Aktualności
Strona główna / Aktualności / Dlaczego nie pomagamy zawierciańskim zwierzętom?
Dlaczego nie pomagamy zawierciańskim zwierzętom?
data dodania: 2010-02-10 10:39:15
Człowiek jest jedynym zwierzęciem, które czerwieni się i ma ku temu powody.
Mark Twain
Dobry dziennikarz to podobno taki, który nie ulega emocjom. Jest bezstronny. Odnosi się z szacunkiem do wszystkich potencjalnych czytelników. Nie jestem więc dobrym dziennikarzem.Czytam o niektórych z nas – mieszkańcach Zawiercia:„Malutki kotek dokarmiany przez dobrych ludzi koło Gimnazjum nr 3, został wrzucony do beczki ze smołą przez młodych oprawców. Nasze członkinie wyczyściły go ze smoły, lecz oprawcy na tym nie poprzestali i zabili go”. „Znaleziono w kontenerze na śmieci malutkiego, zziębniętego i jeszcze piszczącego kotka. Został przygarnięty przez członka TOZ. Po wyleczeniu i odkarmieniu – jest do adopcji”.„Znaleziono małą suczkę przywiązaną w lesie do drzewa nylonowym sznurem – została skazana przez właściciela na straszną głodową śmierć – na szczęście została odratowana. Znajduje się tymczasowo u naszego wolontariusza i czeka na adopcję”.„Porzucone 4 maleńkie kotki bez matki przy Spółdzielni Mieszkaniowej budziły zainteresowanie przechodzących ludzi głośnym płaczem – jednak nikt nie przygarnął ich i nie nakarmił. Oddaliśmy je pod opiekę karmiącej w tym czasie kotki”. To tylko niektóre notatki z interwencji Zawierciańskiego Koła Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, z siedzibą przy ulicy Westerplatte.Spotykam się z paniami Zofią Musiałek i Bożeną Siennicką-Gajecką. Chcę jedynie, aby przybliżyły mi podstawowe informacje, podały rok założenia organizacji,przyczyny jej utworzenia, wyznaczone cele. Niestety rozmowa nie odbywa się bez emocji. W pamięci mamy bowiem doniosłe słowa mądrych ludzi, które kiedyś wyczytaliśmy i zapamiętaliśmy:
„Nie miłosierdzie, lecz sprawiedliwość jesteśmy winni zwierzętom” – Arthur Schopenhauer „Zwierzęta mają takie samo prawo do świata (jak ludzie), skoro na nim są, świat do nich należy. Noe do swojej arki wziął nie samych ludzi” – Wiesław Myśliwski Ich odzwierciedlenia niestety nie widzimy na co dzień.Zawierciańskie Koło TOZ powstało w 2008 r. z inicjatywy wolontariuszy i karmicieli kotów miejskich. Obecnie liczy 26 członków – poznałam wspomniane panie, które opowiadały mi o najdrastyczniejszych przykładach maltretowania zwierząt, a także panią Barbarę Kidawską, która przybliżyła mi sfery działalności Koła – i nielicznych wolontariuszy. Do tego należy dodać anonimowe osoby, zgłaszające, że coś złego dzieje się ze zwierzakami w danym miejscu, a oni nie są w stanie im pomóc. Pytam o zajmowane stanowiska. – „Tu nie istnieje takie pojęcie, tworzymy grupę, która wspólnie się wspiera i nie zależy jej na tytułach, tym bardziej na profitach” – odpowiadają zgodnie.Niestety w urzędowym podejściu nie odnajdziemy ani takiej zgody, ani zrozumienia. Siedzimy w wynajętym i opłacanym przez członków lokalu, gdzie temperatura nie sięga 10 kreski na termometrze. Ale to nic w porównaniu z przeszkodami, które napotykają panie w swej działalności.Potrzeb jest tak wiele, chęci i dobroci serc – mnóstwo. Brakuje najważniejszego – funduszy i pomocy od innych. – „Prosimy mieszkańców miasta o pomoc w postaci karmy, o zwrócenie uwagi na porzucone lub bezpańskie zwierzęta – szczególnie teraz, gdy mamy zimę, o otwarcie okienek piwnicznych dla bezdomnych kotów, w końcu – o przygarnięcie do siebie tych biednych zwierząt. Czekających na adopcję jest wiele” – mówią ze wzruszeniem. – „Obowiązujący nas statut określa cele, które wyznaczyli sobie członkowie, zmierzające do ochrony wszystkich zwierząt porzucanych, maltretowanych, chorych, bezdomnych. Codziennie dokarmiamy te głodne, leczymy te po wypadkach, przygarniamy porzucane w bezduszny sposób w lasach czy na śmietnikach. Ratujemy od śmierci te, których los nikogo nie obchodzi. Ochrona tych zwierząt to nasze podstawowe zadanie”.Realizacja tych zadań nie jest łatwa. Utrudnienie stanowi brak odpowiednio dostosowanego biura, nie mówiąc już o azylu, gdzie mogliby tymczasowo przebywać „podopieczni” Koła.– „Nie mamy pieniędzy na zakup sprzętów niezbędnych do prowadzenia biura – biurka, komputera, drukarki, papieru… Telefon i Internet też są niezbędne” – zwierza się pani Bożena, która, podobnie jak pani Zofia, przygarnęła już wiele istot pod swój dach.W Zawierciu schroniska dla zwierząt przecież nie ma. W 2009 r. umowa o współpracy została zawarta ze schroniskiem w Myszkowie. Wiele psów już tam trafiło, ale jest to niewystarczające przedsięwzięcie. Ostatnie informacje mówią w dodatku o likwidacji tego schroniska wraz z nowym rokiem – co więc stanie się z psami tam przebywającymi? I gdzie trafią te z terenu Zawiercia? Nie wiemy. – „W 2008 roku zebraliśmy ponad 400 podpisów mieszkańców Zawiercia, popierających budowę schroniska dla bezdomnych zwierząt w naszym mieście. Wszyscy znają ich los, ale nie podejmują decyzji o budowie schroniska. Od początku liczba naszych interwencji była bardzo duża. Doprowadziliśmy do adopcji około 11 porzuconych psów i około 80 małych kotków” – mówi Barbara Kidawska.Z dokumentów gromadzonych przez panią Musiałek dowiaduję się o niedawnej akcji: „W 2009 roku Koło wygrało konkurs organizowany przez Urząd Miejski na sterylizację i kastrację kotów w Zawierciu. 36 kotów zostało poddanych zabiegom w gabinecie weterynaryjnym i wypuszczonych ponownie w miejsce ich stałego bytowania. Ta akcja została wykonana we wrześniu i październiku 2009 r. Na pewno przyczyni się do zmniejszenia populacji kotów w Zawierciu. Jednak nie może to być jednorazowa inicjatywa; takie akcje przeprowadzają wszystkie miasta przez cały rok i my dążymy do takich rozwiązań”.Pani Kidawska natomiast informuje mnie o bieżących planach: „Kolejną sprawą, którą chcemy się zająć, jest zmuszenie administracji budynków do otwarcia okienek w pomieszczeniach ciepłowniczych, odizolowanych od piwnic lokatorskich. Nagminne zamykanie okienek przez spółdzielnie jest znęcaniem się nad zwierzętami, które nie mając schronienia zamarzają podczas mrozów. Dlaczego ludzie nie chcą interesować się miejskimi kotami, które są integralną częścią naszego środowiska? Tak mało potrzeba, aby mogły godnie żyć.".Pomyślmy o ludziach bezinteresownie pomagających chorym, zziębniętym, opuszczonym zwierzakom. Nie odwracajmy się od nich, nie wyśmiewajmy, nie mówmy, że nas to nie dotyczy. Pogłaszczcie swego psa, posłuchajcie mruczenia kotki, spójrzcie na akwarium czy na klatkę dla ptaka – na zwierzęta, o które dbacie. Macie w sobie dobroć, jesteście szczęśliwi, bo kochacie zwierzęta i się nimi opiekujecie. Wiecie, że życie ludzkie jest nierozerwalnie związane z życiem innych istot żywych. Podzielcie się tymi uczuciami! Pomyślcie o nieprzyjemnym chłodzie, samotności, opuszczeniu, rozpaczy, o strachu, bo to czują miliony porzuconych stworzeń. Potrzebują tak niewiele: miskę wody, skromny posiłek, trochę ciepła i odrobinę schronienia. A oddadzą Wam wszystko, co mają – przyjaźń i dobre serce.Nie chcę wierzyć, że na niektórych bardziej podziała argument odwołujący się do strachu: „Kto zabija zwierzę albo znęca się nad nim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Jeżeli sprawca czynu działa ze szczególnym okrucieństwem, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce zawiadomi Policję o popełnianiu przestępstwa!”.
Artykuł archiwalny rozmowa Eweliny Bednarz z Mark Twaim o tym czemu nie pomgamy zawierciańskim zwierzętom.