lesie Chełchowskim, nie wymieniając szeregu napadów rabunkowych na szosie Olkusz – Bolesław, Olkusz – Wolbrom, w okolicy Pilicy, Ogrodzieńca, Zawiercia, Niesułowic, Lgota itp. aż ku granicy pow. chrzanowskiego.
Ilustrowany Kurier Codzienny 17.06.1925 r.
Rok 1927
Wybory do rad gminnych. Wybory do rad gminnych i wybory wójtów w powiecie zawierciańskim odbędą się w następujących terminach: dnia 12 bm. w Koziegłowach, 16 Włodowice i Mrzygłód. 19 Rokitno Szlacheckie, Poręba i Niegowa, 26 Rudnik Wielki, Koziegłówki, Żarki, Poraj, 29 czerwca Kromołów, Siewierz, Mierzęcice i Pińczyce.
Jak się dowiadujemy, kalendarz wyborczy do rad gminnych w pow. będzińskim jeszcze nie jest ustalony, lecz jest nadzieja, że w tych dniach będzie wiadomo o terminach wyborów gminnych w pow. będzińskim.
Polonia 11.06.1927 r.
Wypadek autobusowy. Zawiercie. Autobus kursujący między Zawierciem a Pilicą wskutek pęknięcia opony stoczył się do rowu. Wszyscy pasażerowie jadący autobusem odnieśli obrażenia. 4 osoby ciężko ranne umieszczono w szpitalu. 6 osób odniosło lżejsze obrażenia.
Goniec Wielkopolski 12.06.1928 r.
Rok 1930
Jak miasto Zawiercie dba o czystość i zdrowie swych obywateli? Miasto Zawiercie liczące 50 tys. mieszkańców, nie posiada obecnie łaźni, która by dostępna była dla wszystkich, gdyż łaźnia fabryki Tow. Akc. „Zawiercie”, w której mieli się możność kąpać nie tylko robotnicy, ale i każdy przeciętny obywatel, jest od kilku miesięcy zamkniętych w związku z obecnym kryzysem. Zarząd Magistratu czynił istotne zabiegi celem kupna tej łaźni na rzecz miasta, jednakże sprawa ta stanęła na martwym punkcie, obywatele złoszczą się na stosunki panujące w Zawierciu. Czas byłoby, ażeby czynniki miarodajne, jak p. wojewoda kielecki, Kasa Chorych, Urząd Zdrowia i Inspekcja Pracy zajęły się tą palącą sprawą, gdyż przecież istnieje podobno zarządzenie Ministerstwa, zalecające ze względów higienicznych, by każdy obywatel korzystał z kąpieli przynajmniej raz miesiącu.
Polonia 10.06.1930 r.
Rok 1932
Zawiercie przed nową falą bezrobocia. Klęskę bezrobocia, jaką przeżywa Zawiercie, pogłębia projektowane zamknięcie walcowni żelaza i kopalni węgla brunatnego, należących do Tow. Sosnowieckich fabryk rur i żelaza. Pracownicy umysłowi otrzymali już wymówienie, zamówienia zaś skierowano do Huty Bankowej w Dąbrowie Górniczej. Do ministerstwa opieki i pracy społecznej w Warszawie wyjechała delegacja pracowników umysłowych i fizycznych zainteresowanych przedsiębiorstw. Delegacje przyjął główny inspektor pracy dr Klot. który po wysłuchaniu memoriału delegacji oświadczył, że dołoży wszelkich starań, ażeby ze względu na szczególnie ciężkie położenie Zawiercia nie dopuścić do zamknięcia walcowni.
Ilustrowany Kurier Codzienny 14.06.1932 r.
Rok 1935
Rozmyślne uszkodzenie linii telefonicznej. Coraz częściej stwierdza się obecnie uszkodzenie linii telefonicznych nie tylko dla kradzieży drutów, ale także przez rozłobuzowaną młodzież wiejską. Puszczone samopas wyrostki uprawiają barbarzyński sport i rzucają kamieniami do porcelanowych izolatorów na słupach. W ostatnim tygodniu maja na linii Łazy – Zawiercie rozwydrzona młodzież rozbiła w ten sposób 45 izolatorów.
Siewca prawdy, Sandomierz, 16.06.1935 r.
Rok 1936
Budowa linii kolejowej Zawiercie – Siewierz. Warszawa, dyrekcja Funduszu Pracy wyasygnowała nowe kredyty na budowę linii kolejowej. W roku bieżącym rozpocznie się budowa jeszcze jednej linii na terenie okręgu przemysłowego Zagłębia Dąbrowskiego. Linia ta ma połączyć Zawiercie z ośrodkiem fabrycznym Siewierz. Na wstępne roboty wyasygnowano 200 000 złotych.
Goniec Częstochowski, 28.06.1936 r.
Rok 1937
Groźny pożar w Mrzygłodzie zniszczył 50 zabudowań gospodarskich. Wczoraj o godz. 3 w stodole należącej do sukcesorów Jana Burskiego we Mrzygłodzie wybuchł groźny pożar, który na skutek sprzyjających warunków przerzucił się na sąsiednie zabudowania. Straszliwy żywioł w dwie i pół godziny zniszczył doszczętnie 50 zabudowań gospodarskich, mianowicie 25 stodół, 4 domy mieszkalne, 11 chlewów i dwie szopy. Straty spowodowane pożarem oblicza się na sumę 24 000 zł. Wskutek pożaru poszkodowanych jest 24 gospodarzy. Na miejsce pożaru przybyły natychmiast władze śledcze, ze starostą powiatowym Szpadlem i komendantem powiatowym Simonem. Należy podkreślić, że w ciągu ostatnich trzech tygodni jest to już trzeci pożar o znaczniejszych rozmiarach. Charakterystycznym jest to, że pożary te powstawały w równych odstępach dziesięciodniowych. Pierwszy pożar miał miejsce 14 ub. miesiąca, przy czym spaliło się 36 budynków, drugi 24 ub. miesiąca. Spaliło się wówczas 21 budynków, wreszcie trzeci, który miał miejsce znów po dziesięciu dniach.
Polonia 4.06.1937 r.
Rok 1938
Zabytki Włodowic na drodze do zagłady. Oddalona o 7 km od Zawiercia osada Włodowice jest jedną z gmin powiatu o dużym wyrobieniu społecznym i kulturalnym. Wielka to zasługa proboszcza Al. Witczaka, który nie szczędzi pracy w kierunku wychowania młodzieży w duchu katolickim i obywatelskim. Włodowice, osada stara, posiada wiele zabytków historycznych, z których najciekawszy to pałac wybudowany przed przeszło 300 laty, dziś spalony i zniszczony, jest w posiadaniu jednego z gospodarzy p. Filipeckiego. Przed pary laty pałac ten chciał nabyć p. St. Holenderski, lecz do transakcji wówczas nie doszło. O ile nikt nie zatroszczy się o tę ciekawą budowlę, to rozsypie się w gruzy. Drugi zabytek to stary ratusz na środku rynku. I ten budynek pozbawiony odpowiedniej opieki wali się w gruzy. Aby zabytki te uchronić od całkowitej zagłady winny się zaopiekować nimi w pierwszym rzędzie Wydział Powiatowy i zarząd gminy Włodowice. W tym kierunku poczynić winny te instytucje jak najszybciej odpowiednie kroki.
Polonia 20.06.1938 r.
Nad powiatem Zawierciańskim i częścią powiatu będzińskiego przeszła gwałtowna burza z silnymi wyładowaniami atmosferycznymi, pociągając za sobą ofiary ludziach i wyrządzając znaczne straty materialne. W Myszkowie i okolicy wichura przewróciła słupy telegraficzne wzdłuż toru kolejowego. W czasie burzy piorun wpadł do mieszkania Jacentego Grzesicy. Porażony nim został 22-letni Stanisław Grzesica. W gminie Rokitno Szlacheckie spadł duży grad, wyrządzając szkody w ogrodach i sadach. Piorun uderzył w dom Katarzyny Świtałowej, wzniecając pożar i rażąc jednego z domowników. Dom spłonął doszczętnie. Wichura pozrywała wiele dachów i poprzewracała płoty i ogrodzenia. W Niegowie poniósł śmierć od pioruna 16-letni Jan Hala, pasący krowy na polu. W Kończycach porażona została przez piorun jedna osoba. W Łazach piorun uderzył w blokadę sygnałową na stacji kolejowej. Również i pozostałych gminach szalała burza wyrządzając poważne szkody. Burza przeszła następnie nad częścią pow. będzińskiego. Na kolonii Marcinków, gminy Wojkowice Kościelne, piorun uderzył w jeden z domów i wpadł do mieszkania, gdzie siedziało przy kolacji kilka osób. 13-letnia Weronika Sobczyk poniosła śmierć na miejscu, poważnie zaś porażeniu ulegli: 10-letni Czesław Sobczyk, 3-letnia Stanisława Sobczyk, 36-letnia Leokadia Sobczyk oraz 20-letni Bronisław Drygalski. Burza wyrządziła także znaczne straty w polach i ogrodach. Jeden z piorunów uderzył w stację rozdzielczą Elektrowni Okręgowej, skutkiem w całym Zagłębiu przerwany został dopływ prądu elektrycznego, tak że stanęły tramwaje na 20 minut.
Gazeta Sępoleńska 29.06.1938 r.
Poprzednią część wydarzeń z czerwca można przeczytać pod tym adresem: www.dawne-zawiercie.pl/czerwiec_w_zawierciu_
Tekst pierwotnie ukazał się na portalu dawne-zawiercie.pl.