Aktualności
Strona główna / Aktualności / Listopad w Zawierciu i okolicach 1884-1938 (część 2)
Listopad w Zawierciu i okolicach 1884-1938 (część 2)
data dodania: 2013-11-19 13:03:59
Rok 1884
W Zawierciu, osadzie fabrycznej w powiecie będzińskim, miejscowa ludność robocza podjęła chwalebną myśl założenia spółki spożywczej. Odnośna ustawa została już podana do zatwierdzenia władzy. Jeżeli projekt doczeka się zatwierdzenia, spółka w Zawierciu będzie dziesiątym z kolei w kraju naszym towarzystwem spożywczym.
Rok 1885
Z Zawiercia piszą do „Gazety Kieleckiej” o zawadach, z jakimi walczyć musi powołana świeżo do życia spółdzielnia spożywcza. Cała klasa przekupniów i handlarzy starozakonnych sprzysięgła się na zdyskredytowanie spółki, wmawiając w robotników, że sklep ponosi straty, że towar lichy itp. Ponieważ sklep jest dziełem p. Masłowskiego, dyrektora zakładów akcyjnych, przeto tenże, dla przekonania obałamuconych, zwołał ogólne zebranie uczestników spółki i polecił spisać remanent, a po zrobieniu bilansu okazało się, że po 6-tygodniowym istnieniu zarobił tyle, że nie tylko zapłacono całe urządzenie i utrzymanie handlu, ale nadto jeszcze 270 rs. pozostało czystego dochodu. Dziś zawstydzeni geszefciarze unikali rozmowy i widzą, że głupstwa zrobili. Jeżeli tak dalej pójdzie, to spółka spożywcza w Zawierciu ma ogromną przyszłość. Dziś oprócz produktów spożywczych posiada już i inne gospodarskie drobiazgi, a z czasem towar łokciowy, obuwie, ubranie, bieliznę dla klasy robotniczej będzie musiała wprowadzić do handlu, ponieważ wszyscy pytają się o podobnego rodzaju artykuły. Sprzedaż dzienna wynosi obecnie najmniej 150 rs., a w soboty i niedziele dochodzi do 400 i więcej rubli. Obecnie pp. Ginsberg w Berlinie wyrobili i zagwarantowali kredyt na towary kolonialne; tym sposobem spółka spożywcza daleko taniej sprowadzać może w całych ładunkach wprost z Hamburga towar, także kawę, migdały, ryż, rodzynki, i w ogóle wszystkie inne towary będą tańsze, jako pochodzące z pierwszej ręki. Pożądane byłoby zwołanie reprezentantów wszystkich spółek do Warszawy i zaproponowanie razem dla wszystkich sprowadzania towarów z zagranicy w pełnych ładunkach, a dopiero z najdogodniejszego punktu rozsyłanie ich wszystkim; byłby to rodzaj centralnej agentury wszystkich spółek. Rzecz ta godna zastanowienia i wprowadzenia w wykonanie…
Tydzień, Piotrków, 3(15).11.1885 r.
Rok 1886
W Złotym Potoku pod Częstochową sprzedają już pstrągi. Funt tej ryby dosyć rzadkiej w naszym kraju sprzedaje się w Warszawie po 5 złp.
Tydzień, Piotrków, 26.10.(7.11).1886 r.
Z Będzina. Korespondent jakiś z Sosnowca od czasu do czasu pomieszcza w „Kurierze Warszawskim” arcyniezgodne z prawdą wiadomości z naszego zakątka. Oto na przykład w jednym z ostatnich numerów, że w Zawierciu ma być zbudowany kościół, z uzbieranych na ten cel składek, według projektu p. Szafera, budowniczego z Sosnowca, ku czemu odpowiednie kroki u władzy już poczyniono. W istocie rzecz się tak ma: Zarząd fabryki akcyjnej zrobił prywatną propozycję inżynierowi − budowniczemu powiatowemu, aby wykonał projekt i kosztorys w granicach do 30 000 rs., dając jemu jedynie pewne dane i upoważnienie do wykonania tej czynności. Pan budowniczy polecił plan ten wykonać według własnych wskazówek i pod swoim okiem panu Szaferowi, swemu prywatnemu pomocnikowi, człowiekowi zresztą zdolnemu i pracowitemu. Oto i wszystko. Składek żadnych na ten cel nie zbierano, ani też kroków do władzy nie czyniono. Nieoględność pana korespondenta stawia inicjatorów projektu w dziwnym położeniu wobec władzy, zawiadamiając o uzbieranych składkach, o których nikt nic nie wie i na które odpowiedniego pozwolenia tejże władzy nie było.
Tydzień, Piotrków, 9(21).11.1886 r.
Rok 1890
Przędzalnia bawełny „Żarki”. Przędzalnia „Żarki” leży przy samej szosie prowadzącej od stacji drogi żelaznej Warszawski Myszków (odległej od Żarek wiorst 6) przez Pradła, Szczekociny, Jędrzejów do Kielc w jedną stronę − w drugą zaś od Żarek przez osadę Koziegłowy do granicy pruskiej, miasteczka Woźnik, oddalonego od Żarek wiorst 23. W roku 1843 właściciel dóbr Żarki śp. Piotr Stainkler założył tu fabrykę wyrobów żelaznych, w której wyrabiano specjalne maszyny rolnicze i maszyny parowe o niewielkiej sile. Egzystowała ona prawie lat 7, do roku 1850. W dwa lata później, tj. w 1852, nabył opróżniony gmach fabryczny przemysłowiec zagraniczny H. D Lindheim i urządził w nim przędzalnię bawełny, która pozostawała w jego posiadaniu aż do 1867 roku, w którym to czasie przeszła na własność śp. Karola Szajblera i obecnie posiada maszynę parową o sile 130 koni, 9 000 wrzecion i przerabia materiału surowego za sumę rs. 150 000. Produkcja jej dosięga rs. 200 000! Surowy materiał fabryka sprowadza z Ameryki i Indii i Rosji (Buchary) i przerabia takowego przeciętnie 800 000 funtów angielskich (wszystkie przędzalnie rachują na wagę angielską). Przędzę wyrabianą wysyła wyłącznie do składu p. Szajblera w Łodzi. Fabryka dzieli się na trzy oddziały: Gręplarnię (Krempelsaal), Przędzalnie (Spinnssal) i salę młotaczek (Weifsaal); każdy mieści się na oddzielnym piętrze. Oprócz jednego tzw. spinnmajstra pobierającego roczną pensję 1000 rs. i trzech tzw. podmajstrzych pobierających płacę tygodniową od 6 do 10 rs., fabryka zatrudnia robotników 200, między którymi 2 tylko jest zagranicznych. Robotnicy, wszyscy pełnoletni, rekrutują się wyłącznie z osady Żarek; małoletnich robotników do pracy fabrycznej przędzalnia nie przyjmuje. Oprócz tego obsługuje fabrykę doktor z wynagrodzeniem rocznym rs. 300 i felczer z płacą roczną 100 rs., którym oddaną została do użytku podręczna apteczka fabryczna. Zarobek tygodniowy robotnika wynosi najmniej rs. 1 kop. 50, najwięcej rs. 4. kop. 10. Rzemieślnicy, maszynista i palacz zarabiają po rs. 6 kop. 50 do 9 tygodniowo. Wszystkie maszyny przędzalne bywają wprowadzone w ruch maszyną parową o sile 140 koni, dawnej konstrukcji, gdyż zbudowanej jeszcze w 1853 roku przez Hofmanna we Wrocławiu na Śląsku Pruskim. Opału, w węglu kamiennym z Sosnowca, zużywa fabryka rocznie 90 030 pudów za sumę 7 200 rs. Do oświetlenia posługuje się gazem wyrabianym we własnej gazowni, którego potrzebuje 1 000 000 stóp kubicznych. Dyrektorem przędzalni „Żarki” od samego początku jej istnienia jest p. T. Erbrich, już od lat 25 stały współpracownik znanej powszechnie firmy Karola Szajblera.
Tydzień, Piotrków, 21.10.(2.11).1890 r.
Rok 1892
Na linii kolei wiedeńskiej otwarty będzie w tych dniach przystanek między stacjami Myszków i Zawiercie. Przystanek urządzono wyłącznie dla ładowania rudy żelaznej z dóbr Rudniki ks. Hohenlohe. Ruda wysyłana będzie do Gzichowa do zakładów Huty Królewskiej.
Tydzień, Piotrków, 1(13).11. 1892 r.
Zawiercie. Podziękowanie dla komisji sanitarnej w Zawierciu. Wyczytawszy pochwały, jakie szanowna komisja sanitarna w Zawierciu dodaje sama sobie w nr 45 gazety „Tydzień”, za doprowadzenie do porządku Zawiercia pod względem sanitarnym, czuję się w obowiązku jako mieszkaniec tejże osady złożyć serdeczne podziękowania za jej działalność i dobre chęci. Komisja twierdzi, jakobym rozsiewał fałszywe fakty: bo „cuchnący staw fabryczny był przez komisję sanitarną zbadany nim milczkiem wziąłem pióro do ręki”. Że staw był badany, temu bynajmniej nie przeczę; choć być może nawet, że szanowna komisja miała zamiar go oczyścić. Faktem jest jednak, że ja właśnie przyczyniłem się do prędszego wprowadzenia w czyn tego zamiaru, gdyż cuchnący staw został spuszczony i doprowadzony do porządku w październiku rb., więc nie przed moim artykułem, lecz po wyjęciu takowego spod prasy. Nie zniechęcony wszakże zarzutami komisji sanitarnej, ośmielam się tym razem zwrócić jej uwagę na to, że chociaż rynsztoki obok ulicy wiodącej od przejazdu Drogi Żelaznej przez rynek i koło nowej fabryki aż do szpitala obsypywane bywają wapnem, środek jednak ulicy służy za wspólny dla wszystkich śmietnik i skład popiołu fabrycznego. Podczas słoty formuje się z tego błoto; podczas suszy pył, nie bardzo chyba dla zdrowia pożyteczny. Będąc pewnym, że i tym razem Szanowna Komisja Sanitarna postara się o oczyszczenie błotnistej ulicy, oświadczam, że i nadal śmiało zawsze wystąpię w obronie prawdy, nie lękając się fałszywych zarzutów.
Tydzień, Piotrków, 8(20).11.1892 r.
Rok 1893
Kostkowice. W lesie należącym do folwarku Kostkowice, w gminie Kroczyce, pow. Olkuskiego, w dniu 29 z.m. dwaj chłopcy pasący bydło znaleźli odgrzebane przez psów szczątki zwłok ludzkich. Poszukiwania zarządzone przez policję wykryły, iż były to zwłoki Ryfki Siegelbaum, córki właścicielki młyna, zwanego „Papiernią”. Ryfkę, słynącą z urody, wykradł z domu przed trzema laty głośny opryszek w tych stronach, Malarski, który, zabrawszy z sobą kilka tysięcy rubli, wyjechał z nią do Ameryki, by tam odpocząć po trudach. Ryfka, z którą kochanek zaczął się obchodzić w sposób nielitościwy, oddała się pod opiekę władz amerykańskich, wskutek czego Malarskiego skazano na trzy łata więzienia, bohaterka zaś tych romantycznych przygód, zarobiwszy na koszta podróży, powróciła do matki. Malarski uciekł przed więzieniem, ale zapowiedział Ryfce, iż wcześniej czy później zginie z jego ręki. Nie brak więc poszlak, iż Ryfka zamordowana została przez opryszka. Widziano ją nawet ostatni raz wychodzącą z domu z niejakim Kazimierzem Surowcem, przyjacielem i towarzyszem wypraw Malarskiego.
Gazeta Warszawska 18.11.1893 r.
Rok 1894
„Gazeta Warszawska”: Według obowiązującego z dnia 27 października rozkładu jazdy, pociągi pospieszne ani kurierzy nie będą się zatrzymywać na stacji Łazy, z czego gęsto zaludniona okolica tutejsza, a także i ludność fabryczna, z kilku tysięcy osób złożona, bardzo jest niezadowolona. Toteż fabryki okoliczne, jak Wysoka, fabryka cementu, fabryka mączki kostnej, dwie cegielnie parowe, młyn, tartak wodny i kopalnie węgla brunatnego, po porozumieniu się z ziemianami, wnieśli podanie do dyrekcji drogi żel. warszawsko-wiedenskiej z prośbą o przywrócenie choćby tylko sznelcugów, bo przy obecnym rozkładzie będziemy literalnie pozbawieni możności zaopatrywania się w żywność nie tylko w Częstochowie, ale i w pobliskim Zawierciu. Niemniej załatwianie wszelkich interesów z inspekcją fabryczną w Częstochowie oraz władzą gubernialną w Piotrkowie musiałoby znacznej ulegać zwłoce i niemało przyniosłoby trudów i kosztów. Pocieszamy się tymczasem nadzieją, że dyrekcja dr. żel. warszawsko-wiedeńskiej uwzględni prośbę mieszkańców, choćby już we własnym interesie.
W Niegowonicach, wsi o kilka wiorst od Łaz oddalonej, syn zamożnego gospodarza zamiast się wziąć do cichej, a użytecznej pracy koło roli, zebrał kilka podobnych sobie koleżków i przemycał wódkę z Austrii. Gdy raz do wsi powracali, zostali obskoczeni przez straż pograniczną, z czego wywiązała się bójka, zakończoną śmiercią przywódcy szwarcowników.
Tydzień, Piotrków, 30.10.(11.11.).1894 r.
Rok 1896
Banda w Zawierciu. Znanym czytelnikom naszym proces bandy Gewermana, operującej w Zawierciu, w drodze apelacji po raz wtóry osądzony był w Izbie sądowej warszawskiej. Izba w zupełności zatwierdziła wyrok sądu tutejszego, mocą którego Gewerman, herszt bandy, skazany został na 12 lat ciężkich robót, a jego wspólników czterech na 10 lat, 1 na 6 lat i 8 miesięcy i 1 na osiedlenie na Syberii.
Tydzień, Piotrków, 3(15).11. 1896 r.
Rok 1897
W Kromołowie broiła od pewnego czasu banda zuchwałych rabusiów, którzy nie tylko w nocy, ale i wśród białego dnia plądrowali po cudzych komorach i składach, a byli tak wyćwiczeni w tej swojej łotrowskiej robocie, że nigdy żadnego z nich na uczynku nie złapano. Dosyć powiedzieć, że w roku zeszłym było w miasteczku przeszło czterdzieści kradzieży, a sprawców ani razu nie wykryto. Wprawdzie niejedna baba wiedziała, kto jej wynosił zapasy z komory, albo i pierzynę z lóżka ściągnął; ale żadna nie chciała powiedzieć, bojąc się zemsty rabusiów. Dopiero w grudniu zeszłego roku na dom starozakonnego Motla Bankiera napadła pewnej nocy banda złożona z 13 drabów. Po tym zdarzeniu policja wzięła się tak ostro do poszukiwań, że zaraz kilka osób podejrzanych aresztowano i odesłano do Częstochowy. Winni byliby się może i tym razem wywinęli od kary, ale przy aresztowaniu zaczęli się nieoględnie odgrażać, że nie darują Bankierowi, bo to zapewne on ich wydał. I wkrótce, gdy ich trzech wróciło za poręczeniem, a czwarty Chamuł Bronner uciekł z aresztu, dotrzymali słowa. Pewnej soboty wieczorem, gdy Bankier siedział na krzesełku przy oknie w swoim mieszkaniu, ktoś z podwórka dał ognia i na miejscu trupem go położył. Lecz i tym razem nikt na pewno nie widział, kto zbrodnię popełnił. W domu było ludno, na ulicy jeszcze widno, a jednak zbój skrył się gdzieś, jakby się w ziemię zapadł. Sąd Okręgowy w Piotrkowie, zbadawszy sprawę, dnia 9 września uznał winnymi i zasądził: Franciszka Figla i Naima Braunera, każdego na 6 lat ciężkich robót, a Joska Braunera na 4 lata takiejże kary.
Gazeta Kielecka 3.11.(22.10.) 1897 r.
Rok 1898
Zawiercie. Znowu! Widocznie służba ekspedycyjna na stacji drogi żelaznej Zawiercie jest za szczupła! Już raz skarżyliśmy się na tym miejscu, że papier ekspediowany przez fabrykę Pilicę na nasz „Tydzień” dochodzi nas za późno − co nieraz może być nawet przyczyną opóźnienia numeru. Obecnie mamy do zanotowania podobny fakt. Obstalowana przez nas paka z papierem oddana została przez administrację fabryczną i przyjęta na stacji towarowej Zawiercie dnia 22 października (3 listopada) rb. za nr frachtu 6970, a w dniu 28 października (9 listopada) jeszcze jej w Piotrkowie nie było! Przekonać o tym może, na żądanie nasze, na tym frachcie położony stempel tutejszej stacji towarowej, jako dowód, że pretensja nasza nie jest bezzasadna. Wyprowadzamy stąd jeden, jedynie logiczny wniosek – polegający na zwyczaju drogi żelaznej warsz.-wied. – że obsługa urzędnicza na tak dużej, ruchliwej stacji, jaką jest Zawiercie, jest widocznie za szczupła.
Tydzień, Piotrków, 1(13).11. 1898 r.
Rok 1899
W Zawierciu, w dniu 29 października obchodziła gmina ewangelicka uroczystość otwarcia własnej świątyni, wzniesionej drogą dobrowolnych składek. W ceremonii uczestniczyło trzech pastorów z Łodzi, tj. przybyli pp. Angernstein i Fabian z generalnym superintendentem Manitiusem z Warszawy na czele. Pastor Muller z Piotrkowa, do którego gmina ewangelicka w Zawierciu należy, nie mógł przybyć z powodu obłożnej choroby. Kazania i mowy wygłoszone zostały po niemiecku, z wyjątkiem zwięzłego przemówienia pastora Gundenlacha, który zgromadzonych na uroczystości powitał w języku polskim.
Tydzień, Piotrków, 31.10.(2.11.)1899 r.
Rok 1900
27 listopada (10 grudnia) w kancelarii gminnej w Siewierzu na 3-letnią dzierżawę ziemi i łąk, należących do Domu Ochrony Starców i Kalek w tejże osadzie, od sumy rocznej 70 rb. 55 kop.
Tydzień, Piotrków, 12(25).11.1900 r.
Rok 1904
W Zawierciu grono ludzi inicjatywy i dobrej woli wystąpiło z prośbą do władz odnośnych o pozwolenie założenia Towarzystwa Dobroczynności dla chrześcijan. Żądanie to jest dziś bardzo na czasie wobec zwiększonej w trójnasób nędzy, wywołanej wojną; toteż zostanie ono skwapliwie załatwione i niedługo zapewne wypadnie czekać na założenie w Zawierciu Tow. Dobroczynności.
Tydzień, Piotrków, 20(7).11.1904 r.
Rok 1906
Zawiercie. Teatr p. Majdrowicza wystawi dziś w Zawierciu „Wesele” Wyspiańskiego.
Dziennik Częstochowski 1.11.1906 r.
Rok 1912
Wincenty Koza, przechodząc jedną z ulic Zawiercia, stanął w obronie idącej z nim żony wobec 2 mężczyzn, którzy ją brutalnie zaczepili. Jeden ze spotkanych wyjąwszy nóż, uderzył nim dwukrotnie w piersi Kozę, który po paru minutach zmarł. Zaalarmowana natychmiast policja odnalazła wkrótce w szynku zabójcę wraz z towarzyszem, których obu aresztowała.
Goniec Częstochowski 1.11.1912 r.
Uroczystość strażacka. Dziś, w niedzielę 3 listopada rb., odbędzie się u nas niebywała uroczystość jubileuszowa 30-lecia istnienia Straży Ogniowej ochotniczej Tow. Akc. „Zawiercie”, jak również w tak uroczystym dniu odbędzie się poświęcenie sztandaru ofiarowanego przez żonę pana Maksymiliana Ginsberga, współwłaściciela fabryki Tow. Akc. „Zawiercie”. Dar ten sprawił bohaterom niosącym bratnią pomoc niewypowiedzianą radość, toteż na usilne prośby drużyny ogniowej pani Maksowa Ginsbergowa będzie matką chrzestną sztandaru.
Nasi zwierzchnicy w osobach pana dyrektora generalnego St. Szymańskiego, jak również pana komendanta St. Szymanowskiego, inżyniera Tow. Akc. „Zawiercie”, wicekomendantów pp. Kubickiego i Kuncewicza i panów oficerów, którzy nie szczędzą trudu i zabiegów, aby dzień ten był dniem prawdziwego święta strażackiego, toteż nie tylko straż powinna być wdzięczna za prace wyżej wymienionych panów, ale również i do wdzięczności powinni się poczuć mieszkańcy Zawiercia. Toteż ojcowie naszego miasta, nie chcąc być dłużnymi za pomoc i pracę drużyny strażackiej przy ratowaniu ich mienia, ofiarowali ze swych funduszy sumkę w kwocie 800 rb. na wspólne przyjęcie drużyny strażackiej, jak również ofiarowali dwa srebrne fanfary, na pamiątkę jubileuszu. Na przyjazd gości i kolegów po toporze z innych miast oczekiwać będą na stacji Zawiercie Dr. Żel. ww. dyżurni członkowie straży; w sobotę na pociągach wieczornych i w niedzielę na pociągach rannych. Program uroczystości: 1) godz. 7 rano: Zebranie członków Straży Ogniowej. 2) o godz. 7 i pół rano: Zebranie delegatów. 3) o godz. 8 rano nabożeństwo w kościele i ceremonia poświęcenia sztandaru. 4) o godz. 9 i pół: wymarsz z placu kościelnego na plac ćwiczeń straży (przy szkole fabrycznej). 5) o godz. 10 i pół: Wymarsz Straży na obchód miasta przez ulicę Marszałkowską i Stary Rynek, z orkiestrą. 6) o godz. 11 i pół: Obiad w zawierckiej fabrycznej Resursie. 8) o godz. 5 i pół zabawa taneczna dla Szeregowców Straży w domu ludowym Tow. Akc. „Zawiercie”.
Goniec Częstochowski 3.11.1912 r.
Rok 1914
Zawiercie. Podług nadeszłych wiadomości z Zawiercia, życie płynie normalnie. Fabryki są czynne. Produkty spożywcze, z wyjątkiem nafty, sprzedają po cenach umiarkowanych. Dużo osób odbywa stamtąd podróż koleją do Niemiec i z powrotem.
Kurier Dla wszystkich 6.11.1914 r.
Rok 1925
Zawiercie. Ludowcy na robocie wywrotowej! Dnia 8 listopada rb. w sali kina „Stella” odbyło się zebranie Związku Ludowo-Narodowego. Było ono jedno z najdłuższych, jakie dotąd bywały w Zawierciu. Trwało 4 godziny. Przemawiało na nim aż 4 gorących obrońców kapitału. Pierwszy mówca, nieznanego mi nazwiska, mówił o sprawach ogólno-organizacyjnych. Nowego nic nie powiedział. Mowa jego została nagrodzona oklaskami maruderów, którzy natenczas przebudzili się z drzemki; drugim mówcą był inżynier Rażniewski, który tak się na nich znał, jak niedźwiedź na gwiazdach. W swym pstrym i nudnym przemówieniu zwalczał wszystkie związki zawodowe, mówiąc, że one nie dbają o dobro ogółu, tylko o dobro klas robotniczych, które reprezentują. Natomiast wypowiedział się, że obecnie w Polsce powstał nowy związek robotniczy pod nazwą „Praca Polska”, którego cel i zadanie jest bardzo wzniosłe, albowiem dąży on do zjednoczenia wszystkich innych stanów z robotnikami. Między innymi wypowiedział się, że związek ten dąży do przedłużenia dnia pracy dla dobra kraju (nie śmiał powiedzieć, że dla kapitalistów). Dalej zabrał głos osławiony w Zagłębiu Dąbrowskim obrońca kapitalizmu, poseł Falkowski, który referował sprawy ogólnopolityczne na terenie Sejmu. Następny mówca wypowiedział, że Związek Ludowo-Narodowy jest tego zdania, że ziemie wyznaczone do parcelacji przez reformę rolną powinni nabywać tylko małorolni. Zapomniał więc o biedakach, którzy całe swe życie przepracowali w majątkach ziemskich, a na skutek reformy rolnej znajdą się na bruku. Jego nie obchodzi proletariat, on powinien i może z głodu umrzeć, byleby dobrze było jego kumom, by ci darli z nas skórę za przywożone produkty do miasta. Oczywiście obecni gospodarze referat jego przyjęli z zadowoleniem. Śmieszną rzeczą jest bardzo to, że rolnicy głosowali za przedłużeniem dnia pracy robotnikom. Ciekawy jestem, jak będzie wyglądał Zw. „Praca Polska”, któremu będą przewodzić doktorzy, inżynierowie, zdaje się sami kandydaci do Sejmu. Robotnicy, starajcie się wyplenić to zło z pomiędzy siebie i zawczasu krzyknijcie: „Precz ze zdrajcami ludu robotniczego!”.
Życie robotnicze 23.11.1925 r.
Zawiercie. W sobotę dnia 14 listopada br. w sali Zawodowego Zjednoczenia Polskiego odbyło się zebranie organizacyjne robotników fabrycznych wyrobów kuto-lanych p. Erbe. Robotnicy ci przed 3 miesiącami byli zorganizowani w dwóch związkach: klasowym i Z.Z.P. Dzięki wywrotowej robocie, jaką prowadził na terenie owej fabryki tow. Kazek (sławny z wichrzycielstwa na całe województwo kieleckie), idący ręka w rękę z przemysłowcami, zdradzający tych, których należało bronić przed wyzyskiem kapitału, robotnicy związku klasowego rozpierzchli się na wszystkie strony, namawiając do opuszczenia szeregów organizacyjnych ludzi zrzeszonych pod sztandarem Z.Z.P. Zapomnieli jednak o tym robotnicy, że opuszczając szeregi organizacji, stracili prawo wszelkie do obrony. Przemysłowcowi oczywiście rozbicie robotników poszło na rękę. Natychmiast wprowadził dyktaturę Mussoliniego. Przyjmował, kogo sam zechciał, jak również wydalał wszystkich upominających się. Miejscowi robotnicy dotąd przymierają z głodu, a p. Erbe naprzyjmował z okolicy rolników, którzy pracują za mniejszą cenę. Gdyż w poniedziałek przychodząc ze wsi, przynoszą ze sobą spore zapasy żywności. Fabryka zatrudnia 305 robotników, ale z zapłatą jest oczywiście bardzo marnie. Robotnikom nie wypłaca się po trzy miesiące, tłumacząc się brakiem gotówki, od czasu do czasu rzuca robotnikom ochłap w postaci kilku złotych, na które muszą jeszcze wystawać po kilka godzin poza pracą, a nawet często każe przychodzić po wypłaty w niedzielę. Robotnicy widząc, że dosyć już mają wody za kołnierzem, przyszli z prośbą do Z.Z.P., by ponownie przyjąć ich do organizacji i przed wyzyskiem i uciskiem roztoczyć prawną ochronę. Na zebraniu organizacyjnym przemawiał kol. Kozubski, Okręgowy Sekretarz Z.Z.P., który w godzinnym swym przemówieniu przedstawił zebranym: znaczenie organizacji dla robotnika, sprawy ogólno-gospodarcze i polityczne naszego kraju, jak również oznajmił im, jakie przedsięwzięcia poczynił u wyższych władz celem rozpoczęcia walki z kapitalistą. Przemówienie kol. Kozubskiego przyjęto z wielkim zadowoleniem. W dyskusji zarząd Z.Z.P dowiedział się różnych rzeczy, jakie mają miejsce w powyższej fabryce. Robotnikom pracującym w niedziele pisze zwyczajną zapłatę, gdyż powiada, że takie jest prawo! Robotnicy, pomimo pogróżek ich pracodawcy, postanowili z całą siłą i energią przystąpić do zorganizowania się i rozpocząć z nim walkę, z hasłem na ustach: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Biedni robotnicy zrozumieli nareszcie, że organizacja Z.Z.P. to nie jest bańka mydlana, którą zdmuchną lada wiatry, ale jest opoką, którą nikt rozbić i przekupić nie zdoła. My żądamy pracy, chleba i uruchomienia wszystkich fabryk, niszczenia głodu i nędzy. Pamiętajcie, robotnicy, o tym, że tylko w jedności siła.
Polonia 30.11.1925 r.
Rok 1929
Pożar fabryki przędzy w Myszkowie. Zawiercie. Wczoraj wieczór wybuchł groźny pożar w zakładach przędzalniczych w Myszkowie. Pożar powstał w wydziale mieszalni przędzy bawełnianej. Wobec łatwopalności materiałów ogień z niezmierną szybkością rozszerzał się na podłodze, gdzie znajdowały się składy surowca. Na miejsce pożaru przybyło szereg straży pożarnych, które zdołały zlokalizować ogień o godz. 1 w nocy, przy czym gaszenie trwało do godz. 5 nad ranem. W czasie akcji ratunkowej dwóch strażaków odniosło poważne oparzenia. Oprócz olbrzymich strat w budynkach spłonęły 4 magazyny przędzy bawełnianej. Fabryka, której straty oceniane są na 70 000 $, była ubezpieczona w szeregu towarzystw ubezpieczeniowych.
Goniec Wielkopolski 1.11.1929 r.
Rok 1933
Sosnowiec. 18.11 we wsi Przyłubsko (w gm. Kroczyce) Anna Bentkowska zabrała ze sobą czteroletnia córeczkę z nieślubnego łoża, poszła z nią nad wodę i przywiązawszy dziewczynce trzykilogramowy kamień, rzuciła do rzeki. Dziecko krzyczało, szamotało się i broniło, aż w końcu utonęło. Bentkowską aresztowano. Tłumaczy się ona, że dziewczynka stanowiła dla niej duży kłopot i dlatego postanowiła się jej pozbyć.
Nowiny Codzienne 19.11.1933 r.
Rok 1934
Masowe kradzieże kur. Na terenie gminny Kroczyce (pow. Olkuskiego) zdarzają się coraz częstsze wypadki masowej kradzieży drobiu. Onegdajszej nocy w Kroczycach skradziono: 15 kur i 18 królików Władysławowi Kubikowi, oraz: 14 kur i 7 gęsi Józefowi Simborze.
DZIEŃ KOBIET W ZAWIERCIU. Akademia Dnia Kobiet w Zawierciu zasługuje na specjalne odznaczenie. Zorganizowana przez miejscowy Wydział Kobiecy Polskiej Partii Socjalistycznej przy wydatnej współpracy młodzieży Turowej i Czerwonego Harcerstwa miała przebieg uroczysty i podnoszący ducha. W pięknej sali Domu Ludowego zgromadziło się do tysiąca osób, wśród których przeważały kobiety. Obchód rozpoczął siłę odegraniem Międzynarodówki przez orkiestrę dętą młodzieży turowej, po czym tow. Rozumecka zagaiła akademię. Następnie dwie młode towarzyszki Zamorowa i Konopkowa wygłosiły krótkie, ale doskonałe przemówienia, jakkolwiek po raz pierwszy zdobyły się na tę odwagę. Obszerny referat o znaczeniu Dnia Kobiet wygłosiła tow. Iza Zielińska, delegatka Centralnego Wydziału Kobiecego PPS. Wreszcie na zakończenie odegrano jednoaktówkę „Dola kobiety bezrobotnej”, napisaną zbiorowymi siłami towarzyszek i przez nie też świetnie odegraną. Toteż burza oklasków nagrodziła ten samodzielny wysiłek naszych uświadomionych towarzyszek; powinien on służyć za przykład, czego może dokonać dobra wola i ukochanie idei socjalistycznej. Akademię zamknęło piękne i mocne przemówienie przewodniczącego Tura tow. Konopki, który swą niespożytą energią i oddaniem się potrafił stworzyć w Zawierciu ośrodek kultury i etyki socjalistycznej, gdzie wszyscy starzy i młodzi, mężczyźni i kobiety, w harmonijnej współpracy zakładają cegiełki przyszłego ustroju.
Głos Kobiet (wydawnictwo P.P.S.) listopad-grudzień 1934 r.
Rok 1936
Wody górskie ruszyły. Wieś Marciszów zalana. Zawiercie. (PAT). Na skutek ulewnych deszczów wody w pow. zawierciańskim znacznie przybrały. Dziś o godz. 12 we wsi Mijaczów w gm. Myszków zalanych kilka domów. W b. poważnym stopniu mosty na drogach publicznych. W akcji ratunkowej bierze udział miejscowa ludność i straż pożarna. Na miejsce wylewu wyjechał komendant policji, inżynier drogowy i instruktor straży pożarnej, który kierować będzie akcją ratunkową. W Zawierciu woda na rzece Warcie podniosła się o jeden metr. Kilka domów parterowych zostało zalanych do wysokości 40 cm. Również wieś Marciszów koło Zawiercia znajduje się częściowo pod wodą. Władze wydały odpowiednie zarządzenia.
Orędownik 1.11.1936 r.
Z Kromołowa. Miasteczko Kromołów, znane powszechnie z powodu zabytkowego dworu, posiada także inne osobliwości. Dochował się tam do dzisiejszych czasów, jako pozostałość po dawnej świetności ubogiego dziś miasteczka, jedyny warsztat, produkujący sukno samodziałowe i jedyny garncarz, obznajmiony z wyrobami kwitnącej tam niegdyś ceramiki zdobniczej o charakterystycznych regionowi cechach etnicznych. Jednym i drugim zajęła się Izba Rzemieślnicza, która przyspieszy uruchomienie sklepu spółdzielczego „Bazar rzemiosła” przy ul. Wesołej 50 i sprowadzi wymierające, a wielce ciekawe wyroby kromołowskie dla kielczan.
Radostowa 15.11.1936 r.
Rok 1938
Kronika Sportowa. CRACOVIA W ZAWIERCIU. Wczoraj „Warta” zawierciańska gościła u siebie ligowy zespół Cracovii. Zawody omal nie skończyły się sensacją, gdyż na pięć minut przed końcem wynik brzmiał 1:1, dopiero w ostatniej fazie gry goście ustalili wynik na 2:1 dla siebie. Cracovia wystąpiła bez Góry i Pająka w następującym składzie: Radwański, Opioła, Majeran, Hiżyk, Grunberg, Jabłoński, Zembaczyński, Szeliga, Madryga. Młynarski, Korbas. „Warta” sprezentowała skład: Kolano, Kołodziejski, Baran, Wnuk J., Patyna, Pasierbiński Wł., Miąsko, Ślimak, Pasierbiński Fel., Wierzbicki, Sobieraj. Zawody należały do bardzo interesujących, przy czym zupełnie nie uwidoczniła się różnica faktycznie istniejącej klasy. Przeciwnie, „Warta” stanowiła przeciwnika zupełnie równorzędnego, a nawet były okresy gry, w których wybitnie przeważała, wprowadzając chaos w formacje obronne „Cracovii”. Brak jednakowoż zdecydowanego strzelca w ataku nie pozwolił na uzyskanie innego wyniku. Piękne zagrania w polu kończą się zwykle na obronie gospodarzy lub w rękach bramkarza Kolany, przy czym największego zatrudnienia przysporzył mu znajdujący się w doskonałej kondycji strzeleckiej Młynarek, będący zresztą najlepszym graczem na boisku. On też dobywa pięknym strzałem jedyną bramkę w tej części gry. Po prezerwie „Warta” widząc, że „diabeł nie taki straszny, jak go malują”, wzięła się serio do roboty, gniotąc ligowców niemiłosiernie, jednakże bez wyniku bramkowego. Dopiero po kilkunastu minutach tej przewagi udał się piękny strzał przyziemny i bramka. W dalszym ciągu gra utrzymywała się otwarta, a dopiero też pod koniec zawodów Zembaczyński ostrym strzałem z lewej strony trafia w słupek, skąd piłka wędruje do siatki. Na usprawiedliwienie „Cracovii” podajemy, że boisko „Warty” stanowi bardzo trudny teren do gry, gdyż jest wybitnie piaszczyste i nieprzyzwyczajonym graczom „Cracovii” piłka wyczyniała istne psikusy, zatrzymując się w dołach z piasku w momentach nieoczekiwanych. Mecz ten był dobrą propagandą sportu piłkarskiego, ze względu na wysoki poziom techniczny obu drużyn oraz obustronnej gry fair. Sędziował p. Pus z Sosnowca.
Goniec Częstochowski 22.11. 1938 r.
Potworna zbrodnia emerytowanego policjanta. W nocy na 25 bm. w Pradłach, gm. Kroczyce, pow. olkuskiego w mieszkaniu własnym popełnił samobójstwo wystrzałem z parabellum emerytowany szeregowy policji Jan Dudzik. Dudzik przed popełnieniem samobójstwa zastrzelił w czasie snu 14-letniego syna Czesława i 6-letniego Maksymiliana. Żona desperata w tym czasie spała w innym pokoju, zamknięta na klucz przez Dudzika.
Pozostawił on dwa listy dla rodziny, w którym pisze, że pozbawia się życia z powodu utraty wzroku. Dudzik został zwolniony ze służby w policji w 1934 roku.
Polonia 26.11.1938 r.
Informacje wyszukał i przygotował Jerzy A. Maciążek
Dokonano poprawek pisowni według obecnych wzorców, zostawiając bez zmian tylko ciekawe archaizmy, np. „zawiercki” zamiast „zawierciański”.
Poprzednią część wydarzeń z września można przeczytać pod tym adresem: www.dawne-zawiercie.pl/qwerty
Tekst pierwotnie ukazał się na portalu dawne-zawiercie.pl