„Giebło to sołectwo, w rzeczy samej, po byku” – tak mówią o swojej miejscowości zawodnicy drużyny piłkarskiej Klubu Sportowego Giebło.Choć nie tylko dlatego warto ich poznać. Ta istniejąca od 2002 roku drużyna jest dobrym przykładem zaangażowania społecznego – zarówno zawodnicy, jak i zarząd pełnią swoje funkcje nieodpłatnie.Drużyna Giebła, liczącego prawie pół tysięcy mieszkańców, ma grupę młodzieżową trampkarzy starszych w rozgrywkach Śląskiego Związku Piłki Nożnej Podokręgu Sosnowiec, a także grupę seniorów, którzy grają w B-klasie. – „Mieliśmy krótki epizod dwa lata temu w A- -klasie, natomiast w tej chwili myślę, że jesteśmy taką drużyną, która będzie występować w B-klasie przez najbliższe lata – mówi Adam Głąb, prezes i współzałożyciel klubu. Obecne plany to stabilna gra w swojej klasie.
Zgranii
„Gdy zaczynaliśmy w 2002 r., to głównym problemem był nadmiar zawodników. Wszyscy chcieli grać” – wspomina prezes klubu. I dodaje: „Wówczas były takie czasy i takie pokolenie, że piłka nożna była jedną z głównych rozrywek”. Wtóruje mu jeden z zawodników grający na pozycji bramkarza, Kamil Kućmierz: „Zacząłem grać w 2006 r. Grałem w najmłodszej drużynie, czyli w trampkarzach, później w juniorach, a teraz jako senior”. Obecnie główny problem klubu – jak wielu innych niewielkich organizacji – to brak funduszy i niewielka liczba osób zaangażowanych. – „Jesteśmy w takim położeniu, że gdyby nie środki z urzędu gminy, nie moglibyśmy istnieć, bo trudno jest pozyskać sponsora. Nie mamy w okolicy zbyt wielu zawodników, część pozyskuje Piliczanka, pozostałych Warta. Niestety czasy się zmieniły i trudno zachęcić młodzież do piłki nożnej” – mówi Adam Głąb. Tym, co pozwala klubowi nadal istnieć, są niezbyt liczni, ale oddani działacze. Kamil Kućmierz oprócz gry na pozycji bramkarza, zajmuje się prowadzeniem strony internetowej klubu. Na pytanie o godzenie obowiązków piłkarza i webmastera, co wymaga poświęcenia czasu dla klubu nie tylko podczas meczu, ale i po jego zakończeniu, odpowiada, że nie ma z tym problemu. „Staram się to robić na bieżąco. Po prostu sprawia mi to przyjemność. Nie ma problemu, że jestem zmęczony, nawet wolę jeszcze posiedzieć w nocy i coś napisać na naszej stronie” – mówi zawodnik. „Jesteśmy zgraną grupą” – mówi z kolei Adam Głąb. – „To utrudnienie, że jestem nie tylko zawodnikiem, ale także trenerem, bo grając pewne rzeczy obserwuje się trudniej i nie dość, że trzeba podejmować decyzje za całą drużynę, to jeszcze trzeba patrzeć na swoją grę. Myślę jednak, że dobra współpraca pomiędzy nami jest możliwa przede wszystkim dlatego, że znamy się już długo, ta grupa jest stabilna”.
Społeczna gra
Jaki jest sens poświęcania wolnego czasu dla klubu? Po co oni to robią? Odpowiedzi na te pytania będzie tyle, ilu odpowiadających. „Najważniejsze jest to, że gdy się wychodzi na mecz, to zapominamy o wszystkich problemach, myśli się tylko o grze i o tym, żeby sprawiała ona jak największą przyjemność” – mówi Kamil Kućmierz. „Zdarzają się niezapomniane chwile – już kilka meczy było takich, że będziemy je pamiętać chyba do końca życia”. Rozgrywki klubowe to nie tylko obowiązki, ale również emocje – zarówno pozytywne, jak i negatywne. – „W pierwszej rundzie Pucharu Polski wygraliśmy z jedną z czołowych drużyn awansowych, Przemszą Okradzionów, po dogrywce” – wspomina Adam Głąb. – „W drugiej rundzie pokonaliśmy drużynę jeszcze lepszą, bo z okręgówki. Wygraliśmy z nimi, choć było chyba 3:0 do przerwy dla nich. Doprowadziliśmy do stanu 3:3 i po rzutach karnych awansowaliśmy. W końcu odpadliśmy, ale dla takich meczów można przełknąć jakieś tam porażki po drodze”. Oprócz satysfakcji z dobrze rozegranego spotkania zawodnicy KS Giebło radość czerpią także z obecności kibiców, o których mówi się w świecie piłkarskim jako o dwunastym zawodniku. – „Jeżeli chodzi o kibiców, to nie możemy narzekać, bo na meczach gromadzi się około 100 osób, czasem więcej. To zależy od pogody i od rangi przeciwnika. Zdarzało się nawet, że w meczach brało udział do 300 osób” – mówi prezes klubu. Klub Sportowy Giebło to niewielka drużyna sportowa pochodząca z niewielkiego sołectwa w gminie Pilica. Odmiany słowa „niewielki” nie można jednak użyć w odniesieniu do działaczy klubu. Bez nich nie istniałby on od ponad 12 lat i nie mógłby pełnić ważnej społecznej roli dla okolicznych mieszkańców.
Artykuł archiwalny rozmowa Pawła Kmiecika
Zawiercianin 2014 nr 2 (19)