Aktualności
Strona główna / Aktualności / Polska emigracja na Wyspach Brytyjskich po 2004 r. (część I).
Polska emigracja na Wyspach Brytyjskich po 2004 r. (część I).
data dodania: 2010-04-23 14:32:32
Wejście Polski do Unii Europejskiej w maju 2004 r. otworzyło przed wieloma szansę wyjazdu za granicę. Rozpoczęła się wielka fala emigracyjna Polaków do krajów Europy zachodniej. Jednym z punktów podróży była, i nadal jest Wielka Brytania.
Położone na skraju Europy Wyspy Brytyjskie, jako pierwsze otworzyły swoje granice i rynek pracy dla nowych członków Unii. Chłonny rynek brytyjski oczekiwał, iż nowo przybyli zapełnią luki na lokalnym rynku pracy, że podejmą się zajęć bardzo często odrzucanych przez Brytyjczyków, m.in. ze względu na niskie wynagrodzenie.
Nikt jednak, ani z gabinetu ówczesnego premiera, ani ze zwykłych obywateli nie spodziewał się tak ogromnej liczby ludzi, którzy zdecydowali się na przyjazd do Wielkiej Brytanii. Liczba przybyszów wielokrotnie przekroczyła prognozy miejscowych. Nikt nie pomyślał, że emigracja, głównie Polaków przybierze takie rozmiary. W kraju rozgorzały dyskusje. Zaczęto obawiać się, że system opieki zdrowotnej czy szkolnictwo nie są gotowe na przyjęcie tak ogromnej liczby nowych mieszkańców. Konserwatyści zaczęli zarzucać premierowi zbyt liberalną politykę emigracyjną.
Ale cóż, stało się. Decyzji podjętej nie cofnięto. Z dnia na dzień Polacy ze swymi problemami i marzeniami docierali na Wyspy. I to nie tylko ludzie bezrobotni czy bez wykształcenia. Mnóstwo osób, które pracowały w Polsce, lekarze, nauczyciele, młodzież akademicka wyruszyli w podróż po lepsze życie dla siebie i swoich najbliższych.
Z pewnością spora grupa zapuściła już korzenie w nowym miejscu i nigdy do Polski nie wróci. Są i tacy, którzy dorobiwszy się pieniędzy przyjechali, bądź przyjadą i tutaj „u siebie” rozpoczną życie na nowo. Może otworzą nowe miejsca pracy, coś zbudują, podniosą jakość naszego polskiego życia. Ale są i tacy, którzy jednocześnie „żyją w dwóch miejscach”. Pracują, mieszkają tam, za granicą, ale myślami są w Polsce. I odwrotnie, kiedy przyjeżdżają do kraju tęsknią za tym co zostawili gdzieś daleko – i im jest chyba najtrudniej.
Jakkolwiek wszystko ma swoja cenę, emigracja również. Aby cokolwiek osiągnąć, czegoś się nauczyć trzeba oprócz chęci włożyć jakiś wkład. Wiem, że warto się poświęcić, że wcześniej czy później to zaprocentuje. Zdobyte umiejętności i doświadczenia, szczególnie w nowym miejscu, czy w tym przypadku kraju, z pewnością nie pójdą na marne. Wzbogacą nie tylko nas samych, ale również naszych najbliższych i w końcu nasz kraj.