poniedziałek, 25 Listopad 2024,
imieniny obchodzą: Katarzyna, Klemens

Aktualności

A A A

Strona główna / Aktualności / Emigranci (część V)

Emigranci (część V)

data dodania: 2010-09-06 13:48:18

fot. flickr.com

Sposobów, wzorów czy poglądów na wychowanie dzieci jest pewnie tyle, ilu rodziców i pedagogów. Większość z nich dwoi się i troi, aby wychować jak najlepiej swoje pociechy czy podopiecznych. Rynek wydawniczy i media każdego dnia dostarczają nowych materiałów i informacji, jak postępować z dziećmi czy młodzieżą, aby efekty były najlepsze. Pomijając jednak wszystkie te rady, lepsze lub gorsze, są pewne ogólnie przyjęte zasady czy wzory wychowawcze, według których postępuje się lub przynajmniej postępować powinno.

Tyle tytułem wstępu, nie zamierzam bowiem ani wypowiadać się na tematy wychowawcze, ani tym bardziej porównywać sposobów czy metod wychowania angielskiego i polskiego. W kilku zdaniach przedstawię swoje spostrzeżenia poczynione podczas  pobytu w Anglii.

Brytyjczycy jako nacja uważani są, i bardzo słusznie, za ludzi uprzejmych, kulturalnych i dobrze wychowanych. Pewnie jak wszędzie zdarzają się jakieś wyjątki, ale tak jest ze wszystkim. Ogólnie wypadają bardzo dobrze. Pani w sklepie, kierowca w autobusie czy pracownik urzędu zawsze są uprzejmi, uśmiechnięci, mili. Zastanawiałam się wielokrotnie, czy zachowują się tak, bo są szczęśliwi i nie mają problemów, czy po prostu tak zostali wychowani. Wygląda na to, że to drugie. Jest dużym nietaktem przenoszenie osobistych niepowodzeń czy złego humoru w miejsce pracy. Narzekanie na coś lub kogoś, użalanie się, „biadolenie” – jest czymś nie do pomyślenia. Oni po prostu potrafią cieszyć się każdym dniem. I to nie tylko z wielkich rzeczy, ale też z drobiazgów.

Samo wychowanie dzieci, zaspokojenie ich potrzeb, karmienie i opieka niewiele odbiegają od przyjętych norm. Jakkolwiek urzekło mnie wielokrotnie samo podejście do najmłodszych. Dzieci i ich opinie są traktowane bardzo poważnie. Nieraz wywołało u mnie uśmiech, gdy mama pytała 3-letniego malca o opinię podczas zakupów i to niekoniecznie przy wyborze zabawek.

Dzieci już od pierwszych chwil życia są „hartowane” przez rodziców. Brytyjski malec zasypia sam, bez zbędnego niańczenia i huśtania, w osobnej sypialni, gdzie temperatura w pokoju nie przekracza 18°C, ubrany bardzo lekko. Wyjście na spacer, obowiązkowe nawet podczas deszczu, nikogo nie dziwi. Gołe stopy i głowa u kilkumiesięcznych maluchów nawet w marcu czy chłodnym już wrześniu to norma. Tak postępuje się również z dziećmi starszymi. Nie znaczy to, że dzieci te są mniej kochane czy mniej ważne dla swoich rodziców. Hartowanie od najwcześniejszych chwil zapewnia większą odporność i lepsze zdrowie fizyczne, natomiast samodzielność i niezależność to nic innego, jak przygotowanie do życia już na własną rękę, które na Wyspach Brytyjskich zaczyna się dużo wcześniej niż w Polsce.



Wrócę jeszcze na koniec do tego, co napisałam o Brytyjczykach. Są uprzejmi, grzeczni i tego podważyć nie można. Nieraz słyszałam opinie osób, które na Wyspach nie były, że Brytyjczycy są chłodni czy wręcz niedostępni. Nic bardziej błędnego. Życzliwość i sympatię widać nie tylko w relacjach koleżeńskich czy sąsiedzkich, ale również na ulicy wśród osób przypadkowych. Również poczucie humoru, może trochę mało zrozumiałe dla obcych, stawia ich w rzędzie narodów naprawdę wesołych.

Wydawca:

Centrum Inicjatyw Lokalnych
42-400 Zawiercie, ul. Senatorska 14

Pomóż nam rozwijać serwis:
1%

Podaruj 1% podatku
KRS: 0000215720