Aktualności
Strona główna / Aktualności / Luty w Zawierciu i okolicach 1844-1939
Luty w Zawierciu i okolicach 1844-1939
data dodania: 2013-02-14 11:10:45
Rok 1844
Nakładem S. Orgelbranda Księgarza przy ulicy Miodowej nr 496, wyszedł zeszyt 10 dzieła pt: „Starożytna Polska” pod względem historycznym, geograficznym i statystycznym opisana przez M. Balińskiego i T. Lipińskiego; zeszyt ten zawiera opis następujących miejsc: Sławków, Będzin, Czeladź, Koziegłowy, Olsztyn, Częstochowa, Stara Częstochowa, Kłobucko, Krzepice, Mstów, Przyrów, Lelów, Bobolice, Kromołów, Ogrodzieniec, Pilica, Szczekociny, Jędrzejów, Wodzisław, Książ Wielki, Miechów, Działoszyce, Skalmierz, Słomniki, Zębocin, Brzesko Nowe, Hedów, Brzesko Stare, Koszyce, Podgórze, Lasota, Tyniec, Wieliczka, Dobczyce, Niepołomice, Staniążki, Bochnia. Prenumerata na 13 zeszytów wynosi w Warszawie zł 40; na pocztach i stacjach pocztowych zł 45.
Gazeta Warszawska 5.01.1844 r.
Rok 1854
DODATEK do nr 11 Dziennika Urzędowego Guberni Radomskiej. W Radomiu dnia 6 (18) marca 1854 roku.
Zamieszczając poniżej listę imienną spisowych Guberni tutejszej zbiegłych przed zaciągiem [do wojska], rząd Gubernialny poleca podwładnym urzędom, aby śledztwo tychże zarządziły i w razie ujęcia, którego z objętych listą, odstawiły tegoż pod strażą, miejscowemu Naczelnikowi Powiatu. W razie dostrzeżenia w gminach któregoś z ludzi zbiegłych, winni tolerowania onych lub ukrywania, pociągnięci będą do zasłużonej kary. W Radomiu d.1/13 lutego 1854 r.
Powiat Olkuski, (…) Leśniak Franciszek, Surowicz Andrzej, Jurczyk Józef, Wrzask Jan z g. Lgota Murowana, Mucha Jan z m. Kromołów (…) Kustra Adam z g. Kromołów (…) Dorobisz Paweł, Myga Józef z g. Włodowice. (…) Zmarzlik Franciszek, Bartoszek Tomasz z m. Mrzygłód. (…)
Rok 1855
Kromołów. Źródło nafty odkryto podobno w osadzie Kromołowie w pow. będzińskim gub. piotrkowskiej. Tak przynajmniej mówi o tym zawiadomienie przesłane Towarzystwu Popierania Przemysłu i Handlu przez p. Aleksandra Gorzkowskiego, pracującego w zakładach fabrycznych w Zawierciu.
Gazeta Warszawska 12.02.1885 r.
Rok 1870
Blanowice, Kromołów.
Dyrekcja Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Kielcach.
Podaje do powszechnej wiadomości, że na zasadzie art. 7 postanowienia b. Rady Administracyjnej Królestwa Polskiego z d. 28 czerwca (10 lipca) 1860 r. i upoważnień przez Dyrekcję Główną Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego udzielonych, następujące dobra ziemskie, po uposażeniu włościan pozostałe, za zaległość w ratach Towarzystwu należnych, są wystawione z przyległościami i przynależnościami na przymusową sprzedaż przez publiczną licytację w mieście Kielcach, w Kancelariach hipotecznych poniżaj wymienionych.
1. BLANOWICE i PIECKI, z folwarkiem Staw, położone w okręgu Pilickim. Raty zaległe w czasie zarządzenia sprzedaży wynoszą rubli srebrnych 708; vadium do licytacji wynosi rs. 2400; licytacja rozpocznie się od summy rs. 16175; termin sprzedaży d. 22. sierpnia (8 września) 1870 r., przed Lejtnantem Juszyńskim Grzegorzem. (…)
15. KROMOŁÓW miasto, z wsiami Pomrożyce, Zawiercie Kromołowskie, i Zuzanka z osadą leśną Koloni las, położone w okręgu Pileckim. Raty w czasie zarządzenia sprzedaży wynoszą rs. 1052; vadium do licytacji wynosi rs. 3600; licytacje rozpoczyna się od sumy rs. 36980; termin sprzedaży d. 28 sierpnia (9 września) 1870 r., przed rejentem Juszyńskim Grzegorzem.
Gazeta Warszawska 19.02.1870 r.
Rok 1891
Zawiercie. W tych dniach robotnicy i oficjaliści fabryki „Zawiercie” bardzo sympatycznie żegnali swego dyrektora, p. Masłowskiego, który otrzymał korzystniejszą posadę w jednej z fabryk nadreńskich.
Dziennik Łódzki 15(27) 02.1891 r.
Rok 1892
Zmiany w duchowieństwie. Jak donosi „Dziennik Warszawski”, w duchowieństwie rzymsko-katolickim diecezji kieleckiej zaszły następujące zmiany: Mianowany: Wikary parafii Kromołów ks. Dominik Kapuściński administratorem par. Kozłów. Przetranslokowani: Wikary parafii Będzin ks. Franciszek Marszycki do parafii Kromołów.
Gazeta Warszawska 5.02.1892 r.
Rok 1894
Kromołów i sukna kromołowskie. Osada Kromołów – pisze korespondent „Gazety Warszawskiej” – położona jest w pow. będzińskim gub. piotrkowskiej, liczy 1500 mieszkańców, w trzech czwartych katolików, resztę żydów. Mieszkańcy trudnią się rolnictwem lub rzemiosłem, żydzi, jak zwykle, hołdują łokciowi i miarce. Jest tu murowany kościół pod wezwaniem św. Mikołaja, szkoła elementarna, urząd gminy, itp. choć w osadzie odbywają się co dwa tygodnie w środy targi, są one nieliczne, gdyż główny handel ogniskuje się w osadzie fabrycznej Zawiercie. Ruch handlowy w Kromołowie skupia się w trzech szynkach i w dziesięciu sklepach z norymberszczyzną [nici, igły, wstążki, nożyczki, guziki, znaczki, itp.]. Przed laty Kromołów słynął z targów na trzodę chlewną, której dostarczano po kilka tysięcy sztuk i zbywano kupcom zjeżdżającym tu umyślnie ze Śląska, którzy spędzali zakupiony towar przez Siewierz za granicę. Po wybudowaniu drogi Iwangrodzko-Dąbrowskiej handel trzodą upadł zupełnie, gdyż głównie okolice, przez, które kolej ta przechodzi dostarczały nierogaciznę na targi Kromołowskie. Za to sukiennictwo tu kwitnie. Zaprowadził je w roku 1822 (jak twierdzą miejscowi kronikarze) ówczesny dziedzic Kromołowa, Bzowa i Zawiercia itp. Piotr z Alkantary baron Gostkowski. Do dziś dnia ludność uwielbia go za to, gdyż to on miał sprowadzić z Prus i Czech sukienników i zobowiązał ich wtajemniczyć mieszkańców w fabrykację sukna. Sukiennictwo w Kromołowie rozwijało się do 1874 roku. Wyrabiano tutaj sukna białe, siwe i brązowe na bundy, flanelkę, chustki, derki i inne, a wszystko z owiec własnego chowu, tzw. koźlatych. Popyt na wyroby kromołowskie był wielki, niektórzy fabrykanci sprzedawali sukien, kapot itp. blisko za 20000 rubli rocznie. Towar zbywali w sąsiednich miasteczkach, jako to w Siewierzu, Pilicy, Wolbromiu, Sławkowie, Olkuszu, Szczekocinach, Lelowie i innych. Po roku 1874, kiedy lud rozpoczął zaopatrywać się w tandetę żydowską, przemysł domowy w Kromołowie zaczął upadać i skończyło się na tym, iż mniej zasobni domorośli fabrykanci wzięli się do pługa lub też znaleźli zajęcie w fabrykach łódzkich, tomaszowskich, a część i w Zawierciu. Obecnie mają jeszcze warsztaty następujący sukiennicy p.p. J. Wolny, J. Hornik, Karol Lipski, A. Czernek, Ignacy Jakubek, Jan Figiel i J. Chmurki. Sumienną pracą jednają sobie klientów coraz liczniejszych, a kilku z nich zaprowadziwszy ulepszenia w deseniach i kolorze sukna znajdują nabywców wśród wyższej sfery, która począwszy używać na ubrania sukien kromołowskich dała impuls do szerszego ich zbytu; rozchodzą się te wyroby do Częstochowy, Będzina, Sosnowca, Dąbrowy, Piotrkowa, a nawet i do Warszawy. Jeden z fabrykantów J. Wolny na obstalunek p. Skiwskiego z Niegowonic wykończył partie sukna dla obywateli z pow. ciechanowskiego, którzy zachęceni trwałością i gustownością materiału prosili o nadesłanie im odpowiedniej ilości. Wziąwszy na uwagę, że fabrykacja odbywa się na ręcznych warsztatach, można oddać sprawiedliwie pracowitym ludziom, że cuda stwarzają. Szczęść im Boże! Rzemieślników Kromołów liczy kilkunastu: z nich Wincenty Laber, stolarz prowadzi roboty kościelne i inne wykwintne. Kościół miejscowy jest za mały na tak liczną parafie, jaką posiada, należy do niej i Zawiercie z kilkutysięczną ludnością. W niedziele i święta tyle się pobożnych gromadzi, że nie tylko w kościele, ale i na cmentarzu obrócić się nie można. Proboszcz ks. Karol Barcz i wikariusz Marszycki na próżno pukają do serc swoich owieczek… Coraz ciaśniej w przybytku Bożym, a przecież ludność bogata, fabryczna, zarobki są, brak tylko chęci do składek choćby na rozszerzenie kościoła w Kromołowie, nie mówiąc już o kaplicy w Zawierciu, którą planowano przebudować na kościół. Ciekawe tu krąży podanie o powstaniu rzeki Warty. Dawne czasy w miejscu, gdzie stoi kapliczka św. Jana, stał żołnierz na warcie. Gorąco było niesłychanie, żołnierz umierał z pragnienia, a ruszyć mu się nie było wolno, bo mógł przez to siebie i towarzyszy broni na zgubę narazić. Zaczął się, więc gorąco modlić do swego patrona św. Jana, aby się wstawił za nim do Boga i zesłał mu, choć odrobinę wody na orzeźwienie. Gdy skończył, modlitwę i pocałował ziemię, na której stał, wytrysnęło źródło i pienista fala zaczęła się toczyć spod nóg żołnierza. Źródło to na pamiątkę owego cudu przezwano Wartą.
Tydzień 11.02.1894 r.
Sklep spółki mrzygłodzkiej. Na początku roku zeszłego organista p. Martinka zakrzątnął się około założenia w osadzie Mrzygłód pow. będzińskiego, spółkowego sklepu chrześcijańskiego. Jakoż sklep przyszedł do skutku, a przyczyniło się do tego jedenastu wspólników, założywszy kapitału rubli srebrnych trzysta. Zarząd sklepu objął pan Martinka. Po półrocznej egzystencji nowego przedsięwzięcia kapitał obrotowy okazał się za małym, spółdzielcy, przeto powiększyli go o drugie trzysta rubli. Sklep szybko rozwijać się począł, czym zastraszeni handlarze miejscowi dalejże zwykłymi sposobami działać na szkodę groźnego dla nich współzawodnika: to więc gwałtownie obniżyli ceny towarów w sklepach swoich, to znów ganili i dyskredytowali towary w owym sklepie, aż nareszcie wpadli na pomysł poróżnienia i pokłócenia między sobą wspólników i to im się niestety udało. Zaniepokojeni o swój kapitał wspólnicy postanowili rozwiązać spółkę; aliści jakież było ich zdumienie, gdy przy obliczaniu końcu roku zeszłego, okazało się, że sklepowi nie tylko nie groziło bankructwo ale że przeciwnie prosperował on świetnie. Obrót bowiem w ciągu kilku miesięcy uczynił przeszło 6000 rubli, w remanencie towarów zostało w sklepie znacznie więcej niż było przy otwarciu. W rezultacie wspólnicy otrzymali włożony kapitał swój w całości, a nadto tytułem dywidendy otrzymali 80%! Pan Martinka widząc, jaki jest rezultat, postanowił sam prowadzić dalej sklep.
Tydzień, Piotrków 6(18)02.1894 r.
Rok 1895
W tych dniach jeden z dróżników pod Zawierciem sprzedał kilka morgów gruntu. Gdy powracał do domu z pieniędzmi, został napadnięty, ograbiony i zamordowany.
Dwaj furmani Hamel Śniadek i Haskiel Genidzberg, pałając do siebie od dawna nienawiścią, spotkali się przed dworcem kolejowym i wszczęli kłótnię, która zakończyła się bójką, tak zażartą, że Śniadek ugodził nożem swego przeciwnika. Raniony padł bez zmysłów. Przeniesiono go do szpitala fabrycznego, gdzie lekarz miejscowy udzielił mu pierwszej pomocy. Rana zadana została w okolicy serca i jest bardzo niebezpieczną. Śniadka uwięziono.
Złodzieje w okolicy Zawiercia ogromnie się rozzuchwalili: nie ma nocy, podczas której nie dokonaliby jakiejkolwiek kradzieży. Nie tak dawno usiłowali okraść mieszkanie pisarza tamtejszego sądu gminnego, a choć spłoszeni zostali, pisarzowi jednak, usiłującemu ich ująć, zadali silny cios żelazem.
Tydzień, Piotrków 5(1)02.1895 r.
Rok 1896
W szkole elementarnej w Zawierciu, w r. 1891/2 z ogólnej liczby 322 dziewcząt w wieku szkolnym, uczyło się 115, w r. 1892/3 z 349 – 126, w r.1893/4z 336 – 136, w r. 1895/6 z 352 – 137. Większej ilości uczennic szkoła pomieścić nie może!...
Tydzień, Piotrków 11(23)02.1896 r.
Rok 1897
Dworzec kolejowy w Zawierciu nie odpowiada potrzebom podróżujących. W stosunku do rozwijającego się coraz silniej ruchu pasażerskiego ciasny i niewygodny, dworzec w Zawierciu zbudowany przed trzydziestoma laty stał się wprost śmiesznym. A jednak… Zawiercie daje drodze żelaznej do 5000 rs. miesięcznie z biletów pasażerskich; zasługuje więc na pewne względy!...
Tydzień, Piotrków 16(28)02.1897 r.
Rok 1898
Gorączka górnicza. W ostatnich czasach w okolicach Zawiercia z powodu powstających w Częstochowie wielkich pieców Handkego rozwinęły się wielce, jak nam donoszą, poszukiwania górnicze. Największą działalność w kierunku poszukiwań rudy żelaza ujawnia hr. St. Krasicki, który jako współwłaściciel dóbr Włodowice odkrył już w tym majątku 12 terenów rudy i węgla. Również energicznie w tym kierunku krząta się administrator dóbr Rokitno p. Gembarzewski, który w okolicach Łaz i folwarku Hutki odkrył 6 terenów górniczych.
Cementownia. Donoszą nam, że budowa nowo powstającej z inicjatywy hr. St. Krasickiego cementowni w Łazach, jest już na ukończeniu. Budynki jej nader wspaniale się przedstawiają, a wykończone zostały z największą dokładnością; maszyny najnowszego systemu, dotąd u nas jeszcze niezastosowane, zostały sprowadzone z Belgii i dają rękojmię, że produkcja cementu, która się rozpocznie w marcu r.b., dosięgnie możliwej w kraju naszym doskonałości.
Projekt nowej fabryki. W okolicach Myszkowa hr. St. Krasicki w dobrach swych Włodowice projektuje budowę wielkiej fabryki bawełnianej, zapewniony mając udział kapitalistów angielskich; oprócz tego – jak nas zapewnia dobrze poinformowany i przyjmujący sam współudział w tym interesie korespondent nasz p. B.G. – przystępują do tego przedsięwzięcia dwaj znajomi potentaci łódzcy, p. Z. i K.
Sztuczna hodowla ryb. Dowiadujemy się, że oddział warszawskiego Tow. Rybackiego ma zająć się w Rokitnie Szlacheckim – dobrach powiatu będzińskiego, należących do p. Poleskiego – urządzeniem w 7 największych stawach wzorowej, sztucznej hodowli ryb. W stawach tych i teraz już znajduje się mnóstwo karasi, w jednym z nich poławiają się nawet karasie ważące po 8 funtów sztuka (!),cechowane jeszcze przez Szembeka.
Napad. Dnia 27 b.m., na powracającego z Zawiercia do dóbr Rokitno administratora tych dóbr p. G., napadło w lesie 4 rabusiów, którzy, pomimo dwóch wystrzałów danych przez znajdującego się wówczas w gąszczu leśnym rządcę Rokitna odważyli się jeszcze rzucić na p. G. – i dopiero odstraszyła ich lufa jego fuzji, którą szczęściem powracając z polowania miał ze sobą.
Tydzień, Piotrków, 25.01 (6.02) 1898 r.
Z Zawiercia piszą do „Kuriera Codziennego”. Dnia 25 stycznia o godz. 5 po południu w lesie porębskim kilku uzbrojonych drabów zastąpiło drogę jadącemu z Siewierza kupcowi L. Trebinerowi. Złoczyńcy poranili Trebinera nożami i zabrali 30 rubli gotówki. Przed dwoma tygodniami uległ rozbojowi rzeźnik Wolf Rusinek, któremu zabrali przemocą około sto rubli. W ogóle napaści i rozboje zaczynają się znowu powtarzać, co rodzi słuszne podejrzenie, iż się uorganizowała jakaś stała banda z niedobitków Malarskiego.
Smutny fakt rozluźnienia obyczajów zdarzył się w fabryce cementu „Wysoka” pod Łazami. Niejaka Antonina Sienkiewicz powiła nieżywe dziecko, potworka o dwóch głowach i czterech nogach, które pochowane zostało na cmentarz w Chruszczobrodzie. Rówieśnice Sienkiewiczówny zaczęły się z niej wyśmiewać, i dokuczać tak, że zrozpaczona kobieta utopiła się studni nocą 25 stycznia.
Wakującą posadę zawiadowcy stacji w Zawierciu objął pan Rozmysłowicz, a dotychczasowy zastępca zawiadowcy p. Stefan Bielawski powołany został na starszego pomocnika zawiadowcy stacji Warszawa.
Zawiercie. Odbyło się tu kilka publicznych balów; zapowiedziana też została zabawa kostiumowa, a że ma wielu zwolenników, więc powodzenie zapewnione.
Tydzień, Piotrków, 25.01(6.02).1898 r.
Rok 1899
Z Zawiercia piszą do „Słowa” pod dniem 25 stycznia: Został tu dziś otworzony skład materiałów aptecznych, o który sukcesorzy śp. St. Pasierbińskiego dwa lata robili starania. Ceremonii asystowali inspektor lekarski z Piotrkowa i doktor powiatowy z Będzina. Otwarcie składu tego dla zawiercian oszczędza wielu uciążliwych podróży do Częstochowy, a właścicielowi apteki zbytniej pracy w sprzedaży cząstkowej różnych materiałów potrzebnych do ciągłego użytku. Należy jeszcze, aby spadkobiercy apteki pomyśleli o filii na przedmieściu Zawiercia, gdyż wzrost nieustanny ludności wymaga tego koniecznie.
Zawiercie. Od czasu wprowadzenia monopolu zwiększyła się konsumpcja piwa do tego stopnia, że nieledwie co kilka kroków spotkać można u nas sklep z piwem, którego wartość pozostawia wiele do życzenia. Chmielu i słodu trudno się dosmakować, ale za to innych surogatów moc wielka, jak sacharyny, gliceryny i kwasu salicylowego i tym podobnych. Kto w Boga wierzy robi teraz piwo, ale że się Boga nie boi, więc fabrykuje lurę zdrowiu ludzkiemu szkodliwą, byle tylko barwa przypominało ulubiony trunek Gambrynusa. Zwracamy na naszych pokątnych piwowarów uwagę władzy lekarskiej; rozbiór chemiczny i ścisła analiza przekona opiekunów zdrowia publicznego o prawdzie naszych słów.
Tydzień, Piotrków, 24.01(5.02).1899 r.
Rzadkie zjawisko. Korespondent nasz z powiatu będzińskiego pisze: We wsi Rzędkowice gminy Kroczyce, pow. olkuskiego, w dniu 30 stycznia r.b. o godzinie 8 wieczorem zauważono lekkie trzęsienie ziemi. Służba tamtejszego folwarku, znajdująca się w owej chwili w kuchni, sądziła na razie, że się przewrócił komin i wybiegła z domu, aby się o tym upewnić. Komin jednak stał niewzruszony. Na drugi dzień przekonano się, że i wielu sąsiednich domów mieszkańcy doznali tego samego wrażenia; w mieszkaniu zaś włościanina Józefa Barańskiego wskutek trzęsienia odpadł nawet w paru miejscach tynk ze ściany.
Fałszywy alarm podniósł jakiś plotkarz, jakoby kościół w Zawierciu z przyczyn nie przykrycia go dachem, groził zawaleniem. Nieprzykrycie murów na zimę rzeczywiście korzystnym być nie może, jednak o zawaleniu się lub rysowaniu się murów dotąd mowy być nie może. Budowa tego kościoła postępuje wolno, jak zwykle bywa tam, gdzie nie ma odpowiednich funduszów i trzeba się oglądać za ofiarnością publiczną; lecz należy sprawiedliwość, że roboty prowadzone są z całą dokładnością i staraniem o trwałość gmachu; twierdza nie powstydziłaby się takich murów! Nie szykanować więc, lecz dziękować należy zacnym ludziom, którzy dokładają wszelkich starań, aby zbudować tę świątynię! – oto co pisze nasz specjalny korespondent.
W Zawierciu ks. K. Barcz stara się u władzy gubernialnej o uzyskanie rozporządzenia, na mocy którego kupcy w Zawierciu zmuszeni byliby zamykać sklepy we wszystkie dni świąteczne. Z wyjątkiem oczywiście spożywczych.
W Zawierciu w tym karnawale bawiono się często i ochoczo; odbyło się kilka publicznych zabaw, które się wyjątkowo udały.
Stacja w Łazach ma być znacznie powiększona, ponieważ przeładowanie towarów, uskutecznianie dotąd w Ząbkowicach, odbywać ma się teraz na stacji Łazy. Może też z tego powodu stacja ta przestanie być traktowana przez zarząd po macoszemu. Przede wszystkim brak bufetu i szwajcara dotkliwie odczuwają podróżni. Projektuje się też podobno bocznicę kolejową od stacji Łazy do fabryki cementu w Ogrodzieńcu.
Tydzień, Piotrków, 8(20)02.1899 r.
W Zawierciu została ustanowiona nowa posada, nadetatowego weterynarza, z płacą rs. 600 rocznie. Do obowiązków jego należeć ma nie tylko ścisły nadzór nad zabijanym w miejscowej rzeźni, ale i nad ładunkiem trzody chlewnej na stacji Zawiercie i przesyłanymi za granicę przez przykomórek w Gniazdowie produktami mięsnymi.
Tydzień, Piotrków 7(19)02.1899 r.
Rok 1900
Odkrycie rudy żelaza. W następujących miejscowościach guberni piotrkowskiej odkryte zostały pokłady rudy żelaza: Na polach osady gminy Krzepice powiatu częstochowskiego u mieszczan Piotra i Marianny małżonków Boreckich; w miejscowości położonej na 50 sążni na południe od osady Krzepic do osady Działoszyn na przestrzeni 2 wiorst 400 sążni; na polach włościanina wsi Ludwinów gminy Niegowa będzińskiego powiatu Karola Felikisa na głębokości 2,8 sążnia grubości 12 cali; na polach sukcesorów Jana Morawca we wsi Lutowice gminy Niegowa powiatu będzińskiego na głębokości 0,4 sążnia grubości 0,7 sążnia; na polach włościanina Jana Morawca we wsi Lutowice gminy Niegowa będzińskiego powiatu na głębokości 5 i pół stopy grubości 3 cale; na polach wsi Lutowice gminy Niegowa będzińskiego powiatu sukcesorów Franciszka Szczygła na głębokości 2 sążni grubości pół sążnia; na polach włościan Góra Włodowska gminy Włodowice będzińskiego powiatu Józefa i Katarzyny małżonków Muchów na głębokości 1 i pół sążnia grubości 8 cali; na polach tych włościan we wsi i gminie Włodowice na głębokości 4 sążni grubości 6 cali; na polach folwarku „Stawki” wsi Blanowice gminy Kromołów będzińskiego powiatu właściciela Markusa Holenderskiego na głębokości 1 sążnia grubości 6 cali; na polach majątku Żarki, gminy Żarki będzińskiego powiatu właściciela Jana Ordengi na głębokości 5 i pół stopy grubości 3 cale; (…)
Rozwój 7.02.1900 r.
Odkrycie rudy żelaznej. Na polach majątku Połonia, gminy Żarki, będzińskiego powiatu, Franciszka Świderskiego, na głębokości 1 sążnia odnaleziono pokład rudy żelaznej, grubości 12 cali. Na ziemiach włościanina wsi Parkoszowice, gminy Włodowice gub. piotrkowskiego Antoniego Żmudy, na głębokości 3 sążni. Na polach osady Włodowice, tejże gminy, powiatu będzińskiego, na głębokości 5 metrów, grubości 5 cali. Na polach wsi Dąbrowa Górna, będzińskiego powiatu, Elżbiety Czerkawskiej, na głębokości 5 metrów. Na polach wsi Sączów, gminy Bobrowniki będzińskiego powiatu, Dydaka, Szafrugi, na głębokości 4 ½ metra, grubości 7 metrów.
Rozwój 21.02.1900 r.
Rok 1902
Z okolic Zawiercia donoszą o sprytnych manewrach żydowskich w celu ominięcia przepisów „ochrony leśnej”. Mianowicie wyprzedaje się las na sztuki z tym zastrzeżeniem, że nabywca wywiezie je cichaczem, jako ukradzione. Kiedy już część lasu tym sposobem z drzew ogołoconą; Żyd podnosi alarm, że mu las skradziono; daje znać o tym komisji, zjeżdżają się delegowani, oglądają plac pusty, a jako niezadrzewiony kwalifikują do sprzedaży. O to właśnie chodziło, bo grunty w tej okolicy dochodzą do niebywałej ceny trzech rubli za łokieć kwadratowy!
Tydzień, Piotrków 3(16)02.1902 r.
Zawiercie. Towarzystwo akcyjne górnicze odlewni żelaza, zakładów mechanicznych i kopalń węgla „Poręba” osiągnęło w roku eksploatacyjnym 1900-01 czystego zysku 99 195 rubli. Dywidendę przyznano w stosunku 7% od kapitału akcyjnego 750 000 rubli, a resztę użyto na różne odpisania w stosunku 2-10%.
Tydzień, Piotrków 10(23)02.1902 r.
„Nierada”, kopalnia węgla Adres: gub. Piotrkowska, pow. Będziński, poczta Myszków, os. Mrzygłód. Właściciel: P. Strzeszewski. Robotników: 161. Dobyto: 2551207 pudów węgla brunatnego.
Księga adresowa przemysłu fabrycznego w Królestwie Polskim na rok 1904.
Rok 1905
W Zawierciu ma zacząć od 1 marca funkcjonować tania kuchnia dla ubogiej ludności. Koszty urządzenia, prowadzenia i obsługi kuchni ponosić będą główniejsze fabryki tameczne; obiady będą wydawane za bonami w cenie 5 kop. za obiad. Z powodu ciężkich i ważnych chwil obecnych, nie ma być w Zawierciu w tym roku ani jednego balu, ani wieczorku tańcującego, oprócz paru teatrów amatorskich i koncertów na cel dobroczynny.
Tydzień, Piotrków 5.02(23.01)1905 r.
Z Zawiercia. Za staraniem zarządu fabryk „Zawiercia” ma być urządzona resursa dla oficjalistów tychże fabryk, w której zaprowadzona zostanie czytelnia i higieniczna restauracja. Inicjatorem owej resursy jest dyrektor fabryk Zawiercia, p. Masłowski.
Tydzień, Piotrków, 7(19)02.1905 r.
Rok 1908
Zamach na fabrykanta. W Myszkowie pod Częstochową dokonano w d. 5 b.m. zamachu na znanego fabrykanta, p. Józefa Baueretza, w okolicznościach następujących: Około godz. 7 wieczorem p. B. Jechał z fabryki swej w Mijaczowie do domu na folwarku pobliskim. Towarzyszyła mu córka, p. Zawadzka. Gdy powóz mijał fabrykę Szmelcera w Myszkowie, z sieni wyskoczył jakiś człowiek i rzucił pod powóz jakiś przedmiot... Zanim nastąpił wybuch, p. Zawadzka zdążyła wyskoczyć z powozu i szczęśliwie uniknęła szwanku. Wybuch był bardzo silny, tak, że powóz został przepołowiony. P. Baueretza, ogłuszonego hukiem, podjęto następnie ze złamaną nogą w dwóch miejscach. Woźnica spadł z kozła, lecz oprócz potłuczeń nie poniósł żadnego szwanku poważniejszego. Sprawca zamachu zdołał zbiec. Stan zdrowia p. Baueretza jest względnie pomyślny i życiu jego niebezpieczeństwo nie zagraża.
Kurier Wileński 9(22) 02.1908 r.
Rok 1912
Stan przemysłu polskiego. /.../ Świeże dane wykazują, iż z miast Królestwa Polskiego największą wartość produkcji daje największe u nas ognisko przemysłu tkackiego – Łódź, mianowicie 136 i pół miliona rubli, i zatrudnia 66540 robotników /.../ Zawiercie – szóste miejsce (7,7 mil rb., 7109 robotników), Żyrardów – siódme miejsce (7,4 milionów rb., przeszło 3 tys. robotników) /.../
Rocznik Gebethnera i Wolfa. Kalendarz encyklopedyczno-praktyczny na rok 1912.
Rok 1925
Zatarg w fabryce „Zawiercie”. Donoszą nam z Zawiercia, że robotnicy zwrócili do zarządu tow. akcyjnego „Zawiercie” z projektem zniesienia obiadowej pory w godzinach pracy, z tym, aby przypisana norma godzin pracy odbywała się jednym ciągiem. Wniosek swój robotnicy motywują wielką odległością swych mieszkań od zabudowań fabrycznych. Zarząd fabryki „Zawiercie” na propozycje robotników się nie zgadza, wskutek czego wybuchł ostry zatarg, który w razie dalszej nieustępliwości jednej ze stron grozi strajkiem 3000 robotników, zatrudnionych w tej fabryce.
Republika, 18.02.1925 r.
Łazy. Brak rzeźni. Istniejąca dotychczas prymitywnie urządzona rzeźnia pod Wysoką, będąca własnością prywatną p. Rychtera, nie odpowiada najelementarniejszym potrzebom nowoczesnych urządzeń, toteż urząd gminy przystąpi wkrótce do opracowania planów wybudowania własnym kosztem gminnej rzeźni. Przedsięwzięciom tym należy przyklasnąć, zwłaszcza że trzodę chlewną rzeźnicy biją u siebie w domu i trudna jest kontrola badania mięsa.
Pozostałości zaborów. W Łazach spotyka się jeszcze szyldy wywieszone nad sklepami z napisami rosyjskimi. Czas już wielki kres temu położyć i pouczyć odnośnych właścicieli, że obecnie mieszkamy w Państwie Polskim.
Dochód z ostatniej zabawy na kupno dzwonów do kościoła parafialnego w Łazach przyniósł 250 zł.
Epidemia w Łazach. Jak nas informują, pojawiła się w Łazach epidemia szkarlatyny i kilka wypadków objawów tyfusu. Wiosna się zbliża, komisje sanitarne winny wobec tego rozpocząć energiczną akcję przeciwko rozszerzaniu się epidemii.
Targowisko w Łazach. Urząd gminny w Łazach zamierza wkrótce zwrócić się do pani Poleskiej, właścicielki majątku Rokitno Szlacheckie i gruntów położonych w sąsiedztwie Łaz, w celu uzyskania placu na targowisko. Łazy są bowiem osadą przeważnie zamieszkałą przez kolejarzy, liczącą 1598 mieszkańców i 104 domy mieszkalne. Dla rozwoju jest pożądane urządzenie tego targowiska, zwłaszcza, że na miejscu jest sześciu rzeźników, w okolicy zaś bliskiej 15. Nie należy się lękać, by pani Poleska odmówiła Gminnemu Urzędowi skrawka ziemi, przez co i jej ziemi wartość znacznie podwyższyłaby się.
Drożyzna mięsa. Mieszkańcy Łaz narzekają na drożyznę mięsa. Po sprawdzeniu na miejscu okazuje się, że miejscowi rzeźnicy po żywe sztuki jeździć muszą do Sosnowca i stąd je sprowadzać, co naraża ich na zwiększone wydatki transportu.
Wypadek w Łazach. W ubiegłą sobotę w Łazach o godz. 10 wieczór spinacz kolejowy Łukasz Michurewski, lat 49, przy sortowaniu pociągu towarowego wpadł pod koła wagonu i uległ śmiertelnemu wypadkowi, koło bowiem wagonu zmiażdżyło mu głowę. Zmarły osierocił żonę i ośmioro dzieci.
Kurier Wileński 9(22) 02.1925 r.
Rok 1926
„Zawiercie” ruszyło! 3000 robotników otrzyma pracę. Warszawa, 10 lutego. W wyniku porozumienia ministerstwa przemysłu i handlu z ministerstwem skarbu z zarządem Spółki akcyjnej „Zawiercie” wielkie zakłady bawełniane powyższej firmy zostały częściowo uruchomione w dniu 8 bm. Stopniowo zostaną wprowadzone w ruch poszczególne działy fabrykacji tak, że w końcu miesiąca lutego fabryka zatrudni około 3000 robotników.
Ilustrowana Republika 11.02.1926 r.
Wskutek mgły. Wczoraj na łąkach pod Będuszem obok Myszkowa opuścił się samolot zdążający z Poznania do Lwowa, prowadzony przez kapitana Jerymę z 6 pułku lotniczego. Powodem wylądowania samolotu była straszna mgła, która uniemożliwiała pilotowi dalsza podróż. Po przenocowaniu się i ustaleniu pogody, samolot następnego dnia rano wyruszył w dalszą podróż, wzbudzając wśród okolicznych mieszkańców wielką sensację i podziw.
Polonia 13.02.1926 r.
Rok 1927
Ewidencja zmian terytorialnego podziału – utworzenie powiatu zawierciańskiego i rozszerzenie granic miasta Buska. W Dzienniku ustaw Rzplitej nr 125/26 poz. 727 z dnia 26.XII.26 r. zostało ogłoszone rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 12.XII.1926 r. o utworzeniu nowego powiatu zawierciańskiego z siedzibą władz powiatowych w Zawierciu, przez wyłączenie z powiatu będzińskiego następujących gmin: Mierzęcice, Siewierz, Rokitno Szlacheckie, Poręba, Kromołów, Włodowice, Mrzygłód, Pińczyce, Koziegłówki, Koziegłowy, Rudnik Wielki, Choroń, Żarki, Niegowa, Myszków oraz miasto Zawiercie.
Ministerstwo Spraw Wojskowych. Dziennik Rozkazów 15.02.1927 nr 6, R.10.
Rok 1930
Magistrat miasta Zawiercia otrzymał na akcję dożywiania bezrobotnych na miesiąc luty 54 tys. zł. Stosownie do zarządzeń władz zwierzchnich Magistrat wydaje talony na żywność tylko tym bezrobotnym, którzy odrabiają po kilka dni roboczych na robotach publicznych.
Straszne samobójstwo chorego. Były robotnik fabryki włókienniczej Towarzystwa Akcyjnego „Zawiercie” Koza E. od dłuższego czasu był chory i leczony według diagnozy lekarzy Kasy Chorych, na żołądek. Stan jego jednakże po zabiegach lekarskich pogarszał się, a ostatnio stał się niemal beznadziejny. Okazało się, że Koza chory jest na gruźlicę i że o ratunku mowy być nie może. Stan ten doprowadził K. do takiej depresji, że gdy wszyscy domownicy wyszli z domu, za pomocą scyzoryka przerżnął on sobie brzuch tak, że jelita wypłynęły na wierzch. W strasznych męczarniach po 2 godzinach K. wyzionął ducha.
Polonia 26.02.1930 r.
Rok 1931
Wykrycie drukarni komunistycznej. Zawiercie. 25.02.1931 policja wykryła w osadzie Kromołów w zagrodzie włościańskiej niejakiego Władysława Saja, dobrze urządzoną drukarnię komunistyczną, która zaopatrywała całe województwo kieleckie. W czasie zjawienia się policji w zagrodzie, drukarnia była w pełnym ruchu. Oprócz gospodarza aresztowano dwóch drukarzy, którzy jednak zdążyli zniszczyć część kompromitującego materiału.
Kurier Bydgoski 25.02.1931 r.
Rok 1933
Uruchomienie przędzalni. W Zawierciu uruchomiono przędzalnię tow. akc. Zawiercie. Zatrudnionych zostało na razie około 100 robotników.
Nowiny Codzienne 9.02.1933 r.
Rok 1935
Osadzenie bezrobotnych na roli. Ciekawy eksperyment samorządów Zagłębia. Szerzące się w zastraszający sposób bezrobocie zaczyna wywoływać coraz większy niepokój władz, zwłaszcza samorządowych. Żeby nie niepokoić opinii publicznej władze jeszcze przed dwoma laty… zaprzestały wydawania oficjalnych komunikatów o stanie bezrobocia. Bezrobotni, którzy stracą prawo do zasiłków lub zaprzestaną meldować się, skreśla się z list, ale życie zadaje kłam wszelkim sztucznym wyliczeniom i statystykom. Codziennie zamykane są nowe warsztaty pracy, przeprowadzane dalsze redukcje i oszczędności i codziennie wzrasta armia bezrobotnych. Wielkie plany walki z bezrobociem, przez podjęcie robót publicznych, o których tak szeroko piszą (zwłaszcza w miesiącach zimowych) niektóre odłamy prasy, zawodzą. Zagłębie Dąbrowskie na pół miliona posiada (według nieoficjalnych danych) około 45 tys. bezrobotnych, co wraz z rodzinami daje cyfrę 150 tys. ludzi pozbawionych środków do życia. A więc co trzeci mieszkaniec Zagłębia nie ma co jeść i żyje tylko z ofiarności publicznej, niewielka zaś ilość z zasiłków. Są ludzie, którzy już 5, a nawet 7 lat pozostają bez pracy, dla nich życie w tych warunkach jest męką, tym bardziej, że dawno już stracili nawet nadzieję na znalezienie jeszcze kiedyś pracy. O klęsce bezrobocia w Zagłębiu świadczy najlepiej miasto Zawiercie, liczące ok. 35 tys. ludności, dawniej kipiące wprost życiem, a dziś nazwanym „miastem umarłych”. Tam na każdym kroku można znaleźć ślady nędzy i bezrobocia. Toteż w Zagłębiu walka z bezrobociem staje się kwestią wprost palącą, która wymaga jakiegoś rozwiązania. Samorządy Zawiercia, Czeladzi, a ostatnio Dąbrowy, próbują zaradzić klęsce, usiłując część bezrobotnych osadzić na roli! W ciągu ostatnich dwóch lat Zawiercie kilkadziesiąt rodzin bezrobotnych zdołano osadzić w Lidzie. Byli to przeważnie rzemieślnicy, którzy mając własne niewielkie zasoby, przy pomocy miasta przenieśli się na Kresy Wschodnie i tu zarabiając trochę pracą rąk, zagospodarowali się na małych kawałkach roli, nabytej na spłaty. Podobny projekt opracował zarząd miejskiego funduszu pracy w Czeladzi, który bezrobotnych, zwalnianych z kopalń i otrzymujących świadczenia z Kas Brackich, chce część osadzić na roli, na Kresach Wschodnich. M.F.P. przypuszcza, że w ten sposób ludzie ci zamiast powiększyć kadry bezrobotnych zdają zapewnić sobie znośną egzystencję. W tym kierunku w najbliższym czasie mają być poczynione odpowiednie próby. Przed kilku dniami w Dąbrowie, na skutek inicjatywy zarządu ogródków działkowych, odbyło się zebranie czynników zainteresowanych, na którym omawiano kwestie osadnictwa bezrobotnych na roli. Poczyniono już nawet daleko idące kroki w porozumieniu z władzami, które wyznaczyły nawet tereny kolonizacyjne w województwie wileńskim. W zebraniu wziął udział komisarz ziemski z Zawiercia oraz około 100 przyszłych osadników. Stwierdzono, że projekt jest dobry w zasadzie i może dać pewne rezultaty w walce bezrobociem, jednak i tutaj potrzebne są… pieniądze, żeby osadnictwo było celowe i nie przynosiło tylko strat i rozczarowań, reflektanci muszą posiadać pewne zasoby pieniężne na zagospodarowanie się, wytrwałość w dostosowaniu się do nowych warunków życia, no i pewne w tym kierunku przygotowanie. Warunkom tym z 250 reflektantów odpowiadało tylko 18. Jak widzimy akcja osadnicza bezrobotnych na roli nie wyszła jeszcze z okresu doświadczeń i choć być może odpowiednio postawiona posiada wielką przyszłość, to jednak na razie w walce z bezrobociem nie odgrywa niemal żadnej roli. A tymczasem bezrobocie rośnie i konieczność akcji, która by przyniosła doraźnej szybkie rezultaty, jest coraz bardziej paląca.
Polonia 19.02.1935 r.
Niszczyciele szkółek owocowych i pasiek. W Niegowonicach pow. dąbrowskiego nieznani sprawcy wycięli gajowemu Bętkowskiemu 80 młodych drzewek owocowych. W okolicy zaś Zawiercia uszkodzono kilkanaście uli, wybrano miód, a pszczoły wyrzucono na ziemię.
Siewca Prawdy, Sandomierz 24.02.1935 r.
Rok 1936
Pies policyjny wykrył bandytów. Sąd skazał zabójcę gospodarza Mędrka na 12 lat więzienia. Zawiercie 30.01. W nocy na 5 maja ub. r. do mieszkańca 74- letniego St. Mędrka, zamieszkałego we wsi Tomaszowice, Gm. Niegowa, dostali się za pomocą wyłomu w murze nieznani sprawcy i dokonali kradzieży 2 i pół miar zboża, kufra z trochą garderoby, około 50 złotych gotówki, 5 bochenków chleba i in., łącznej wartości ok. 200 zł. Złodzieje po podzieleniu się zrabowanym łupem uciekli przez nikogo niepostrzeżeni. W chwili ucieczki rabusiów na szczekanie psa obudził się syn Mędrka l. 26 Jan i spostrzegłszy kradzież przy pomocy sąsiada Kozła udał się w poszukiwanie za złodziejami. Mędrek uzbrojony w widły przyświecając sobie latarka natknął się na złodziei, którzy widząc zbliżające się światło ukryli się z łupem w przydrożnym jarze. Na widok złodziei Mędrek krzyknął „Ach to wy złodzieje!” i w tej chwili ktoś ze złodziei strzelił. Mędrek ugodzony kulą w pierś padł trupem na miejscu. Kozieł był za daleko od bandytów, tak, że ci niepoznani porzucili łup i salwowali się ucieczką. Zarządzony natychmiast pościg za bandytami i energiczne śledztwo nie dały pozytywnego rezultatu. Według pozostawionych śladów męskiego obuwia bandytów było pięciu. Aresztowano około 30 osób z okolicy podejrzanych, na dokładniejszy nie zdołano wpaść i były już poważne wątpliwości, czy sprawców kradzieży i morderstwa ukarze się ręką ziemskiej sprawiedliwości. Do pomocy wykrycia sprawców użyto psa policyjnego z komendy powiatowej Policji Państwowej w Zawierciu. Na miejsce zbrodni przybył z psem starszy posterunkowy służby śledczej p. Dziuk z Zawiercia w towarzystwie komendanta posterunku w Myszkowie p. Dyji. Pies puszczony na ślady po ujściu kilkuset kroków metrów znalazł kawałek lnianego sznurka. Pies jeszcze szedł kawał za tropem, ale w końcu na rozstajach dróg ślad się urwał. Policja mając znaleziony przez psa troczek zrobiła w aresztach rewizję i rzeczywiście okazało się, że jeden z podejrzanych 21 l. Stanisłąw Maligłówka ze Zdowa nie posiadał u jednej z nogawek sznurka. Teraz Maligłówka przyparty do muru przyznał się do udziału w kradzieży, wskazał swych wspólników i zabójcę Mędrka. Byli nimi: 19 l. Adam Zieliński (zabójca ze wsi Zendek), 46 l. jednoręki herszt bandy Józef Kucharski ze Zdowa, 30 l. Walenty Czyż i Władysław Biały obaj z Jaworznika. Krytycznej nocy Zieliński i Kucharski uzbrojeni byli w obcięte karabiny. Wszyscy wyżej wymienieni zasiedli w dniu 27 bm. na ławie oskarżonego sądu okręgowego z Sosnowca na sesji wyjazdowej w Zawierciu. Po przesłuchaniu szeregu świadków w późnych godzinach wieczornych zapadł wyrok, mocą którego Zieliński skazany został za kradzież na 3 lata więzienia, za nielegalne posiadanie broni na 1 rok i za zabójstwo na 12 lat więzienia, jako łączną karę sąd wymierzył Zielińskiemu 12 lat więzienia i 600 zł grzywny; Kucharski – za kradzież na 3 lata więzienia, za nielegalne posiadanie broni na 1 rok, jako łączny wymiar kary na 4 lata i 160 zł grzywny; zaś Czyż, Biały i Maligłówka skazani zostali każdy po 3 lata więzienia i 160 zł opłat sądowych.
Orędownik, codzienne ilustrowane pismo narodowe 2.02.1936 r.
Brawo, kupcy polscy w Zawierciu. Gruntowna przemiana poglądów. Znamienne uchwały Kupców Polskich. „Polska dla Polaków”. Od słów do czynu. W ub. Niedzielę w Sali szkoły handlowej, pod przewodnictwem p. Tomasza Piekarskiego, odbyło się walne doroczne zebranie Stowarzyszenia kupców Polskich pow. zawierciańskiego w Zawierciu przy udziale góra 100 kupców-polaków z Zawiercia i powiatu. Zebranie zatwierdziło likwidację Stowarzyszenia Kupców Polskich, oddział w Zawierciu, z automatyczną zamianą tegoż Stowarzyszenia na samoistne Stowarzyszenie Kupców Polskich pow. zawierciańskiego. Następne zebranie przyjęło i uchwaliło nowy statut Stowarzyszenia. Obszerne i dobitne sprawozdanie za ub. rok sprawozdawczy odczytał m.in. Dyr. Bronisław Zawadzki. W toku zebrania uchwalono jednogłośnie utworzyć funduszowy łańcuch, tzn. każdy z członków złoży 25 zł na kapitał zakładowy, za który poczynione będą zakupy zbiorowe artykułów spożywczych, aby tym sposobem całkowicie uniezależnić się od hurtowni żydowskich. Powzięto również uchwałę upoważniającą Zarząd do wszczęcia energicznych starań w ministerstwie przemysłu i handlu w celu wyjednania dla kupców w Zawierciu przekwalifikowania patentów przemysłowych z II klasy na IV. Uchwalono budżet Stowarzyszenia na rok 1936/37. Po stronie dochodów uchwalono 2400 zł i dano zarządowi wolną rękę do zwiększenia budżetu, w razie, gdy zajdzie tego potrzeba. Podczas dyskusji członków i nastroju toczonych obrad miało się wrażenie, że stowarzyszenie obecnie nie jest tym, czym było do czasu swoich „sanacyjnych” władców. Nabrało życia, rozmachu i szczerości i śmiało idzie do raz wytkniętego celu: odzyskania polskiego życia gospodarczego. Gorące mowy członków na zebraniu przepełnione były zwrotami, jak: „Polska dla Polaków”, „Nie kupuj u Żydów”, „Swój do swego po swoje” i wiele innych. Entuzjazm na sali panował nadzwyczajny. Widziało się rozpromienione twarze zebranych kupców, którzy naprawdę bez hipokryzji wypowiadali się za kooperacją przeciwko handlowi żydowskiemu. Ponieważ do Stowarzyszenia należą także restauratorzy, powzięto kategoryczną uchwałę, aby do restauracji pod żadnym względem nie kupować chleba od Żydów. Z powyższego wynika, że kupcy zrobili swoje. Życzyć sobie tylko, aby w sukurs sklepikarzom polskim, którzy rozpoczęli walkę z żydostwem, przyszli w porę konsumenci zawierccy i okolic, bowiem ci ostatni niezbyt dostatecznie zrozumieli ważność chwili. Po udzieleniu ustępującemu zarządowi absolutorium nastąpiły wybory nowego zarządu Stowarzyszenia, w skład, którego w drodze głosowania weszli: pp. Dyr. Bron. Zawadzki, b. prezes S.K.P. (89 głosów), Józef Paluch (gł. 65), Franciszek Baryła (gł. 52), Mieczysław Piaskowski (gł. 50), Maksymilian Raczyński (gł. 48), Marcin Fajt (gł. 39) oraz Andrzej Gryc. Na zastępców do zarządu wybrano: pp. Adama Bryłę, J. Blajera. St. Janika i Jusiewicza. Komisja rewizyjna została ta samo, co i w ub. kadencji. Należą do niej pp.: Lud. Kuśnierski, Ryszard Skwara, Jan Pasierbiński, Jan Blajer, oraz Juliusz Miciński. Po ogłoszeniu wyników wyborów zebrani uchwalili rezolucję, aby zarząd zwrócił się do starosty, by ten wyjednał u odpowiednich czynników większe kredyty n pomoc dla polskiego kupiectwa.
Orędownik 6.02.1936 r.
Zacności firma w Zawierciu, wykonująca łączniki kuto-lane, „Ernest Erbe”, obchodziła 50-lecie istnienia. Ex Re tego wystąpiło i miejscowe pismo: „Express Zagłębia” w dniu 15 stycznia r.b. z artykułem pochwalnym. Na końcu tego artykułu czytamy: „Do tych wszystkich, którzy w dniu jubileuszu składają firmie Ernest Erbe życzenia dalszego pomyślnego rozwoju, dołącza się również i redakcja naszego pisma nia raka. Jak dotychczas nie wynaleziono żadnego sposobu, któryby zupełnie likwidował tę straszną gnębiącą ludzkość chorobę” Lano-kutą głowę musiał mięć ten, który w ten sposób ułożył numer „Expressu Zagłębia”, iż stał się twórcą tak pięknie wystylizowanego życzenia.
Mucha, Warszawa 7.02.1936 r. [„Mucha” była pismem satyrycznym]
Krwawa bójka węglokradów pod Zawierciem. Jeden zabity, jeden ciężko ranny. Z pociągu towarowego jadącego z Zawiercia do Myszkowa, grupa złodziei węglowych zrzucała węgiel. Wzdłuż toru ustawiła się również inna grupa złodziei węglowych, która usiłowała zabrać wyrzucony węgiel. Między grupami wywiązała się bójka na noże, w wyniku, której jeden osobnik zabity został na miejscu, a drugi osobnik odniósł ciężkie rany. Policja dokonała szeregu aresztowań.
Polonia 29.02.1936 r.
Rok 1937
Całe Nalewki żyją pod wrażeniem hucznego ślubu i weseliska, które się odbyło w osławionej sali tańca przy ul. Muranowskiej 34. Znany cadyk z Piaseczna, J. Szapiro, wydawał za mąż swoją 19-letnią córkę Jehudę za 20-letniego Eliokuma, syna rabina Icka Landaua z Zawiercia. Ślub przedstawicieli dworów cadyckich ściągnął do Warszawy około 4000 chasydów. Wobec tego, że sala mogła pomieścić 1000 osób, wszyscy zaś przyjezdni chcieli wejść do wewnątrz, by zobaczyć, jak wygląda panna młoda, jaki jest pan młody i co robią cadyki, powstał więc nieopisany tłok. Nadworny marszałek cadyka Silberstein uruchomił milicję porządkową w liczbie 100 brodatych chasydów. Stanęli oni przy wszystkich oknach, wyjściach i wejściach, pilnując, by niepowołani nie dostali się na salę. Jednocześnie na Placu Muranowskim skoncentrowano kilka patroli policyjnych, które pilnowały porządku. Przed samą uroczystością ślubną rozpoczęły się tańce i zabawa. Przywieziona przez cadyków kapela odegrała stare tango „Czarne oczy”, po czym zaczęła grać „Nie wrócisz”. Zaprotestował na to jeden z cadyków, mówiąc, że nie wolno takiej piosenki grać przed ślubem, bo to zapeszy. Zabawa trwała do godziny 1 w nocy. M.in. występował nadworny balet cadyka, złożony z 6 urodziwych panien. Odtańczyły one stare tańce pod żydowskie melodie ludowe. O godz. 11 wieczorem przybył pan młody ze świtą i wziął udział w zabawie. Dopiero o godz. 2 w nocy odbyła się uroczystość zaślubin pod baldachimem. Młoda para w otoczeniu kilkudziesięciu sędziwych starców z długimi brodami, w jedwabnych kapotach, ruszyła przez salę przy dźwiękach popularnego wśród chasydów „Marsza Astrachańskiego”. Po tej uroczystości odbyło się weselisko. Tysięczną rzeszę gości obsługiwało 35 kelnerów z okolicznych restauracji. Kiedy się goście rozchodzili, powstał krzyk. Okazało się, że wiekowy cadyk-kabalista z Kromołowa pod Zawierciem został okradziony. Nieznani bliżej goście weselni skradli cadykowi futro na bobrach, wartości 5000 zł, oraz lisią czapkę, odziedziczoną po prapradziadku i przedstawiającą obecnie muzealną wartość, ocenianą na 10 000 zł.
„Nowiny Codzienne”, 7 lutego 1937 r.
Rok 1938
W Zawierciu zabrakło zapałek. Od początku bieżącego tygodnia ani w kioskach, ani w sklepach Zawiercia nie można kupić zapałek. Brak ten tłumaczą tym, że tak hurtownia jak i podhurtownia wyczerpały wszystkie swoje zapasy, nie sprowadzając na czas właściwego zapotrzebowania.
Kurier Bydgoski 24.03.1938 r.
Rok 1939
Nowe Linie kolejowe w Polsce. /.../ Druga budowana obecnie linia Zawiercie – Tarnowskie Góry stanowić będzie część przyszłej magistrali węglowej, łączącej Zagłębie ze wschodnią granicą państwa i przechodzącej przez Centralny Okręg Przemysłowy, miasta Zamość, Hrubieszów, Wojnice i Łuck. Obecnie zaś linia ta posiadać będzie duże znaczenie lokalne, gdyż łączy z siecią normalnotorową miejscowości pozbawione dotychczas komunikacji kolejowej, a wykazujące znaczne tendencje rozwojowe. Budowa linii Zawiercie – Tarnowskie Góry została zapoczątkowana w 1934 r. przez zarząd Zawiercia przy pomocy Funduszu Pracy. Do chwili obecnej zakończono i uruchomiono odcinek linii długości 8 km od Zawiercia do Poręby, gdzie mieszczą się Zakłady Mechaników Polskich z Ameryki oraz wykonano budowę podtorza na długości 24 km. Do całkowitego ukończenia budowy pozostaje wykonanie robót na pozostałym odcinku 8 km.
Kurier Bydgoski 4.02.1939 r.
Dokonano poprawek pisowni według obecnych wzorców, zostawiając bez zmian tylko ciekawe archaizmy, np. „zawiercki” zamiast „zawierciański”.
Tekst pierwotnie ukazał się na portalu dawne-zawiercie.pl