Aktualności
Strona główna / Aktualności / Październik w Zawierciu i okolicach 1848-1937 (część 2)
Październik w Zawierciu i okolicach 1848-1937 (część 2)
data dodania: 2013-10-10 11:34:04
Rok 1848
Sąd Policji poprawczej Wydziału Jędrzejowskiego ogłaszają, że podczas nocy z dnia 20 marca (1 kwietnia) rb. Pocztylion Jan Przybylski, z stacji Kromołów do Pilicy z pocztą wyprawiony, na drodze zadaniem dziesięciu ran w głowę zabity został, a przy tym zabrano ze skrzynki pocztowej zamkniętej, po oderwaniu dna, paczki z pieniędzmi na kwotę rs. 156 k. 37, obejmujące. Wzywa każdego mogącego mieć wiadomość o sprawcy lub sprawcach tego czynu, aby takową sądowi tutejszemu lub najbliższemu udzielić nie omieszkał.
Nadzwyczajny dodatek do Nr, 43 Dziennika Urzędowego Guberni Radomskiej 11(22) października 1848 R.
Rok 1885
Z Zawiercia piszą nam o zawodach i trudnościach, z jakimi walczyć musi powołana świeżo do życia spółka spożywcza. Cała klasa przekupniów i handlarzy starozakonnych sprzysięgła się na zdyskredytowanie spółki, wmawiając w robotników, że sklep przynosi straty, że towar lichy itp. Ponieważ sklep jest dziełem p. Masłowskiego, dyrektora zakładów akcyjnych, przeto tenże dla przekonania obałamuconych, zwołał ogólne zebranie uczestników spółki i polecił spisać remanent, a po zrobieniu bilansu okazało się, że sklep po 6-tygodniowym istnieniu zarobił tyle, że nie tylko zapłacono całe urządzenie i utrzymanie handlu, ale nadto jeszcze 270 rs. pozostało czystego dochodu. Dziś zawstydzeni geszefciarze umilkli i widzą, że głupstwo zrobili. Jeżeli tak dalej pójdzie, to spółka spożywcza w Zawierciu ma ogromną przyszłość. Dziś oprócz produktów spożywczych posiada już i inne gospodarskie drobiazgi, a z czasem towar łokciowy, obuwie, bieliznę dla klasy robotniczej będzie musiała wprowadzić do handlu, ponieważ wszyscy pytają o podobnego rodzaju artykuły. Sprzedaż dzienna wynosi obecnie najmniej 150 rs., a w soboty i w niedziele dochodzi do 400 i więcej rubli. Obecnie pp. Ginsberg w Berlinie wyrobili i zagwarantowali kredyt na artykuły kolonialne; tym sposobem spółka daleko taniej sprowadzać może w całych ładunkach wprost z Hamburga towar, tak, że kawa, ryż, migdały, rodzynki i w ogóle wszystkie inne towary będą tańsze, jako pochodzące z pierwszej ręki. Pożądane byłoby zwołanie reprezentantów wszystkich spółek do Warszawy i zaproponowanie sprowadzania razem dla wszystkich, towarów zza granicy w pełnych ładunkach, a dopiero z najdogodniejszego punktu rozsyłania ich wszystkim; byłby to rodzaj centralnej agentury wszystkich spółek. Rzecz ta godna zastanowienia i wprowadzenia w wykonanie.
Gazeta Kielecka 8.11(27.10).1885 r.
Rok 1873
Siewierz. Od kilku dni cieszymy się pogodą, której po długo trwających deszczach nareszcie doczekaliśmy się. A pogoda była bardzo pożądana, gdyż w przeciwnym razie potrawy ze wszystkim by przepadły, bo już wielu miejscach zwłaszcza tam, gdzie się pośpieszono z koszeniem, sczerniały i pogniły. Nie ma jednak złego, co by na dobre nie wyszło: jeżeli trawy z powodu deszczu trochę ucierpiały, to za to kartofle, ten jedyny artykuł żywności biednych ludzi zyskały na swojej objętości i ilości. Gdyby nie ostatnie deszcze wrześniowe, chociaż spóźnione, nie mielibyśmy ani połowy kartofli i obecnie dopiero rozrastać się poczęły, dowodem, czego jest to, że każdy prawie wykopany większy kartofel ma formę w środku zwężony, zdrowe korzenie bulwy poprzerastane. Wstrzymałem kopanie, któremu bodajby wczesna zima przeszkodzić nie chciała. Pod względem sanitarnym Siewierz, z okolicą w milowym promieniu, dotąd można by nazwać bardzo szczęśliwym, wyjąwszy rzadkich wypadków odry żadna tu epidemia nie panuje; wprawdzie zdarzyło się do 5 wypadków prawdziwej cholery, ale dzięki wielce doświadczonemu miejscowemu lekarzowi p. Pietrzykowskiemu jeden tylko wypadek zakończył się śmiercią, chociaż i ten chory byłby może ocalał, gdyby mu dano śpieszny ratunek i przepisy lekarza ścisłe wykonywano. W dalszej jednak nieco okolicy, a we wsi Pińczycach cholera bardzo się rozgościła – w niewielkiej bowiem, bo 60 domów liczącej wiosce ze sto przeszło chorych około 30 osób umarło, po największej części dzieci. Drugim miejscem rozwinięcia się epidemii była mała wioseczka Antoniów kilkanaście zaledwie domów licząca, gdzie z 15 osób zapadłych na cholerę 8 umarło – głównie z braku spiesznego ratunku, opieki domowej i głodu, bo wszyscy najbliżsi sąsiedzi, a nawet krewni opuszczali chorych zostawiając ich na boskiej opatrzności. Takie to smutne wypadki zdarzają się u nas po wsiach, gdzie pomimo przezornych niekiedy a niewykonywanych rozporządzeń władz i tu i ówdzie rad lekarzy, podających sposoby ograniczania epidemii, lud ciemny i zabobonny mało wierzy w ich przestrogi, zwalając wszystko na ślepe przeznaczenie. Na dowód przytoczę tu jeden tylko wypadek, w którym proboszcz Wojkowic wezwany do Antoniowa dla udzielenia choremu ostatnich sakramentów zastał człowieka zsiniałego z bólu i zimna, przez wszystkich bliskich mu porzuconego, a widząc prawdopodobieństwo ratunku, nie znalazł nikogo, kto by mu przyszedł z pomocą i posłużył; sam więc rozniecił ogień, zagotował wodę, do której wrzuciwszy trochę przywiezionej z sobą herbaty czy mięty podał choremu parę szklanek ciepłego napoju, przez co biedaka wyratował od niechybnej przy takim opuszczeniu śmierci.
Tydzień, Piotrków, 30.09(2.10).1873 r.
Zawiercie doczekało się trotuarów z kamienia, a zawdzięcza tę nowość p. naczelnikowi powiatu. Pożądanym by jeszcze było, aby sfery właściwe zwróciły uwagę na cuchnące podwórka, zatruwające płuca kilkutysięcznej rzeszy robotników fabrycznych, z których połowa prawie stanowi młodzież do lat szesnastu. Sklep spożywczy przed paroma miesiącami założony rozwija się pomyślnie, a dzięki staranności inicjatorów swoich, daje rękojmię zysków. Klienci są zadowoleni, niezadowoleni są za to kupcy starozakonni, nie mogący sprostać uczciwej konkurencji. Dyrektor tamecznej fabryki akcyjnej nosi się z projektem przyjęcia do pracy pewnej liczby robotników, z pośród Polaków z Prus wypędzonych. Projekt ten przy znanej energii pana dyrektora w czyn się zapewne niedługo zmieni.
Tydzień, Piotrków, 29.09.(11.10).1885 r.
Pogłoska. Przed tygodniem rozeszła się w mięście pogłoska, iż pan Ginsberg właściciel fabryk w Zawierciu i zamieszkujący stale w Berlinie i dotknięty administracyjnym dekretem pruskim, powróciwszy do Zawiercia, wyekspediował w zamian 200 robotników Niemców ze swej fabryki. Starając się sprawdzić tę pogłoskę odnieśliśmy się z pytaniem do tamecznego naszego korespondenta, odpowiedź którego znajdą czytelnicy poniżej w dziale korespondencji:
Dnia 15 października.
Na list szanownej Redakcji, z d. 10 bm. mamy honor odpowiedzieć, iż pan Ginsberg właściciel fabryk w Zawierciu jest pruskim poddanym; nie podlegał zatem banicyjnemu wyrokowi rządu pruskiego, do Zawiercia nie wrócił i jak mieszkał dotąd tak i nadal mieszkać będzie stale w Berlinie. Chociaż jednak w zamianę za swą osobę odwetu robić nie miał zasady i nie zrobił, to jednak faktem jest niezaprzeczalnymi godnego uznania zachowanie się wobec dzisiejszej sytuacji pana Masłowskiego dyrektora fabryk, który zgłaszających się ciągle z Prus wygnańców chętnie przyjmuje, dając im w tych fabrykach zatrudnienie; pruskich zaś poddanych o tyle wydala, o ile przybywa wygnańców. Jak wiadomo z inicjatywy tegoż pana M. zaprowadzoną została spółka spożywcza kilka miesięcy już egzystująca i mająca wielka przed sobą przyszłość. Brak nam jeszcze taniej kuchni dla robotników i – kościoła. Fabryki nasze posiadają od dawna aparaty Bergera do wywożenia nieczystości, przez co jesteśmy już wolni jesteśmy od szkodliwych wyziewów, na jakie dawniej byliśmy narażeni. Zawiercie leżące na granicy dwóch guberni do niedawna należało częścią do guberni kieleckiej, a częścią do piotrkowskiej. Od czasu jednak połączenia się w jedną osadę i przyłączenia do powiatu będzińskiego, dzięki energii naczelnika tego powiatu, pod względem porządku i czystości wielce postąpiło naprzód przybrało inny pozór. Nie mamy już tyle błota i cuchnących ulic; wszystkie ulice są brukowane i posiadają rynsztoki, a podwórza zostały oczyszczone. Jedna tylko plaga grasuje w Zawierciu i nie zmniejsza się, ale powiększa się ciągle, to jest kradzieże. Nie ma prawie nocy w Zawierciu, aby kogo nie okradziono; mnie samego w przeciągu miesiąca sierpnia 4 razy to spotkało. Już teraz i zamknięcie nie zabezpieczy przed złodziejami – wybijają oni otwory w ścianach lub podkopują się pod budynki. Nad stawem w Zawierciu jest mały domek, a raczej altana, z oknami na staw, w której mieści się sklep masarski prusaka Jasina. Otóż ten sklep, będąc w nocy od ulicy silnie zaryglowany, z trzech zaś stron wodą otoczony a zatem niedostępny dla „surowców”, pomimo ponętnej swej fizjonomii, cieszył się bezpieczną pozycją. Niedługo jednak i na to znaleziono sposób: pewnej nocy przystawiono drabie do stawu, a złodziej będąc pewny, że tam w sklepie nikogo nie ma, wsuwa rękę oknem do sklepu po zdobycz. Lecz zaledwie ją włożył – wyciąga z jękiem na powrót pokrwawioną i rozciętą do kości. Obrońcą okazał się małoletni syn masarza, nocujący podówczas w sklepie i zaczajony pod oknem. Złodziej pokrwawiony, gdy począł z rana szukać pomocy lekarskiej, został spostrzeżony i oddany w ręce sprawiedliwości. Na koniokradach także nam nie zbywa – przed paru dniami w Kromołowie ze starozakonnego dziedzica Habermana wyprowadzono parę koni i dotąd, pomimo energicznych poszukiwań i sprytu żydowskiego, skradzionych koni nie odzyskano. P.
Tydzień, Piotrków, 6.(18)10.1885 r.
Przemysł w guberni kieleckiej
Ostatnie sprawozdanie za rok ubiegły zaznacza ubytek tak fabryk jak i wytwórczości przemysłowej w guberni. (…) Największy obrót fabryczny, przechodzący 3 miliony rocznie, dały fabryki wyrobów bawełnianych w Zawierciu (obecnie dołączone do gub. piotrkowskiej).
Gazeta Kielecka 9(21)10.1885 r.
Rok 1886
Wykopane pieniądze. Adam Leski, mieszkaniec osady Kromołów w powiecie będzińskim, wykopał w polu drobne srebrne pieniążki w liczbie 161 sztuk. Monety owe odesłane zostały do Cesarskiej komisji archeologicznej w Petersburgu.
Kurier Warszawski 15(27)10.1886 r.
W Zawierciu powstaje szpital przy fabryce braci Ginsbergów. Ustawa tegoż już została zatwierdzona przez ministerium w d. 17 z. m.
Z będzińskiego powiatu donoszą do „Warszawskiego Diewnika”, że w dni 27 sierpnia (8 września) we wsi Zawiercie miejscowi robotnicy katolicy, urażeni zuchwałością niektórych Żydów, ciskali kamieniami w dwa domy żydowskie, przy czym ranili 3 żydów i 2 żydówki. Napad, który nie zamienił się w otwartą bójkę dzięki energii przybyłych w porę strażników ziemskich, wynikł z następującego powodu. W Zawierciu był zatrzymany w przeddzień młody człowiek w stroju zakonnika katolickiego. Wzbudził on podejrzenie, że mnicha udaje w celu wyłudzenia pieniędzy u ludu za obrazki kupione w Częstochowie, gdyż nazywał się braciszkiem klasztoru bernardynów w Krakowie, powracającym z Częstochowy, a na udowodnienie swej osobowości legitymacyjnej pokazywał bilet pruski na imię Bajera z katowickiego landractwa. Nazajutrz, kiedy aresztowanego prowadzono do zarządu gminnego, celem odstawienia go do Będzina, tłum Żydów towarzyszył mu urągając, co oburzyło robotników katolików używających przechadzki po ulicach z powodu święta. Robotnicy wszczęli kłótnię z Żydami, która doszła do napadu na ostatnich.
Tydzień, Piotrków, 29.09(10.09.).1886 r.
Rok 1887
Fabryka akcyjna „Zawiercie” powiększyła znacznie swą produkcję w ostatnich czasach, skutkiem doskonałego zbytu i wartości swych wyrobów. Składy fabryczne niegdyś pełne, są obecnie opróżnione z powodu wyprzedaży wszystkich zapasów. Podobno też tą okolicznością tłumaczy się zwyżka akcji Zawiercia o 10 rubli i bezustanne poszukiwanie tych walorów.
Tydzień, Piotrków, 27.09(10).1887 r.
Rok 1889
W Zawierciu obie fabryki wyrobów bawełnianych, jedna braci Ginsbergów i drugiego Towarzystwa Akcyjnego pod firmą „Zawiercie”, niezależnie od siebie od dawna egzystujące – zlewają się obecnie w jedną całość, czyli że obie teraz będą własnością „Towarzystwa „Zawiercie”. Potrzebne w tym celu powiększenie kapitału akcyjnego zostało potwierdzone.
Tydzień, Piotrków, 8(20).10.1889 r.
Rok 1890
W majątku Blanowice, gminy Kromołów, powiatu będzińskiego, odkryto pokłady węgla kamiennego na obszarze 406 morgów 159 prętów, czyli 500 000 sążni kwadratowych. O koncesję na eksploatację tego pokładu stara się współwłaściciel majątku Blanowice p. Jan Skwara.
Nasz przemysł. Fabryka Portland cementu „Wysoka” należąca do pp. I. Eiger i Wilhelm S. Landau, położona w majątku Wysoka, w bliskiej stacji Łazy, żelaznej warszawsko-wiedenskiej, założoną została w roku 1885, z zamierzoną produkcją roczną 300 000 tysięcy pudów. Posiadając na miejscu materiały i surowce wysokiej wartości, fabryka wyrabiała od początku swego istnienia cement: w niczym nieustępującym, co do jakości, najlepszym cementom krajowym i zagranicznym, a próby z jej produktem robionym w różnych zarządach Inżynierii wojennej, w zarządach budowy dróg żelaznych i nareszcie w laboratorium mechanicznym Instytutu Inżynierów dróg komunikacji w Petersburgu, przez profesora Bielelubskiego, wykazały rezultaty daleko wyższe, aniżeli to, jakich wymagają przepisy ministerialne dla cementów, których użycie do robót publicznych, fortyfikacji itp. jest dozwolone. Dowodem tego są leżące przed nami w odbitce świadectwa władz budowy fortyfikacji Osowca, Warszawy i Kowna, oraz protokół robiony przez profesora Bielelubskiego. Toteż wobec coraz liczniejszych zapotrzebowań, jakie do niej napłynęły, fabryka lat rocznie się powiększała, tak, że już od dwóch lat produkcja jej dosięga 1200000 pudów rocznie, a prawdopodobnie wobec wznoszących się obecnie budowli i dodatkowych uzupełnień w maszynach dojść ona może wkrótce do 1500000 pudów rocznie. Fabryka zatrudnia obecnie 430 robotników i oficjalistów wyłącznie krajowych. Oprócz wszelkich machin do fabrykacji potrzebnych, jak łamacze, gniotowniki, młyny, pytle itd., itd., posiada ona trzy motory parowe o sile 300 koni razem i 5 kotłów parowych odpowiedniej wielkości. Fabryka połączona jest ze stacją Łazy odnogą drogi żelaznej, po której dwa specjalne pociągi dowożą jej materiały pomocnicze, jak węgieł, koks itd., zabierają zapakowany cement, przeznaczony do nabywców. Cement wyprawiany jest z fabryki w beczkach lub na specjalne żądanie w workach. Beczki pakują się zwykle po 5, 10, 11 i 12 pudów brutto; zawartości te bywają niekiedy zmieniane, stosownie do żądań nabywców. Zawartość worka jest niezmienna i wynosi połowę zawartości beczki 12-pudowej. Fabryka „Wysoka” zbywa swój produkt w Królestwie oraz północno-zachodnich, środkowych i południowo-zachodnich Guberniach Cesarstwa. Główna sprzedaż ma miejsce w kantorze jednego ze współwłaścicieli fabryki. I. Eigier w warszawie przy Żurawiej. Nadto posiada on czterech reprezentantów: w Łodzi, w Kijowie, Moskwie i Wilnie.
Tydzień, Piotrków 14.(24)10.1890 r.
Rok 1891
We wsi Zawiercie pow. będzińskiego niepomierne podwyższenie cen chleba wywołało niezadowolenie robotników i spowodowało grube nieporządki. Wieczorem 31 sierpnia (12 września) robotnicy głównie przędzalni akcyjnej zaczęli chodzić w niewielkich partiach po sklepach i piekarniach, żądając sprzedawania sobie chleba pytlowego według taksy ustalonej dla Zawiercia przez władzę, tj. po 4 kopiejki za funt. Cena taka zatwierdzona istotnie przez naczelnika powiatu, w wielu miejscach dla wiadomości robotników wywieszoną została, piekarze jednak sprzedawali chleb po kopiejek 5, a w niektórych sklepikach żydowskich nawet po 6 i 6,5 kopiejki za funt. Oświadczenie piekarzy i sklepikarzy, że się do taksy stosować nie będą rozjątrzyło robotników, zaczęli też gromadnie otaczać sklepy i sami chleb rozchwytywać. W sklepach, które były pozamykane, robotnicy wybijali kamieniami okna i drzwi, a gdy wdarli się wewnątrz – rabowali nie tylko chleb, ale i inne zapasy spożywcze oraz towary drobne. Tłum pomiędzy innymi obległ także piekarnię Stanisława Szczecińskiego, jedynego w mieście piekarza chrześcijanina (wszyscy inni Żydzi). Na żądanie sprzedawania chleba po kop. 5 za funt Szczeciński odpowiedział najordynarniejszymi wymysłami, a następnie polecił parobkiem swym wypędzić przybyłych do sklepu i zamknąć swój dom, dawszy przedtem dla odstraszenia zgromadzonego dwa wystrzały z rewolweru w powietrze, które nie zrządziły nikomu szkody. Przybyli na miejsce strażnicy ziemscy spostrzegli niezwykle podniecony nastrój tłumów, wpłynęli, więc na Szczecińskiego, aby sklep otworzył i sprzedawał chleb po 4 kop. za funt. Sklep został otwarty, robotnicy atoli oburzeni już na Szczecińskiego, wdarli się do jego mieszkania, a rozbijali i niszczyli wszystko cokolwiek im pod ręce podpadło. Samego Szczecińskiego znaleźli schowanego w szopie i stamtąd wywlekli. Piekarz, broniąc się, wystrzelił raz jeszcze z rewolweru i zranił robotnika Franciszka Jacka. To bardziej jeszcze rozjątrzyło tłum, który pobił też straszliwie i Szczecińskiego i jego żonę, ocalonych od śmierci dzięki jedynie pomocy policji i niektórych osób prywatnych. Rany zadane Szczecińskim okazały się tak ciężkimi, że wypadało odesłać oboje natychmiast do szpitala. Oprócz tego w czasie nieporządków zadano ciężkie rany w głowę tępym narzędziem, piekarzowi i żydowi Langerowi, Krawiec, który jest obecnie konającym i ranny również w głowę, żonie jego Chudes Krawcowej. Ok. 2 po północy robotnicy uspokoili się i zaczęli powracać do domów, na drugi dzień jednakże 1(13) września, zaczęli się znowu awanturować, odbili z aresztu trzech kolegów swoich, zatrzymanych dnia poprzedniego przez strażników ziemskich i zaczęli wygrażać rozgromem jatek mięsnych. Przybycie naczelnika straży ziemskiej i zaraz potem 6 seciny 14 pułku kozaków dońskich zapobiegło dalszym nieporządkom. Śledztwo policyjne wykazało, że w zawierusze brało udział około 500 ludzi, a dowodziło nimi 15 osób, przeważnie spośród robotników miejscowych, że ograbiono 12 sklepów i 5 piekarni. Administracja fabryki akcyjnej nocą z (31) 1(13) września sprowadziła z Częstochowy 900 bochenków chleba, które 1(13) września sprzedawano po kop. 4 za funt. Obecnie jednak wyjaśniono, że piekarze nie mogą sprzedawać chleba taniej, niż 5 kop. za funt, z tego więc powodu taksa zostanie przejrzaną i odpowiednio zmienioną.
Gazeta Rzemieślnicza 12.10.1891 r.
Rok 1892
Z Pilicy donoszą nam: Osada nasza leżąca przy bardzo ruchliwym trakcie zawiercko-miechowskim, posiadająca dawniej kilka poważnych fabryk, cieszyła się prawie ogólnym dobrobytem mieszkańców, znajdujących pracę i dostatnie zarobki w fabrykach i handlu. Dziś wszystko na gorsze się zmieniło. Z jednej strony wskutek upadku fabryk punkt ciężkości zarobkowania przeniósł się do pobliskiego Zawiercia, z drugiej z powstaniem drogi żelaznej dąbrowskiej ruch transportowy w zupełności ustał, tak że z ożywionego dawniej miasteczka Pilica zmieniła się na biedną osadę. Grasująca w ościennym powiecie miechowskim cholera przygnębiająco oddziałała na umysły biedaków, lecz Opatrzność opiekuje się biednymi, wybierając do tego ludzi szlachetnych, przejętych prawdziwą miłością bliźniego. Do takich należy obecny właściciel Pilicy, który aczkolwiek w swoim majątku rzadko przemieszkuje, to obecnie bawiąc tam, przejęty uczuciem miłosierdzia, słysząc o panującej w Pilicy nędzy, polecił, aby tymczasem przez czas trzech miesięcy zimowych na jego koszt wydawano codziennie stu biednym mieszkańcom, bez różnicy wyznania, zdrowe i posilne mięsne obiady, by tym samym uchronić biedaków od wycieńczenia i chorób. Fakt ten zasługuje na ogólne uznanie, dlatego też jeden z zamożniejszych mieszkańców Pilicy, w imieniu biednych współwyznawców składa szlachetnemu ofiarodawcy podziękowania.
Gazeta Kielecka 30(18) 10.1892 r.
Rok 1893
Założona przed dwoma laty fabryka prochu w Ogrodzieńcu pod Olkuszem produkuje tego materiału do potrzeb górniczych 4000 pudów miesięcznie.
Gazeta Kielecka 29.09(08.10).1893 r.
Z Zawiercia pod dniem 27 września piszą do „Gazety Warszawskiej”: Umilkły wesołe gwary żniwiarzy po rżyskach i łąkach; w głębi lasów cienistych wiatr jesienną pieśń szumi roznosi echa strzałów myśliwych. Choć zwierzostan okoliczny nie przedstawia się zbyt imponująco, wskutek rozwielmożnionego raubszycowania, to jednak obszerne lasy należące do Rokitna Szlacheckiego, własność pana Michała Poleskiego, dają jaki taki przytułek zwierzynie. Są tam sarny, zające, cietrzewie, a lisów i borsuków moc niesłychana. Mamy tu fabrykę mączki kostnej w Łazach, będącą w rękach spółki żydowskiej, którą reprezentuje Szlama Bernstein. Fabryka ta, mówiąc nawiasem, przeniesiona do Łaz z Ochoty pod Warszawą, przerabia rocznie kilkaset wagonów kości, które sprowadza z gub. Królestwa Polskiego, z głębi Cesarstwa, a także z Rumunii. Gotowy produkt, to jest mączka kościana biała i kości palone, wysyłają do Niemiec, odpadki zaś jako tłuszcz nabywają na krajowe mydła. Fabryka zatrudnia przeszło 50 robotników, zarabiających średnio dziennie 45 kop. Obok fabryki mączki wznosi się druga fabryka parowa cegły zwyczajnej i maszynowej będącą w dzierżawie, p. M. Ungsterna. Cegielnia ta zatrudnia około stu robotników płci obojej i zaopatruje przeważnie kopalnie dąbrowskie, milowickie i sosnowieckie. Druga cegielnia, również parowa, wypala cegłę głównie na potrzebę fabryki cementu „Wysoka”, należącej do p. Wilhelma Landau z Częstochowy i sukcesorów Jakuba Eigera. Fabryka cementu „Wysoka”, największa u nas, prezentuje się u nas imponująco, zatrudnia setki robotników, wyrabia dwakroć sto tysięcy beczek cementu rocznie i mimo tej olbrzymiej produkcji nie jest w stanie zadowolić wszystkich odbiorców, więc też właściciele powiększają obecnie całą fabrykę i mają zamiar w roku przyszłym zdublować ilość beczek cementu. W ostatnich czasach na gruntach fabryki odkryto węgiel. W bok Wysokiej, na Kuźnicy, jest druga kopalnia węgla, własność p. Michała Poleskiego, wydzierżawiona p. Stefaniemu. Nie od rzeczy będzie tu wspomnieć o wiosce Hutki, bardzo malowniczo położonej wśród skał, gór i lasów; kompetentni utrzymują, że źródła tamtejsze mają własność wód szczawnickich, a dla poszukiwaczy nafty nie bez interesu byłoby zbadać jedno ze źródełek, z którego ponoć ropa się sączy. Ludność okoliczna przeważnie fabryczna mało się oddaje rolnictwu. Po wsiach siedzą gęsto żydzi utrzymujący sklepiki, trudnią się także rzemiosłem i faktorstwem. Ilość zamieszkałej dziatwy Izraela poprę cyframi. Wieś Rokitno posiada ich 14, Grabowa 4, Niegowoniczki 19, Niegowonice 31, Młynek Rokicki i Łazy 44, Wysoka 72, Chruszczobród 63, Ciągowice 17. Karczem, składów piwa itp. zakładów nie wyliczam, bo to za bardzo by rozszerzyło szczupłe ramy korespondencji, dodać jednak muszę, iż wiele znam okolic kraju, ale takiej jak tutejsza rzadko znaleźć. Lud tutejszy to nie ten idealizowany w powiastkach i powieściach poczciwych nasz chłopek. Ani to chłop, ani mieszczanin, coś, czemu trudno wynaleźć nazwę, „same mechaniki i inżyniery” jak mówią o sobie. Wolne chwile trawią na bójkach i pijaństwie; noce zwłaszcza ciemne i deszczowe na kradzieży, a gdy się trafi wesele, co obecnie po żniwach bywa niemal dzień po dniu, to już mniejsze fabryczki stanowczo odpuszczać muszą, bo panowie „mechanicy i inżyniery” z zasady trzy dni z rzędu tańcują. A co za orgie po tych weselach się odbywają, co za nieludzkie ryki, mające śpiew imitować, się rozlegają, to doprawdy ze zgrozą i zdumieniem trzeba się przysłuchiwać, i uszom i oczom nie wierzyć, że rozbestwione tłumy to ma być nasz ludek. Przykro kreślić coś podobnego, lecz doprawdy, jest to tylko słabą kopią rzeczywistości.
Gazeta Kielecka 29(17).10.1893 r.
Rok 1895
We wsi Wysoka pod Łazami jeden z gospodarzy dorżnął krowę, która mu zachorowała na karbunkuł i mięso rozprzedał sąsiadom. Uczynił to samo i rzeźnik z inną krową, którą kupił we wsi. Obaj stali się przyczyną zarazy, jaka pojawiła się u 6 osób w Wysokiej. Winnych pociągnięto do odpowiedzialności sądowej.
Między Łazami i stacją Ząbkowice na wiorście 267 pociąg towarowy przejechał dróżnika obchodowego, Szczepana Sobusiaka. Nieszczęśliwy cieszył się bardzo dobra opinią i służył na kolei lat 23!
Tydzień, Piotrków 1(13).10.1895 r.
Dzięki ofiarności towarzystwa przędzalniczego w Zawierciu oraz składkom pracowników, powstaje tam kościół, pod który w ubiegłą niedzielę poświęcono plac wobec kilkudziesięciotysięcznego tłumu mieszkańców Zawiercia i okolic.
Tydzień, Piotrków 21(3.10).1895 r.
Rok 1898
W Zawierciu spaliła się fabryka należąca do Goldhamera, obecnie własność Czajewicza i Weitzera. Ogień ukazał się o godz. 7.30, w krótkim czasie strawił całą fabrykę wraz z jej zawartością. Straty wynoszą 100 000 rs., budynki i towar ubezpieczone na 70 000 rs. Prawie 100 robotników pozostało bez chleba.
Tydzień, Piotrków, 20.09(2.10).1898 r.
Współwłaściciele fabryki akcyjnego towarzystwa „Zawiercie” pp. Izydor i Ludwik Ginsbergowie wyasygnowali z własnej szkatuły 15 tysięcy rubli na budowę rzymsko-katolickiej świątyni. Grono amatorów ze sfer rzemieślniczych zamierza dać wkrótce w Zawierciu przedstawienie teatralne na korzyść kasy kościelnej. Wybraną została sztuka ludowa w 4 aktach, „Nastusia” Bronisława Grabowskiego.
Tydzień, Piotrków 11(23)10. 1898 r.
Rok 1902
W Zawierciu fabryka tamtejsza wyrobów bawełnianych, pp. Wejcen i Czajewicz z powodu braku obstalunków [zamówień] przestała w tych dniach funkcjonować.
Tydzień, Piotrków, 13.(26)10.1902 r.
Rok 1904
W Zawierciu zmarł dr. Stefan Marynowski, wychowaniec b. szkoły, który wolne chwile od trudów swego zawodu umiał poświęcić sprawom społecznym i pracy literackiej. Cześć jego pamięci.
Tydzień, Piotrków, 19.09(2.10).1902 r.
Rok 1906
Na stacjach: Zawiercie, Myszków i Poraj w ubiegłą niedzielę zjawiło się po kilkunastu ludzi i nie pozwoliło wyładowywać towarów z wagonów, oświadczając, ze niedzielę i święta powinny być wolne od pracy.
Tydzień, Piotrków, 7.10.1906 r.
Zawiercie. Wczoraj wobec przedstawicieli miejscowej ludności odbyło się poświęcenie szkoły 8-klasowej, założonej przez Towarzystwo udziałowe, a pozostającej pod protektoratem „Macierzy Polskiej” szkolnej.
Gazeta Kielecka.10.10.1906 r.
Około godz. 3 po południu na progu mieszkania Franciszka Burzyńskiego w osadzie Kromołów niewiadomy sprawca podłożył bombę dynamitową, która wybuchła. Pomimo, iż w domu B. spało wówczas 16 osób, ofiar w ludziach nie ma. Wskutek wybuchu rozbito szyby w 4 oknach. Podejrzewają, iż sprawcą wybuchu jest sąsiad B., który działał pod wpływem zemsty osobistej.
Goniec Częstochowski 11.10.1906 r.
Ujęcie bandyty. Onegdaj ujęto w Zawierciu niejakiego Kapuścińskiego, który już od kilku miesięcy, stojąc na czele bandy siał postrach w olkuskiem, grasując po dworach i osadach. Herszt ten ukrywał się w gminie Kroczyce, gdzie miał licznych przyjaciół. W tych dniach generał-gubernator wojenny z Kielc zagroził gminie 3000 r. kary, jeżeli nie wyda opryszka. Kapuśniak wywędrował z gminy, ale włościanie, obawiając się, by kary z nich nie ściągnięto, udali się w trop za nim i przydybawszy w Zawierciu, wskazali go policji. Jest on podejrzany, że zabił i zrabował kupca w Pradłach i okradł pisarza z Koziegłów p. Dąbrowskiego. Wczoraj Kapuśniaka odwieziono do Będzina.
Dziennik Częstochowski 13.10.1906 r.
Pożar. Wczoraj rano wybuchł pożar w zabudowaniach Tow. akcyjnego „Zawiercie”. Ogień ukazał się w składzie towarów. Pomimo energicznego ratunku skład spłonął. Straty wielkie.
Dziennik Częstochowski 17.10.1906 r.
Bandytyzm. Onegdaj wieczorem z Zawiercia do Żarek dążyło dwóch mieszkańców. W drodze zaskoczeni oni zostali przez kilku bandytów, którzy odebrali im 9 rb.
Dziennik Częstochowski 18.10.1906 r.
W zeszłą niedzielę w Zawierciu w Sali resursy wypowiedział odczyt dr. Stanisław Nowak na temat „O alkoholizmie, jego skutkach i walce z nim”. Odczyt zgromadził licznych słuchaczy: 450 osób wysłuchało odczytu ilustrowanego ciekawymi okazami antyalkoholicznymi, licznymi tablicami i obrazkami niknącymi. W najbliższą niedzielę 28.10 rb. o godz. 5 po południu w sali resursy wypowie odczyt dr. Mieczysław Michałowicz na temat „O przesądach ludów pierwotnych”.
Dziennik częstochowski 27.10.1906 r.
Rok 1918
Podsekretarzem stanu w ministerstwie pracy mianowany został inż. Terech, dawny pracownik w Towarzystwie Akcyjnym „Zawiercie”, działacz robotniczy w Zagłębiu Dąbrowskim. Z przekonań zbliżony do Narodowej Demokracji.
Głos 31.10.1918 r.
Rok 1924
Z Inspektoratu Pracy. W przyszłym tygodniu w Sosnowieckim Inspektoracie Pracy odbędzie się konfederacja w sprawie uregulowania płacy robotników zatrudnionych w fabryce Szmelcera w Myszkowie, oraz odbędą się konferencje w tym samym celu z robotnikami fabryki „Erbe” w Zawierciu i fabryki „Poręba”
Polonia 19.10.1924 r.
Rok 1927
Klęska endecji w Kongresówce. (…) Zawiercie. Uprawnionych 18939, głosowało 12606, czyli 66%, unieważniono 2425 głosów. Lista nr 1 Blok Demokratyczny 1 mandat, nr 2 PPS 4 mandaty, nr 3 ChD 5 mandatów, nr 5 chrześcijańsko demokratyczni właściciele nieruchomości 5 mandatów, nr 13 ZLN 4 mandaty, nr 8 NPR Prawica 3 mandaty, nr 10 komunistyczna lista unieważniona, nr 4 żydzi asymilatorzy bez mandatu, nr 6 bezpartyjni żydzi bez mandatu, nr 7 żydzi rzemieślnicy 1 mandat, nr 11 syjoniści 1 mandat, nr 12 ortodoksi 3 mandaty. (…)
Goniec Wielkopolski 20.10.1927 r.
Rok 1928
Pod Myszkowem torem kolejowym szły trzy osoby z Zawiercia, prowadząc rozmowę. Rozmowa była tak ożywiona, że zagłuszyła turkot nadjeżdżającego parowozu idącego luzem do Częstochowy. Trójka znalazła się pod kołami parowozu, w rezultacie czego Mieczysław Pabera, Maria Szota doznała potłuczeń ogólnych i w stanie groźnym odwieziona została do szpitala, jedynie trzeci Bogdan Pabera cudem uniknął śmierci, uskoczywszy w bok.
Nowy Kurier 2.10.1928 r.
W Zawierciu dziś przed południem w zakładach towarzystwa akcyjnego „Zawiercie” delegaci klasowego związku robotniczego zmuszali maszynistów do unieruchomienia maszyn, wskutek czego fabryka stanęła. Nastąpiła interwencja zarządu fabryki u miejscowego starosty, który zapewnił ochronę chętnym do pracy robotnikom, którzy też w liczbie około 10.00 przystąpili do pracy. Według wiadomości, jakie nadeszły wieczorem, zakłady w Zawierciu są czynne; panuje zupełny spokój. W znacznej mierze przyczynił się do tego zarząd zakładów przez ogłoszenie, że z góry akceptuje podwyżki, jakie przyznają robotnikom fabrykanci łódzcy.
Ilustrowany Kurier Codzienny 10.10.1928 r.
Rok 1930
Decyzją ministra spraw wewnętrznych Rada Miejska i magistrat m. Zawiercia zostały w dniu dzisiejszym rozwiązane. Reskrypt urzędowy wręczył dotychczasowym władzom przedstawiciel wojewody Paciorkowskiego radca Jurjew. Komisarzem rządowym mianowany został dotychczasowy zastępca starosty zawierciańskiego Franciszek Langert.
Głos Pomorski 4.10.1930 r.
Rok 1931
O gwarancje rządu. W fabryce wyrobów włóknistych „Zawiercie” zwolniona zostanie z dniem 3 listopada r.b. ostatnia grupa robotników w liczbie 1200, gdyż fabryka ma być unieruchomiona na dłuższy okres czasu. Dyrekcja fabryki czyni starania u rządu o uzyskanie gwarancji na obligacje, które zamierza wypuścić, zobowiązując się równocześnie prowadzić w dalszym ciągu fabrykę i zatrudnić kilka tysięcy robotników.
Goniec Wielkopolski 30.10.1931 r.
Rok 1934
Tajemnicze zniknięcie 17-letniego chłopca. Zawiercie poruszone jest tajemniczym zaginięciem 17-letniego Jana Wnuka (3 Maja 7). Chłopak jak zwykle wyszedł z domu na ulicę i więcej już do domu nie wrócił. Zaniepokojona rodzina czyniła poszukiwania na własną rękę, gdy jednak to zawiodło, ojciec zameldował o wypadku policji. Obecnie czyni poszukiwania policja kilku okolicznych powiatów, jak dotąd jednak bezskutecznie.
Polonia 4.10.1934 r.
Strzały rewolwerowe w biurze Pośrednictwa Pracy w Zawierciu. 26 bm. do Urzędu Pośrednictwa pracy w Zawierciu przybył w stanie pijanym bezrobotny niejaki Kłusek Władysław, który wszczął awanturę z urzędnikami, obrzucając ich stekiem obelg. Wobec tego, że w czasie zajścia nie było w Urzędzie posterunkowego, urzędnik biura p. Zygmunt Chojkowski dał kilka strzałów w powietrze, widząc jednak, że strzały alarmowe nie zrobiły na awanturniku żadnego wrażenia, we własnej obronie skierował broń do bezrobotnego i zranił go w prawą nogę. Po wypadku rannego odstawiono do szpitala Ubezpieczalni Społecznej na kurację.
Polonia 30.10.1935 r.
Rok 1935
Kobieta z poderżniętym gardłem. Na śladach strasznej zbrodni w zawierciańskim. Onegdaj wieczorem zgłosił się w policji gajowy Jan Lepiarz, podając, że w lesie w okolicy Zawiercia napotkał na zwłoki nieznanej kobiety. Policja udała się na miejsce, gdzie znalazła zwłoki kobiety z poderżniętym gardłem, w której rozpoznano 44-letnią Helenę Hutnik. Przeprowadzono rewizję w mieszkaniu Lepiarza, u którego znaleziono obrączki i pierścionek, należące do zamordowanej. Aresztowany L. podejrzany jest dokonanie zbrodni. Mocno obciąża go posiadanie przedmiotów zamordowanej, z posiadania których nie potrafi się wytłumaczyć. Zbrodnia ta wywołała duże poruszenie w Zawierciu i okolicy.
Polonia 8.10.1935 r.
„Manifestacja” antyczeska w Zawierciu. Staraniem Związku Rezerwistów w Zawierciu zorganizowano w ub. niedzielę manifestację antyczeską. Jak jednak niefortunnie była ta demonstracja przemyślana, świadczyć może następujący fakt. Zaraz po uformowaniu się pochodu (Związek Rezerwistów, Podoficerów, parę czwórek Strzelców i inni) udał się on przy dźwiękach orkiestry straży miejskiej na ul. 3 Maja, gdzie z balkonu swego mieszkania wygłosił wielce „patriotyczne” przemówienie… Żyd, adwokat Kazański (neofita). „Kazanie” p. Kazańskiego zrobiło nieprzychylne wrażenie na słuchaczach. Drugą niespodzianką dla nielicznych słuchaczów było to, że p. poseł Sowiński, którego przemówienie zapowiedziane było tłustym drukiem w afiszach, wcale do Zawiercia na niedzielę nie stawił się, tłumacząc się pracami sejmowymi. Prosta rzecz: p. Sowiński jest dyrektorem fabryki szkła w Zawierciu, pozostającej w rękach kapitału czeskiego… Poza tym dodać trzeba, ze w szeregach pochodu antyczeskiego widziało się wielu… Czechów (sic!). Niektórzy z nich krzyczeli na komendę „Precz z Czechami”. Wesoło było.
Orędownik 10.10.1935 r.
Rok 1937
(…) wreszcie z rozgłośni lokalnej katowickiej nadano nabożeństwo z kościoła w Zawierciu z okazji 40-lecia „Liry”, pieśni Nowowiejskiego, Walewskiego i ludowe w wykonaniu chóru przy magistracie Katowic, szereg utworów trzy- i czterogłosowych wykonanych przez bardzo sympatyczny chór chłopięcy z Chorzowa i wiązankę pieśni śląskich wykonana przez chór K.P.W. z Katowic.
Śpiewak, Katowice, październik 1937 r.
Informacje wyszukał i przygotował Jerzy A. Maciążek
Dokonano poprawek pisowni według obecnych wzorców, zostawiając bez zmian tylko ciekawe archaizmy, np. „zawiercki” zamiast „zawierciański”.
Poprzednią część wydarzeń z października można przeczytać pod tym adresem: www.dawne-zawiercie.pl/pazdziernik_w_zawierciu_i_okolicach_18651909
Tekst pierwotnie ukazał się na portalu dawne-zawiercie.pl