wtorek, 26 Listopad 2024,
imieniny obchodzą: Leon, Leonard

Aktualności

A A A

Strona główna / Aktualności / Dziewczyna na latającym rowerze

Dziewczyna na latającym rowerze

data dodania: 2011-06-14 12:34:34

Bohaterkę mojego wywiadu zobaczyłam pewnego popołudnia w parku, gdy beztrosko wykonywała akrobacje rowerowe, których widok niejednego przyprawiłby o palpitacje serca.

Kasia Darska ma 20 lat, studiuje wychowanie fizyczne, mieszka na osiedlu Zuzanka w Zawierciu. W wakacje dorabia malując i sprzedając obrazy, a w wolnych chwilach uprawia downhill, freeride, street, dirt jumping oraz vert – zaraz opowie nam o tym trochę więcej.

***

Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem i skąd pomysł na taką pasję?

K.D.: Pierwszy rower do skoków złożyłam w styczniu 2007 r. Chodziłam wtedy do 3 klasy gimnazjum. Pomysł na jazdę ekstremalną przyszedł już w szkole podstawowej, gdy zobaczyłam wyczyny mojego kuzyna na swoim „góralu”. Poszperałam trochę w Internecie, zaczęłam oglądać Extreme Sports Channel, aż w końcu przyszedł czas na zakup własnego roweru. Zawsze marzyłam, żeby umieć latać. Teraz moje marzenie po części się spełniło.

Nie bałaś się na początku? Jak przezwyciężyłaś strach?

K.D.: Początkowo skakałam na małych hopkach, stopniowo przerzucając się na większe. Tak więc ze strachem nie było problemu.

Jak rodzice zareagowali, gdy dowiedzieli się o Twojej pasji? Wspierali Cię, odradzali, zabraniali?

K.D.: Rodzice do dziś nie pogodzili się z moim hobby. Od zawsze kładli mi kłody pod nogi w nadziei, że wreszcie zrezygnuję. Mama uważa, że rower to marnowanie czasu i pieniędzy oraz duże ryzyko. Rozumiem, że to niebezpieczny sport, ale wolę mieć raz w roku skręconą kostkę niż psuć wzrok i figurę przed komputerem.

Dużo masz kontuzji na koncie?

K.D.: Miewam różne kontuzje, ale zbytnio się nimi nie przejmuję. Zazwyczaj są to skręcone kostki lub nadgarstki, stłuczenia i zadrapania.

Jak dużo czasu poświęcasz tej pasji?

K.D.: W roku szkolnym ograniczam się do weekendów, natomiast w wakacje staram się jeździć codziennie. Zimą wychodzę na rower tylko, gdy nie ma śniegu.

Co sądzisz o zawierciańskim skateparku? Czego Ci w nim brakuje, co Ci się podoba? Czy może konkurować z innymi obiektami w regionie?

K.D.: Demotywuje mnie rozmiar naszego skateparku – jest on stanowczo za mały. Użytkowników jest naprawdę dużo i żeby sprostać potrzebom wszystkich, przydałyby się co najmniej dwa skateparki. Bardzo często ktoś na kogoś wpada i dochodzi do kontuzji, albo nie da się jeździć, gdyż jest za ciasno. Według mnie, rampy są w porządku, chociaż mogłyby być wyższe. Zawierciański skatepark wygrywa natomiast z innymi w okolicy pod względem różnorodności przeszkód, natomiast są one za blisko siebie. Ciężko jest nabrać rozpędu. Zazwyczaj rozpędzałam się z chodnika, ale postawiono tam tablicę informacyjną oraz śmietnik, który bardzo przeszkadza. Najbardziej lubię funboxa – ma świetną konstrukcję. Szukałam podobnego w Warszawie, ale tego rodzaju niestety nie znalazłam. Irytuje mnie napis na tabliczce „zakaz wjazdu rowerami”. Dla mnie jest to śmieszne, ponieważ właśnie bikerów jest u nas najwięcej. Chciałabym, aby powstał w Zawierciu jakiś bikepark, dirtpark lub skatepark przystosowany typowo dla rowerzystów. Jestem przekonana, że chętnych by nie brakowało.

Uprawiasz jeszcze jakieś dyscypliny?

K.D.: Od czasu do czasu lubię powygłupiać się na rolkach – również na naszym skateparku. Zimą trenuję jazdę figurową na łyżwach. Lubię też biegać.

W jakich zawodach, pokazach i imprezach sportowych brałaś udział?

K.D.: Na zawody jeżdżę od dwóch lat. Jak dotąd zaliczyłam między innymi: aDHd Cup w Będzinie, Sosnowcu, Chorzowie, Ustroniu i Mysłowicach, Diverse Downhill Contest w Myślenicach, Snickers Downstairs w Ustroniu, Ogór Cup w Parkoszowicach, XIII Lech Bike Festival w Szklarskiej Porębie, III MTB DH Harenda Grand Prix w Zakopanem, Solny Downhill w kopalni soli w Bochni, G-Shock Freestyle BMX & MTB Puchar Polski w Warszawie, Joy-Ride Open Series w Jurgowie, Freestyle City Festival w Cieszynie, i wiele innych.

Co uważasz za swoje największe osiągnięcie sportowe?

K.D.: Zajęłam dużo pierwszych miejsc w zawodach lokalnych, ale nie nazwałabym ich wielkimi osiągnięciami, ponieważ konkurencja wśród kobiet jest bardzo niewielka – często na zawodach są jedynie dwie zawodniczki. W Mistrzostwach Polski jeszcze nie startowałam, ponieważ nie czuję się na siłach.

Dziewczynom jest trudniej czy łatwiej? Nie czułaś na początku, że musisz się bardziej starać niż chłopcy, żeby udowodnić, iż jesteś dobra w tym, co robisz?

K.D.: Dziewczynom z pewnością jest o wiele trudniej. Sama na początku miałam duże problemy z powodu mojej drobnej budowy ciała. Musiałam stosować różne ćwiczenia, zwłaszcza na mięśnie ramion. Ciężko było też kupić odpowiedni sprzęt. Jestem dość niska i wszystkie ramy były dla mnie za długie.

Dużo masz koleżanek „po fachu”?

K.D.: Kobiet jeżdżących w downhill znam około dwudziestu w całej Polsce, we freeride jedną i na streecie trzy.

Masz jeszcze jakieś inne zainteresowania, hobby?

K.D.: Mam wiele hobby. Oprócz sportu są to malowanie, rysowanie, rzeźbienie, gra na gitarze. Interesuję się również biologią i anatomią.

Jak wyobrażasz sobie własną przyszłość? Wiążesz ją ze sportem?

K.D.: W przyszłości zamierzam nauczyć się nowych trików oraz poprawić wyniki w zawodach downhill.

Masz jakieś rady dla ludzi, którzy zaczynają przygodę z tym sportem?

K.D.: Wszystkim nowym życzę dużo wytrwałości, aby nie poddawali się w razie niepowodzeń.

Czego Ci życzyć na przyszłość, bo z pewnością nie „połamania nóg”?

K.D.: Można mi życzyć szczęścia i zdrowia – przede wszystkim.


Rozmawiała Izabela Biel


Zdjęcia wyczynów Kasi można obejrzeć tutaj http://kasia66.pinkbike.com/album/street-park/

 

Wydawca:

Centrum Inicjatyw Lokalnych
42-400 Zawiercie, ul. Senatorska 14

Pomóż nam rozwijać serwis:
1%

Podaruj 1% podatku
KRS: 0000215720