Aktualności
Strona główna / Aktualności / Pasja Miłosza
Pasja Miłosza
data dodania: 2011-08-25 08:55:19
Bieżący rok ogłoszono Rokiem Miłosza, jednak bohater mojej rozmowy ma niewiele wspólnego z poezją. Miłosz Krzywda ma 18 lat, mieszka w Porębie i jest prawdziwym wieszczem freerunningu.
Czym jest freerunning?
M.K.: Najprościej mówiąc – to pokonywanie przestrzeni miejskiej za pomocą różnych akrobacji, np. biegu, podczas którego wykonuje się tricki, zwane flipami. Wywodzi się z bardziej popularnego parkouru, jednak freerunning jest efektowniejszy.
Skąd pomysł na takie hobby?
M.K.: W moim przypadku to wyszło samo z siebie. Jako dziecko trenowałem akrobatykę, jednak przerwałem treningi z powodu poważnej kontuzji. Przygodę z freerunningiem zacząłem w wieku 13 lat. Zainspirowały mnie filmy na You Tube. Szybko znalazłem grono towarzyszy, którzy trenowali razem ze mną. W tej chwili jednak jest nas tutaj tylko trzech – poza mną jest jeszcze Mateusz z Zawiercia i kolega z Poręby.
Dla mnie to pasja, sposób wyrażania samego siebie, ryzyko i umiejętność przełamywania barier psychicznych, pokonywania słabości.
Częściej można Was zobaczyć na mieście czy trenujecie w odosobnionych miejscach?
M.K.: Trenujemy w lasach, w parku, na własnym placu. Staramy się jednak wychodzić na miasto, bo taka jest idea tego sportu. Każdy murek, drzewo, budynek jest dla nas potencjalnym wyzwaniem. Osobiście zdarza mi się również trenować w zawierciańskim skateparku.
Jak ludzie reagują na widok Waszych akrobacji?
M.K.: Bardzo różnie. W ostatnim czasie spotykam się raczej z podziwem, szacunkiem i pozytywnymi komentarzami w stylu: „Fajnie, że młodzi ludzie trenują w tak małej miejscowości. Miło coś takiego zobaczyć”. Zdarzają się oczywiście też inne reakcje. Kiedyś zostaliśmy np. zatrzymani przez policję, bo ktoś zgłosił, że zakłócamy porządek publiczny. Na szczęście panowie policjanci byli bardzo uprzejmi i poprosili tylko, żebyśmy zmienili miejsce treningu.
Czy trening w grupie różni się czymś od treningu indywidualnego? Rywalizujecie ze sobą?
M.K.: Nie mamy żadnej choreografii – wszystko jest spontaniczne. W grupie po prostu przyjemniej się trenuje, bo towarzystwo innych lepiej stymuluje do działania. W tym sporcie nie ma rywalizacji. Traktujemy to jak dobrą zabawę i pomagamy sobie wzajemnie.
Od jakiego wieku Twoim zdaniem można zacząć przygodę z freerunningiem? Czy są jakieś ograniczenia?
M.K.: W tym sporcie trzeba przejść pewien etap. Najmłodsi powinni trenować na sali, na materacach, pod opieką dorosłych. Myślę, że od 12-13 roku życia można zacząć treningi na mieście. Znam wiele osób, które zaczęły uprawiać freerunning bez wcześniejszego przygotowania. Jeśli ktoś jest zainteresowany uprawianiem tego sportu, może się ze mną skontaktować za pomocą Facebooka (http://www.facebook.com/profile.php?id=100001212185786). Chętnie udzielę pomocy i zaproszę do wspólnego trenowania.
Czy freeruunning cieszy się w Polsce popularnością? Znasz jakiś ludzi z regionu, którzy uprawiają tę dyscyplinę?
M.K.: Freerunning to undergroundowy sport. Jest stosunkowo młody i jeszcze mało popularny. Co prawda, ewolucje freerunningowe coraz częściej zaczynają być wykorzystywane w teledyskach, ale niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to, co widzą na ekranie, to właśnie freerun.
Miałem okazję ćwiczyć z ludźmi z Zagłębia – z Będzina i Sosnowca. Brałem udział w zlotach, treningach. W Polsce są już nawet organizowane zawody, ale osobiście jeszcze w nich nie uczestniczyłem.
Wiążesz swoją przyszłość z tym sportem?
M.K.: Myślę, że nie będę z tego żył, choć przez jakiś czas planowałem karierę kaskaderską. Ten sport ma sprawiać frajdę i raczej stroni od komercji. Mam już za sobą kilka pokazów – dwa razy na Dniach Poręby, w Łazach na WOŚP, na Spartakiadzie w I LO w Zawierciu. Chętnie przyjmujemy też zaproszenia na różne imprezy.