Aktualności
Strona główna / Aktualności / Woje z Ogrodzieńca ruszają na Grunwald
Woje z Ogrodzieńca ruszają na Grunwald
data dodania: 2010-07-15 10:19:30
Jak pisze gazeta.pl bractwa rycerskie z województwa śląskiego wyruszyły pod Grunwald. W sobotę będą uczestniczyć w inscenizacji bitwy pomiędzy wojskami, pod dowództwem króla Polski Władysława II Jagiełły, a siłami zakonu krzyżackiego. Tak jak 600 lat temu, niektórzy walczyli po krzyżackiej stronie, tak i tym razem przyjdzie im stanąć po stronie zakonu.
Członek Bractwa Rycerskiego Ziemi Ogrodzienieckiej - Andrzej Mroziński - przygotowania zaczął przed rokiem. - Każdy zbrojny mąż musi mieć tężyznę. Pełne uzbrojenie wraz z mieczem i tarczą waży prawie 40 kilogramów. Fechtunek, jazdę konną trzeba ćwiczyć cały czas. Ruchu mi nie brakuje. Pracuję jako listonosz i za biurkiem siedzieć nie muszę - podkreśla.
Po raz kolejny pod Grunwald wybiera się z nim żona. - Damy muszą być na miejscu, bo kto poda zmęczonym wojownikom łyk wody? Pomagamy też giermkom przy szykowaniu broni. No i oczywiście, co może jest najważniejsze, czekamy na dzielnych rycerzy po bitwie w obozowisku. Mają do kogo wracać - śmieje się Renata Mrozińska.
Wyjazd planowali na poniedziałkowy wieczór. - W upale źle się jedzie. Co innego z walką. Człowiek nawet nie czuje tego żaru z nieba. Nawet cieszę się, że będzie tak gorąco, bo tradycji stanie się zadość. Będzie tak jak 600 lat temu - cieszy się pan Andrzej, który jeszcze nie wiedział po której stronie przyjdzie mu walczyć. - Uzgodnimy to na miejscu. Na razie wiemy tylko, że trzech z naszego bractwa będzie Krzyżakami, a trzech zawalczy po polskiej stronie. Utarło się, że bractwa m.in. z województwa śląskiego zasilają szeregi zakonu rycerskiego - wyjaśnia.
Rycerze z Bractwo Rycerskie Lisy z Czerwionki-Leszczyn, choć wiedzą, że przyjdzie im wojować po stronie krzyżackiej i ponieść dotkliwą porażkę rzetelnie przygotowują do średniowiecznej bitwy. - Mężczyzna bez pasji gnuśnieje i kończy w knajpie. Jedni skaczą na spadochronach, inni zdobywają góry, a my walczymy. Nieważne, że przegramy. Po bitwie będą na nas czekać antałki i białogłowy. Osłodzą nam gorycz porażki - żartuje Jan Malcher, zwany wśród braci rycerskiej Kitą z Lisów. Pan Jan wraca pamięcią do 1991, kiedy to po raz pierwszy stawili się pod Grunwaldem. - 40 wojów z czterech bractw przyjechało wypić piwo w tym miejscu. Dziś do bitwy staje 1,5 tys. zbrojnych - cieszy się. Podkreśla, że choć wszyscy walczą bronią o stępionych ostrzach, inscenizacja to nie przelewki.
Członek Bractwa Czarnego Rycerza - Krzysztof Uglorz, wraca pamięcią do zeszłego roku kiedy to wybrali się pod Grunwald konno. - Podróż spod Opola, bo tam mieliśmy zbiórkę, trwała trzy tygodnie. Było ciężko, więc w tym roku jedziemy samochodami. Cóż, współczesny rycerz jednak aż takiej krzepy nie ma - mówi. - A samochód też przecie rumak, tyle że stalowy.