Aktualności
Strona główna / Aktualności / "Wykształciuchy " na rynku pracy
"Wykształciuchy " na rynku pracy
data dodania: 2011-01-26 17:51:30
Rynek pracy stawia przed nami, młodymi ludźmi szereg wyzwań. W związku z tym wielu z nas czuje się w nim bardzo zagubionymi, nie możemy znaleźć najlepszego rozwiązania w pozornie prozaicznych sytuacjach.
Wybierając drogę kształcenia tuż po zdaniu egzaminu dojrzałości młody człowiek stara się ukierunkować swoje dalsze życie. Choć jest świadomy przeciwności, jakie może napotkać na swoje drodze, ufa w to, że ciężką pracą, sumiennością i swoim poświeceniem z upływem czasu i nabieraniem życiowego doświadczenia osiągnie wysoko postawione sobie cele. Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna…
Podejmując nauczanie na studiach wyższych coraz częściej angażujemy się w przeróżne prace zarobkowe, mniej lub bardziej związane profilem działalności z naszym przyszłym wykształceniem. Mimo, iż nie wnoszą one zbyt dużo do naszego życiorysu imamy się ich, ponieważ wierzymy, że zaprocentują w oczach przyszłego pracodawcy dając mu obraz nas, jako aktywnych, ambitnych ludzi nie czekających na dobrobyt. Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna…
Przychodzi czas egzaminu kończącego nasze zmagania z edukacją – egzaminu magisterskiego. Stajemy się ludźmi wysoko wykształconymi, zorientowanymi tylko na sukces, mogącymi wziąć się „za bary” z życiem nie tylko osobistym, ale przede wszystkim zawodowym. Ruszamy w rynek pracy, wpadamy w wir ogłoszeń ciesząc się już na rozpoczęcie w najbliższych miesiącach upragnionej pracy, co więcej zgodnej z naszym wykształceniem. I niestety zostajemy ciężko doświadczeni przez brutalny świat…
Mijają dni i miesiące, kolejne rozesłane aplikacje, odbyte rozmowy kwalifikacyjne, z których słyszymy stałą odpowiedź: „nie posiada PanPani doświadczenia do wykonywania zawodu (…) proszę wrócić do nas kiedy je zdobędzie…”. Stajemy się „wykształciuchami’ nieprzydatnymi nikomu. Co więcej, nasze dotychczasowe aktywności zawodowe nic nie znaczą, wbrew wcześniejszemu przeświadczeniu, szufladkując nas dodatkowo. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że wymaganego doświadczenia nie zdobędziemy, aż ktoś nie będzie chciał w nas zainwestować i dać nam szansy na rozwój. Wpadamy w błędne koło, z którego nie widzimy dobrego rozwiązania - możemy szukać zatrudnienia w nieskończoność lub po prostu rozpocząć pracę degradując własne umiejętności. Pogłębia się nasze zrezygnowanie i frustracja nie prowadząc nas do niczego konstruktywnego.
Skala opisanego problemu potęguje się z roku na rok, coraz więcej z nas studiuje, coraz mniej zajmuje wymarzone stanowiska pracy, kończąc przygodę z zawodem na auli studenckiej. Rodzi się więc pytanie: „po co studiować?” Odpowiedź jest prosta: zdobytego wykształcenia nikt nam nie odbierze, zawsze będzie naszym atutem, a praca KAŻDA UBOGACA niezależnie od tego, jaka by ona nie była. Zwłaszcza, że zawsze możemy ją zmienić.