Aktualności
Strona główna / Aktualności / Oto Zawiercie
Oto Zawiercie
data dodania: 2018-08-28 14:18:17
Zacząłeś od utworzenia bloga otozawiercie.blogspot.com. Skąd wziął się taki pomysł?
Jakub Kosoń: Od najmłodszych lat interesowałem się historią mojego miasta, wydarzeniami z życia Zawiercia, a także wszystkim, co się dzieje w naszym mieście. To skłoniło mnie do założenia bloga, w którym mógłbym przekazywać te informacje większej liczbie osób.
Iwona Kosoń: …i żeby odbiorcy mogli cieszyć się tak, jak nasz syn, z tego, że mieszkają w Zawierciu.
Tomasz Kosoń: Kuba już jako mały chłopiec, gdy chodziliśmy po Zawierciu, zawsze się wypytywał: „Co jest w tym budynku? Co tam było?”.
I.K.: Nazwy ulic odczytywał, bo bardzo szybko nauczył się czytać, składać literki.
J.K.: Gdy dostałem pierwszy telefon z funkcją robienia zdjęć, zacząłem fotografować różne miejsca w Zawierciu, zarówno te znane, jak i nieznane. Z początku zamieszczałem je na portalu społecznościowym, późnej stworzyłem własny blog.
T.K.: Kuba od początku chciał mieć coś swojego. Ponieważ stworzenie strony było dość skomplikowane, więc wymyśliliśmy razem, że prościej będzie założyć bloga.
Ile miałeś lat, gdy powstał blog?
J.K.: Dziesięć.
Od czego zaczęło się zainteresowanie dziennikarstwem Kuby?
T.K.: Zanim doszło do dziennikarskich wpisów, na początku był pomysł wstawiania samych zdjęć. Dopiero później Kuba sam z siebie odkrył takie zainteresowania, że zaczął pisać o wydarzeniach.
I.K.: To się tak rozwijało – zdjęcia, zdjęcia, później okazało się, że czegoś mu brakuje pod tymi zdjęciami. Jak się pojawiły podpisy, to potem chciał opisywać budynki.
J.K.: Wolę pisać krótko. Lepiej napisać zwięźle, a nie rozpisywać się, bo później i tak nikomu nie będzie się chciało tego czytać.
Pewnego dnia zostałeś zaproszony przez Prezydenta Zawiercia.
J.K.: …tak. Byłem bardzo mile zaskoczony, gdy w szkole powiedzieli mi, że jestem umówiony na spotkanie z Panem Prezydentem. Szybko pojechaliśmy do urzędu.
Nie wiedziałeś o tym wcześniej?
J.K.: Nie wiedziałem. To była dla mnie wielka niespodzianka. Wszedłem do urzędu, spotkałem się z Panem Prezydentem, zadał mi kilka pytań podobnych jak teraz, czyli skąd pomysł. Później powiedział, że mogę przeprowadzić z nim wywiad na temat Zawiercia, a że nie byłem przygotowany, to powiedział, że da mi swój numer telefonu, żebym mógł do niego zadzwonić w każdej chwili.
Zadzwoniłeś później?
I.K.: Nie, nie miał okazji (śmiech).
J.K.: Ale wizytówka jest do dzisiaj.
Czy zawsze sam umieszczałeś informacje na swoim blogu, czy pomagali Ci w tym rodzice?
J.K.: Zawsze robiłem to sam. Czasami wybierałem się na długie przejażdżki rowerem po całym mieście, głównie w taki sposób robiłem zdjęcia. Potem w myślach układałem treść wpisów i zamieszczałem je na blogu.
Niedawno Twój blog otozawiercie. blogspot.com przekształcił się w stronę internetową otozawiercie.pl – jak do tego doszło?
J.K.: Staram się dorównać znanym portalom zawierciańskim, żeby występować jako portal. Wraz z biegiem czasu zacząłem się interesować informatyką. W wolnym czasie zacząłem też czytać różne poradniki i zacząłem tworzyć najpierw małe grafiki, m.in. buttony na bloga, później plakaty. No i w kwietniu przeniosłem bloga na stronę.
T.K.: Skąd masz domenę, przyznaj się…
J.K.: Domenę kupił mi pod choinkę Tata (śmiech).
Bardzo ciekawy prezent pod choinkę (śmiech)
I.K.: Wszyscy byli zaskoczeni, to dość oryginalny prezent.
T.K.: Zawsze chciał tę domenę, i w pewnym momencie wpadłem na pomysł, że właściwie zamiast prezentu kupię mu ją opłaconą na rok. I prezentem był dowód zakupu domeny otozawiercie.pl, wydrukowany na kartce papieru. Kuba się nie spodziewał, że to będzie domena – co to za prezent, może się wydawać, kartka papieru. No ale chyba się ucieszyłeś?
J.K.: Bardzo się ucieszyłem. Już od pewnego czasu myślałem sobie, że fajnie byłoby mieć otozawiercie.pl. To bardzo ładnie i bardziej poważnie wygląda, no i dostałem pod choinkę.
Co oznacza nazwa „Oto Zawiercie” – kiedyś bloga, teraz strony internetowej?
J.K.: Na początku publikowałem zdjęcia…
T.K.: …i te zdjęcia były bardzo ładne. On chciał nimi pokazać ładniejszą stronę Zawiercia. Równie dobrze mógł robić zdjęcia jakichś ruder i napisać „Oto Zawiercie”. A tutaj chodziło o to, żeby…
J.K.: …pokazać mieszkańcom, jak piękne jest nasze miasto.
I.K.: Żeby mamie pokazać, że jest ładne (śmiech).
T.K.: Mama jest przyszywaną zawiercianką.
Czy bywało tak, że trzeba było synowi przypominać o obowiązkach szkolnych, gdy chciał poświęcać swój czas dla portalu?
T.K.: Kuba dużo siedział przy komputerze przy blogu, naszym zdaniem za dużo, i w związku z tym czasami go od tego komputera wyganialiśmy. No i do tej pory Kuba nie może chyba tyle tego robić, ile by chciał, bo staramy się jednak, żeby szkoła nie ucierpiała na tym zajęciu.
J.K.: Ale pomimo tego oceny mam dobre, bardzo dobre.
T.K.: Oceny ma na szczęście bardzo dobre. Staramy się nie ograniczać go w tej pasji, bo to jest zajęcie dobre i rozwijające. Kuba jednak potrafi sam zachować umiar tak, żeby nie ucierpiała szkoła.
I.K.: Kuba zawsze tłumaczył, że on nie siedzi w Internecie, żeby grać w gry, tylko robi coś konstruktywnego.
Czy zdarzało się, że na plany wakacyjne miała wpływ strona?
T.K.: Typowym przykładem była tegoroczna majówka, kiedy to nie mogliśmy nigdzie wyjechać, ponieważ Kuba stwierdził, że jest patronem medialnym i powinien z każdej imprezy zrobić zdjęcie, żeby wrzucić na stronę, więc możemy gdzieś wyjechać, ale musimy wrócić na koncert.
I.K.: On jest dość obowiązkowym młodym człowiekiem; jeżeli powiedział, że coś zrobi, to dotrzyma słowa, choćby miał to robić o północy.
Czy spotkaliście się Państwo z niedowierzaniem, że 12-latek prowadzi swoją stronę internetową?
I.K.: My nie ułożyliśmy nawet jednego zdania zamiast niego.
T.K.: On nie pisze jakichś bardzo skomplikowanych tekstów, są na poziomie 12-latka, i my nie chcemy ich poprawiać w żaden sposób. Jedyne, co mu sprawdzam, to błędy interpunkcyjne. Chociaż ostatnio już widzę, że stawia przecinek przed każdym „że”.
I.K.: Błędów ortograficznych nie robił w ogóle, od samego początku szkoły podstawowej.
J.K.: Dodam, że lubię też bardzo język polski w szkole i np. przy wypracowaniach szkolnych kilka razy zdarzyły się szóstki, a przeważnie są piątki. Gdy patrzę na moje oceny z polskiego, to pojawia się nawet szansa na szóstkę. Piątkę, myślę, mam zagwarantowaną.
Czy myślisz o dziennikarstwie jako o czymś poważnym dla siebie w przyszłości? Rodzice też o tym myślą?
J.K.: Myślę, że tak. Gdy się mnie pytają, kim chciałbym zostać w przyszłości, bez wahania odpowiadam, że chciałbym być dziennikarzem. Nie wiem, jak życie mnie poniesie, ale ciągnie mnie do Zawiercia. Nie chciałbym opuszczać tego miasta, przynajmniej zbyt szybko.
I.K.: Może życie Cię zmusi.
J.K.: Kto wie, ale chciałbym działać w Zawierciu jak najdłużej się da.
Czy rodzice są dumni ze swojego syna?
I.K.: Tak!
T.K.: Oczywiście, dlatego tu jesteśmy. Wspieramy go w tym, co robi.
I pytanie ostatnie: czy syn jest dumny z rodziców, takich wspierających?
J.K.: Jestem dumny, doceniam to, że zawsze oferują mi pomoc, że zawsze wyrażają swoją opinię na temat mojej działalności, że pomagają mi realizować to, co robię.
Artykuł archiwalny rozmawia Paweł Kmiecik z Jakubem Kosoniem, twórcą portalu www.otozawiercie.pl, oraz jego rodzicami – Iwoną i Tomaszem Kosoniami.
Zawiercianin 2014 nr 2 (19)