Aktualności
Strona główna / Aktualności / W służbie społeczności lokalnej – bo po to są samorządy
W służbie społeczności lokalnej – bo po to są samorządy
data dodania: 2013-03-27 10:56:28
’’Nie istnieje wielki talent bez wielkiej siły woli’’ zapisał niegdyś na kartach, bardzo trafnie, Francuz Honoriusz Balzac. Ale czy to stwierdzenie nadal znajduje swoje odzwierciedlenie, mimo upływających lat?
W ostatnich latach obserwujemy wzrost liczby organizacji pozarządowych, inicjatyw lokalnych i działań zmierzających do ożywienia środowiska. W ogólnym odczuciu takie zabiegi korzystnie wpływają na społeczeństwo, zwłaszcza ludzi młodych. To w nich powinno się przede wszystkim inwestować, ponieważ stanowią przyszłość naszego kraju i podstawę gospodarki. Wbrew pozorom, młode, kreatywne umysły szukają okazji do pogłębiania swojego hobby.
Czy współcześni młodzi ludzie mogą liczyć na szansę rozwoju w swoim mieście? Aby się o tym przekonać, postanowiłyśmy zaczerpnąć informacji u źródła. Z burmistrzem gminy Ogrodzieniec – Andrzejem Mikulskim rozmawiała Magdalena Słowikowska.
Magdalena Słowikowska: Może Pan wyjaśnić, skąd to zainteresowanie młodymi ludźmi?
Andrzej Mikulski: Po prostu - lubię młodzież. Ale również, co wynika z moich obecnych obowiązków, czuję się odpowiedzialny za „młodych” z mojej gminy. Jesteśmy niedużą, niespełna 10-tysięczną społecznością. Różnimy się od środowisk średnich czy też dużych miast, gdzie dostęp do kultury i oświaty jest łatwiejszy, a nowinki cywilizacji docierają szybciej niż do Ogrodzieńca. W takim mieście jak Dąbrowa Górnicza, Katowice, nie mówiąc o Krakowie czy Stolicy młody obywatel ma do dyspozycji szeroki wybór miejsc, w których może się uczyć i rozwijać swoje zainteresowania.
U nas niestety jest inaczej. Miejsca z których może skorzystać przeciętny uczeń, to szkoła i dom kultury. Od ich atrakcyjności i poziomu zależy w dużej mierze, jak będzie przygotowana młodzież do „dorosłego” uczestnictwa w społeczeństwie, przy czym możliwości zarówno organizacyjne jak i finansowe mamy bardzo ograniczone. Pomimo to, chciałbym aby nasi uczniowie nie odczuwali kompleksu „małej” miejscowości i czuli się pewnie zarówno w swoim środowisku jak również w dużym mieście. Chciałbym, żeby byli wykształceni, kompetentni i aktywni w życiu publicznym, by byli odważni i umieli się dobrze zaprezentować wśród innych. To ostatnie to przecież dziś jedna z najważniejszych umiejętności. Może niełatwa, ale im wcześniej uczeń ją opanuje, tym ma większe szanse w rywalizacji z rówieśnikami. Na pewno można się jej nauczyć biorąc udział od najmłodszych lat w różnego rodzaju występach i konkursach. Wtedy trzeba opanować stres i dobrze wypaść przed innymi. To powód dla którego została powołana do życia orkiestra młodzieżowa, w której nasi uczniowie rozwijają swoje pasje, a jednocześnie uczą się publicznych wystąpień.
M.S.: Nie przypominam sobie, żeby wcześniej istniał taki zespół…
A.M.: To prawda, działa dopiero od kilku lat i jest jednym z wielu w gminie, w którym młody mieszkaniec może się realizować i uczyć aktywności w życiu publicznym. Trzeba było kilku lat, aby zauważyć że brak ofert spędzania wolnego czasu dla dzieci i młodzieży odbija się negatywnie na życiu gminy. Obecnie jako samorządowiec z kilkunastoletnim stażem inaczej patrzę na potrzeby tej grupy wiekowej niż kiedyś. W latach 90. na fali oszczędności (myślę, że tak działo się w większości gmin w Polsce) zlikwidowaliśmy prawie wszystkie zajęcia pozalekcyjne w szkołach. Działalność Domu Kultury też ograniczyliśmy do minimum. Owszem, w budżecie gminy wygospodarowano środki na jakieś inne cele, lecz później okazało się, że coś jest nie tak.
Zaczęliśmy zauważać brak zainteresowania młodych ludzi życiem kulturalnym gminy, trudno było zaangażować ich do jakichkolwiek inicjatyw lokalnych. Pojawiły się grupy wiecznie niezadowolonych młodych ludzi i izolujących się od reszty mieszkańców… Jednocześnie widoczna była grupa wyróżniającej się zdolnej młodzieży, która nie miała z sobą co zrobić. Wielu z nich chciało rozwijać swoje zainteresowania, ale nie było gdzie. Widziałem to na przykładzie swojej córki, uczennicy gimnazjum i jej rówieśników. Postanowiłem, że musi się to zmienić i trzeba znaleźć takie formy, które będą dla młodzieży jednocześnie interesujące i pożyteczne.
M.S.: Dlaczego akurat zajęcia muzyczne i taneczne. Jak to się zaczęło?
A.M.: Muzyka była mi zawsze bliska, dlatego wydawało mi się, że powinniśmy zacząć właśnie od niej. Kiedyś w dzieciństwie sam byłem członkiem orkiestry dętej i wywarła ona na mnie bardzo duży wpływ. Doświadczyłem, jak pożyteczna jest dla rozwoju nauka gry na instrumencie oraz uczestnictwo w dużym zespole muzycznym.
Pięć lat temu zorganizowaliśmy spotkanie z rodzicami dzieci, które były kandydatami na przyszłych muzyków. Okazało się, że jest bardzo duże zainteresowanie zajęciami i już w pierwszych miesiącach mieliśmy kilkudziesięciu chętnych. Nauka jest bezpłatna i prowadzą ją profesjonalni pedagodzy artyści. Instrumenty zostały zakupione przez gminę z dofinansowaniem dotacji europejskich.
M.S.: Ile dzieci korzysta z zajęć?
Orkiestra liczy ponad 45 osób, ale mamy też grupę około 20 dzieci, które rozpoczęły naukę zupełnie niedawno i jest jeszcze za wcześnie, żeby mogły grać w zespole.
M.S.: Jakie inne korzyści może czerpać młody człowiek z takiej aktywności?
A.M.: To doskonałe miejsce żeby uczyć się systematyczności, cierpliwości, odpowiedzialności za siebie i kolegów z zespołu. Poza tym, co moim zdaniem chyba jest najważniejsze - zgłębianie muzyki wzbogaca wewnętrznie i rozwija wrażliwość cechy, które nie są potrzebne każdemu z nas. Już dzisiaj jestem pewien, że każdy orkiestrant nie będzie miał w przyszłości problemów z organizacją własnych obowiązków, będzie umiał współpracować w grupie. Z całą pewnością będzie to dobrze wychowany i przygotowany do uczestnictwa w społeczeństwie aktywny obywatel i mieszkaniec, a ukształtowana wrażliwość uczuli go na potrzeby innych i pomoże mu być dobrym człowiekiem. Na pewno spora część członków zespołu, będzie w przyszłości pełnić różne funkcje zawodowe, społeczne, publiczne. Niewykluczone, że z Gminy Ogrodzieniec będziemy mieli zawodowych muzyków, artystów, których kiedyś zobaczymy na scenach krajowych, zagranicznych. Usłyszymy w radiu i w telewizji.
M.S.: Czyli faktycznie, mamy tu same plusy. Ale czy ta „szkoła życia” nie odstrasza?
A.M.: Dla niektórych konieczność długich ćwiczeń może nieco zniechęcać, tym bardziej, że efekty są widoczne dopiero po kilku latach systematycznej pracy. Ale „szkoła życia”, o której mówisz, na pewno pozytywnie wpłynie na ich rozwój.
M.S.: Czy w okolicy jest to jedyna taka formacja?
A.M.: Nie znam w okolicznych powiatach drugiego takiego przypadku jak w Ogrodzieńcu, gdzie działa tak liczna orkiestra składająca się z członków w wieku zaledwie od 10 do 19 lat. Nasz najmłodszy członek chodzi do czwartej klasy, a najstarsza jest w klasie maturalnej.
M.S.: Czy zajęcia muzyczne to jedyna oferta dla młodzieży?
A.M.: Nie. Na miarę naszych możliwości organizujemy również inne rodzaje zajęć. W Domu Kultury od czterech lat działa zespół taneczny specjalizujący się w układach mażoretek. Zespół „Fantazja” z Ogrodzieńca tworzą dwie grupy wiekowe dziewcząt od klasy drugiej szkoły podstawowej do trzeciej gimnazjum. Dziewczęta mają już na swoim koncie duże sukcesy. Między innymi są tegorocznymi wicemistrzami Polski w kilku kategoriach odbytych Mistrzostw Polski Mażoretek w Opolu w maju tego roku. Ponadto, w Domu Kultury w Ogrodzieńcu prowadzimy zajęcia dla młodzieży uzdolnionej plastycznie oraz naukę gry na instrumentach klawiszowych i gitarze.
Myślę, że oferta rozwoju własnych zainteresowań w naszej gminie jest bardzo bogata. W moim przekonaniu dotarliśmy z ofertą edukacji artystycznej do dzieci i młodzieży najlepiej spośród okolicznych gmin.
M.S.: Jak to wpłynie na przyszłość tych młodych ludzi?
A.M.: W chwili obecnej kilkanaście procent z całej populacji młodzieży szkolnej naszej gminy uczestniczy w zajęciach. Takiego zjawiska nie ma w innych gminach. Mam nadzieję, dzięki temu, iż wprowadziliśmy edukację artystyczną dostępną dla wszystkich szkół za dziesięć, dwadzieścia lat będziemy mieli pełne sale widzów na przestawieniach i występach, bo wówczas oni będą już dorosłymi ludźmi przyzwyczajonymi do korzystania z dóbr kultury. Marzę o tym, aby takie przedsięwzięcia jak orkiestra, czy zespół taneczny w przyszłości były na bardzo wysokim poziomie artystycznym. Mam nadzieję, że tak będzie, bo wśród dzisiejszych członków zespołów są bardzo uzdolnieni, którzy w przyszłości będą prowadzić te zespoły.
M.S.: Też mam taką nadzieję. Bardzo dziękuję Panu za rozmowę i cenne informacji.
A.M.: Dziękuję.
Jak widać „wielka siła woli”, o której pisał Balzac, nadal istnieje i jest wykorzystywana z korzyścią dla obydwu stron. W samym Ogrodzieńcu oprócz zajęć artystycznych zadbano również o rozwój sportowców. Zbudowano „Orlik” , na którym regularnie rozgrywane są mecze piłki nożnej i gdzie młodzież z całego miasta może przyjść w wolnej chwili. Stereotypy jednak nakazują nam wierzyć, że część z nas – młodych - jest zdeprawowana, leniwa, pozbawiona wigoru. Otóż nie. Wszystko wymaga pracy, chęci, determinacji. Większość głupstw, jakie nam się zdarzają, są efektem nudy, bezproduktywnego siedzenia i myślenia „co dalej?”. No właśnie, a co dalej? Przecież nie jesteśmy pokoleniem, które nie ma perspektyw… Nie jesteśmy ludźmi bez zainteresowań… Może tym razem to system powinien wyjść pierwszy z inicjatywą, jak to było w przypadku Ogrodzieńca?
Magdalena Słowikowska
Izabella Czarny