Aktualności
Strona główna / Aktualności / "Chcę grać tutaj - tu jest moje miejsce "
"Chcę grać tutaj - tu jest moje miejsce "
data dodania: 2011-02-11 12:32:16
Z Arturem Cholewką – odkryciem rundy jesiennej w barwach Warty Zawiercie, rozmawiają Marcin Czajka i Jacek Kijas.
MC, JK: W jaki sposób zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną?
A.Ch.: Pierwsze mecze rozgrywałem amatorsko na boisku betonowym przy Szkole Podstawowej nr 4, gdzie później wybudowano boisko „Orlik”, którym zaopiekował się Robert Majchrzak, piłkarz Warty Zawiercie. Zaproponował mi wtedy, żebym przyszedł na trening do reaktywowanej Warty Zawiercie.
MC, JK: Jak zostałeś przyjęty w zespole? Jaka była atmosfera?
A.Ch.: Nie znaliśmy się wszyscy. Atmosfera była jednak w porządku. Nie łapałem się od razu do pierwszego składu, grali starsi. Jednak po solidnym treningu awansowałem do pierwszej jedenastki.
MC, JK: Czy utożsamiasz się z klubem?
A.Ch.: Tak, już jako mały chłopiec chodziłem na mecze z tatą. To było w sezonie 2000/2001. Warta grała wtedy w III lidze.
MC, JK: Jakie to było dla ciebie uczucie na początku, gdy trenowałeś i grałeś z zawodnikami, którzy mają już spore doświadczenie, z grą w wyższych ligach włącznie? Towarzyszył ci jakiś stres?
A.Ch.: Tak, pojawiało się takie uczucie. Wystarczy wspomnieć, że Robert Majchrzak grał w III lidze niemieckiej, w Dynamo Berlin. Z czasem i kolejnymi treningami powstawała jednak taka partnerska przyjaźń w klubie. Grało się zatem coraz lepiej.
MC, JK: Zacząłeś grę w Warcie, ale przyszedł czas, gdy musiałeś opuścić drużynę i zagrać w innym zespole?
A.Ch.: To był w sumie jeszcze początek. Nie łapałem się do pierwszego składu i zaproponowano mi wypożyczenie do Płomienia Niegowonice. Zgodziłem się, ponieważ to było dla mojego dobra. W Warcie siedziałbym na ławce, a tam mogłem rozwijać swoje umiejętności piłkarskie. Nie traktowałem gry w Płomieniu jako zesłania czy kary. Wyniosłem stamtąd doświadczenie, które zaprocentowało potem w Warcie.
MC, JK: Przyszedł nowy sezon i twój poziom gry wyraźnie się podniósł. Pamiętasz pierwszy mecz, kiedy poczułeś, że jesteś w formie?
A.Ch.: Pamiętam pierwszy mecz, który rozegrałem w podstawowym składzie. To było spotkanie ze Strażakiem Mierzęcice. Walczyłem do końca, jednak to jeszcze nie było to. Moje pierwsze udane spotkanie to mecz z Błękitnymi Sarnów. Wygraliśmy 6:2, a ja strzeliłem 3 bramki.
MC, JK: Jakie uczucia towarzyszyły ci w czasie rundy jesiennej? Było wiele meczów zwycięskich, jednak przyszła też seria 3 porażek z rzędu. Coś się wtedy nagle załamało…
A.Ch.: Poczuliśmy zbyt dużą pewność w swoich umiejętnościach. Myśleliśmy, że nazwa: „Warta Zawiercie” sama będzie wygrywała. Tak chyba każdy z nas miał w podświadomości. Podchodziliśmy zbyt łaskawie do przeciwnika, co przyniosło pierwszą porażkę, a potem kolejne. Okazało się, że sama nazwa nie wygrywa…
MC, JK: Ta sytuacja rodziła spory w drużynie? A może to was zintegrowało?
A.Ch.: To zmusiło nas do większej integracji, także do zwiększenia treningów. Nie przyniosło to od razu efektów na boisku. Przegraliśmy trzy mecze z rzędu. Nie odkładaliśmy jednak rękawic, podjęliśmy dalszą walkę i w końcu znów zaczęliśmy wygrywać.
MC, JK: Było parę drużyn, które punktowały regularnie i na dłuższą metę wyprzedziły Wartę. Strażak, Grodziec, Przemsza. Widzisz tego przyczynę w większych nakładach finansowych, jakie są w tych drużynach, a może w lepszym ich przygotowaniu do sezonu czy wytrenowaniu?
A.Ch.: Wiele od nas zależało. Starsi nie trenowali z różnych powodów i nie mogliśmy utrwalić zgrania. Tamte zespoły niby takie same… Mamy lepsze warunki od nich, lepszą bazę. A oni mieli z kolei lepsze zgranie. W takim Strażaku występują zawodnicy, którzy przyszli z wyższych lig.
MC, JK: Zmienił się trener, przyszła nowa „miotła”. Jak to widzisz?
A.Ch.: Grzegorz Kulawiak to dobry i wymagający trener. Z pewnością będzie wpajać nam grę o jak najwyższe pozycje. Od nas paru zawodników odeszło. Piotrek Gumulski oraz Daniel Zieliński już nie będą zasilać naszej kadry. Przybyli: Miłosz Grajdek, który chce w Warcie zakończyć karierę oraz Alan Szybis, obaj ze Źródła Kromołów. Jest też kilku nowych juniorów z Warty. Chcemy walczyć o zwycięstwo w każdym meczu.
.
MC, JK: Grałeś już na różnych pozycjach. Na której najlepiej się czujesz?
A.Ch.: Najlepiej się czuję na pozycji napastnika. Gdyby jednak trzeba było, zagrałbym też nawet na bramce. (śmiech)
MC, JK: Jak układa ci się współpraca z innymi zawodnikami z linii ofensywnej: Marcinem Grycem, Robertem Majchrzakiem?
A.Ch.: Marcin Gryc to bardzo dobry zawodnik. Grał wyżej ode mnie, w Zagłębiu Sosnowiec. Bardzo dobrze się rozumiem na boisku także z Łukaszem Kozłowskim. Graliśmy razem od małego, także w szkole, gimnazjum - „trójce”. To wszystko zaprocentowało teraz. Świetna współpraca jest także z Robertem Majchrzakiem. Wynika to z jego doświadczenia piłkarskiego: gry w I lidze w KSZO Ostrowiec oraz w Niemczech, o czym już wspominałem.
MC, JK: Na kim się wzorujesz? Masz jakiegoś piłkarskiego idola?
A.Ch.: Gdy byłem młodszy, oglądałem filmiki Diego Maradony. Jest dla mnie wzorem techniki. Co do ilości strzelonych bramek na mistrzostwach świata, imponuje mi Francuz, Just Fontaine.
MC, JK: Jak godzisz grę w piłkę z nauką?
A.Ch.: Chodzę do technikum w Zespole Szkół im. H. Kołłątaja. Dobrze się uczę. Mogę się pochwalić średnią z ubiegłego roku na poziomie: 4.9. Umiem podzielić czas na naukę i sport. Gdy przychodzę ze szkoły, od razu czytam i utrwalam treści z danego dnia. Potem resztę dnia mam dla siebie.
MC, JK: Jakie są twoje piłkarskie cele i marzenia?
A.Ch.: Chciałbym grać dalej w piłkę, jeżeli zdrowie pozwoli. Chcę pogodzić grę w piłkę ze studiami i grać jak najwyżej. Gdyby udawało się awansować z Wartą, chcę grać tutaj. Tu jest moje miejsce, z którym jestem związany jako zawiercianin, i które kocham.
MC, JK: Stawiasz sobie konkretne cele na rundę wiosenną?
A.Ch.: Chciałbym wypaść w niej jak najlepiej i pokazać to, co naprawdę umiem. Do tej pory nie wyglądało to tak, jak powinno. Nie byłem ograny na dużych boiskach. Wcześniej grałem na „Orliku” albo na hali. Jest już lepiej, niż na początku. Teraz powinno być OK.
MC, JK: Chciałbyś na koniec coś powiedzieć do kibiców przed rundą wiosenną?
A.Ch.: Chciałbym, żeby było jak najwięcej kibiców na meczach. Przychodźcie! Dopingujcie nas nie tylko na wyjazdach! Niestety w Zawierciu, często słyszymy wyzwiska z trybun, które kierują w naszą stronę „kibice” - malkontenci. Najbardziej potrzebny jest nam doping, który to zagłuszy i doda nam skrzydeł do walki.
MC, JK: Dziękujemy za rozmowę.
A.Ch.: Dziękuję.