sobota, 23 Listopad 2024,
imieniny obchodzą: Adela, Felicyt

Aktualności

A A A

Strona główna / Aktualności / Zbudujemy nowy dom czyli obywatelska batalia o mieszkania

Zbudujemy nowy dom czyli obywatelska batalia o mieszkania

data dodania: 2008-10-29 17:02:54

Osiedle Piłsudskiego w Zawiercu

Aktualnie toczy się debata dotycząca wspierania budownictwa mieszkaniowego na terenie miasta Zawiercie.  Trudna sytuacja na rynku mieszkań w Polsce prowokuje do pytań o prawo każdego obywatela do własnego M. W ciągu ostatnich kilkunastu lat w pięćdziesięciotysięcznym mieście powstało kilkadziesiąt mieszkań w bodajże 3 blokach mieszkalnych.   To kropla w morzu potrzeb. Prezentujemy artykuł Bartosza Wieczorka dotyczący polityki mieszkaniowej w Polsce oraz pokazujący możliwości taniego budownictwa. Artukuł pierwotnie ukazał się w Magazynie Obywatel.

 

 

 

 

 Bartosz Wieczorek

Obiektywne przyczyny fatalnej sytuacji w polskim budownictwie mieszkaniowym są znane od dawna. Problem ten jak najszybciej powinna zacząć rozwiązywać kompleksowa polityka państwa. Póki co, pozostaje cieszyć się z aktywności w tym temacie organizacji społecznych. Warto też wspierać inicjatywy mające zmienić świadomość Polaków, żeby coraz śmielej i aktywniej dopominali się o prawo człowieka do mieszkania w godziwych warunkach.

Jak mówi prawo?

Faktyczna sytuacja mieszkaniowa w Polsce pozostaje w rażącej sprzeczności do licznych przepisów prawa krajowego, unijnego czy naszych zobowiązań przyjętych na forum ONZ, które uznają prawo do mieszkania w przyzwoitych warunkach za podstawowe prawo człowieka, obowiązek jego realizacji nakładają na odpowiednie władze.

Poznać swoje prawa to pierwszy krok, aby żądać ich realizacji. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w art. 75 stwierdza: "Władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania". Rozwinięciem tego zapisu jest art. 7 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie terytorialnym, mówiący, iż zaspokojenie zbiorowych potrzeb wspólnoty samorządowej należy do zadań własnych gminy, które obejmują też sprawy komunalnego budownictwa mieszkaniowego.

Z kolei Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej ogłoszona w Nicei w 2000 r. stanowi (art. 34 pkt. 2): "W celu zwalczania wyłączenia społecznego i ubóstwa, Unia uznaje i szanuje prawo do pomocy społecznej i mieszkaniowej dla zapewnienia, zgodnie z zasadami ustanowionymi w prawie Unii oraz ustawodawstwie i praktykach krajowych, godnej egzystencji wszystkim osobom pozbawionym wystarczających środków". Następny ważny dokument to Europejska Karta Społeczna z 1996 r., której art. 31 brzmi: "W celu zapewnienia skutecznego wykonywania prawa do mieszkania, Strony zobowiązują się podejmować działania zmierzające do: 1. popierania dostępu do mieszkań o odpowiednim standardzie; 2. zapobiegania i ograniczania bezdomności, w celu jej stopniowego likwidowania; 3. uczynienia kosztów mieszkań dostępnymi dla osób, które nie mają wystarczających zasobów".

Także w oenzetowskiej deklaracji Habitat II, Polska przyjęła następujące zobowiązania: "Będziemy działać w kierunku podaży dostępnych cenowo obiektów mieszkalnych poprzez umożliwienie sprawnego i odpowiedzialnego, z punktu widzenia społecznego i środowiskowego, działania rynków, poprawienie dostępu do terenów i kredytu oraz pomaganie tym, którzy nie są w stanie korzystać z rynku mieszkaniowego".

Jaka jest praktyka?

Jaka jest rzeczywistość – każdy widzi. Według danych GUS z 2002 r., aż 35,5 proc. ludności w Polsce żyje w warunkach mieszkaniowych złych i bardzo złych. Mieszkania te wymagają z reguły natychmiastowego remontu. Polska ma też najniższy wskaźnik liczby mieszkań na 1000 mieszkańców – w 2002 r. wyniósł on 307,7 (w innych nowych krajach UE wynosi: Bułgaria – 471, Estonia – 457,3, Litwa – 411, Rumunia – 373).

Przyczyn tej sytuacji jest wiele:

Wysokie ceny mieszkań, które w dodatku w ciągu ostatniego roku wzrosły w największych miastach Polski nawet o 100 proc.

Większość Polaków nie ma dostępu do tanich kredytów.

Brak całościowej polityki mieszkaniowej.

W Polsce nie istnieje świadomość problemu mieszkaniowego – ludzie o niskich dochodach czy rodziny wielodzietne, żyjące w przepełnionych domach, nie mogą przebić się do mediów ze swymi problemami.

Rada Komisji Europejskiej ds. Zatrudnienia, Polityki Społecznej, Zdrowia i Ochrony Konsumentów, przedstawiła 23 lutego 2007 r. raport pt. "Wspólne sprawozdanie w sprawie ochrony socjalnej i integracji społecznej" (Joint Report on Social Protection and Social Inclusion), poświęcony sytuacji w państwach członkowskich UE. Kilkakrotnie przedstawia się w tym dokumencie problemy budownictwa mieszkalnego, zaś prawo do godnych warunków mieszkaniowych określone zostało jako jeden z czynników przeciwdziałających dziedziczeniu ubóstwa. Problem jakości warunków mieszkaniowych i zapobiegania wykluczeniu z dostępu do mieszkań, uznany został też za ważny element pomagający w integracji na rynku pracy. W części odnoszącej się do sytuacji Polski czytamy: "Niektóre środki długoterminowe, które mogłyby znacząco zapobiegać wykluczeniu społecznemu (czyli mieszkania o bardziej przystępnych cenach, rozwój usług opiekuńczych), są nadal na etapie planowania".

TBS-y

W Polsce swojej roli nie spełniły Towarzystwa Budownictwa Społecznego, stanowiące ważny element gospodarki mieszkaniowej większości pozostałych krajów Unii. Ich udział w wynikach budownictwa mieszkaniowego wynosi obecnie zaledwie ok. 6 proc. (np. we Francji subsydiowane przez państwo agencje budownictwa mają 17 proc. udziałów w rynku). TBS-y miały w zamierzeniu oferować tanie mieszkania osobom o niskich dochodach, gdyż zakładano, że większość kosztów poniesie państwo lub gminy, a tylko niewielką sami użytkownicy. Tak się jednak nie stało – wkład finansowy przyszłego lokatora jest w ich przypadku bardzo wysoki, a całokształt warunków zakupu mieszkania w tym systemie bywa wręcz mniej korzystny niż nabycie go "o własnych siłach". W efekcie TBS-y, które miały być rozwiązaniem problemu dostępu do mieszkań, stały się zwykłymi, komercyjnymi firmami.

Europejska Fundacja na rzecz Poprawy Warunków Życia i Pracy (EUROFOUND) przedstawiła w 2006 r. raport na temat społecznego wymiaru mieszkalnictwa. Ukazuje on znaczne różnice między ilością mieszkań i ich standardem pomiędzy starymi i nowymi krajami UE. W "starych" krajach na jedną osobę przypadają średnio dwa pokoje, w "nowych" 1,1. W tych pierwszych 2/3 osób jest zadowolonych ze standardów mieszkaniowych, w tych drugich zaś tylko 1/3. Odnośnie do sytuacji w Polsce, raport przestrzega przed negatywnymi zjawiskami:

młodzi ludzie, wchodzący w dorosłe życie, przez długi okres cierpią na brak mieszkania;

właściciele mieszkań nie są w stanie pokryć kosztów ich renowacji i modernizacji;

mieszkańcy terenów wiejskich żyją w domach o niskim standardzie;

szczególnie trudną sytuację mają osoby o niskich dochodach.

Domy habitatowskie

W ponurym krajobrazie polskiego budownictwa mieszkaniowego, na który składają się wysokie ceny budowy nowych mieszkań, utrudniony dostęp do kredytów dla osób o niskich dochodach i wielka biurokracja, lśnią jedynie niektóre organizacje pozarządowe. Udowadniają one, że można – w tak beznadziejnej, wydawałoby się, sytuacji – znaleźć dobre rozwiązania.

Habitat for Humanity Polska to pozarządowa, dobroczynna organizacja chrześcijańska, której celem jest pomoc niezamożnym rodzinom w zbudowaniu własnego mieszkania. Jest ona częścią Habitat for Humanity – organizacji, która działa w ponad 100 krajach, gdzie zbudowała już ponad 200 tys. domów.

Domy budowane przez HfH powstają dzięki samym zainteresowanym rodzinom, wolontariuszom, darczyńcom, i organizacjom habitatowskim z innych krajów. Każda z rodzin wpłaca 10% wartości mieszkania. Resztę kosztów budowy spłaca w nieoprocentowanych ratach. Habitatowskie mieszkania, budowane przez ich przyszłych właścicieli wspólnie z wolontariuszami, są proste, tanie i solidne. Pieniądze pochodzące z darowizn i spłat od rodzin tworzą fundusz umożliwiający budowanie następnych domów. W ten sposób raz przekazana złotówka pomaga budować każdy kolejny dom.

Powstanie organizacji mogłoby służyć za ciekawy scenariusz filmowy. Zanim doszło do założenia HfH w 1976 r., Amerykanin Millard Fuller musiał przejść długą duchową drogę od życia skierowanego na zarabianie pieniędzy (został w końcu milionerem, o mało nie rozbijając jednak rodziny) do życia wypełnionego służbą ludziom ubogim, żyjącym w złych warunkach mieszkaniowych. Swój majątek rozdał biednym, a jego wielki talent administratorski, ciężka praca i wrodzona przedsiębiorczość przyniosły sukces na nowej drodze życiowej. Jego koncepcja tanich mieszkań sprawdziła się w Zairze, był to rok 1973. Zachęceni sukcesem, małżonkowie Fuller zapragnęli rozpowszechnić pomysł na całym świecie. Udało im się pozyskać wsparcie prezydenta USA Jimmy’ego Cartera. Do dziś ex-prezydent wraz z małżonką i tysiącami ochotników z całego świata w wybranym kraju pomagają najuboższym w budowie mieszkań. O pomoc taką warto się starać, gdyż koszt budowy habitatowskiego domu jest z reguły o połowę niższy od cen obowiązujących na rynku. Sprawę ułatwia posiadanie własnego kawałka ziemi, choć także w przypadku braku terenu pod budowę jest szansa na pomoc, gdyż HfH pozyskuje tanie grunty.

W Polsce HfH pomógł jak na razie ponad 150 rodzinom. Pierwszeństwo mają te nie posiadające własnego domu lub żyjące w bardzo złych warunkach. Dochód rodzin, które starają się o pomoc, nie może przekraczać minimalnego dochodu, którego wysokość przyjmowana jest w zależności od regionu. Kiedy HfH posiada środki finansowe na udzielenie pomocy, ogłaszana jest informacja o tym i następuje weryfikacja chętnych, choć swoją prośbę można wystosować też w dowolnym innym czasie. – "Zawsze można się do nas zwrócić o pomoc" – mówi Anna Czyż, zajmująca się zdobywaniem funduszy w HfH.

We Wrocławiu w 2000 r. powstały dwa domy dla ośmiu rodzin, a w 2004 r. kolejny, tym razem dla czterech rodzin. We wsi Józefosław w województwie mazowieckim 15 października 2005 r. został oddany dom dla sześciu rodzin. W Pruszczu Gdańskim stoją już dwa domy, mieszka w nich jedenaście rodzin. Obecnie trwają budowy domów w Gliwicach, w 2008 r. ruszy budowa kolejnego domu w Józefosławiu. HfH pomaga nie tylko przy stawianiu domów, ale także w ich remontowaniu, jak to miało miejsce w przypadku kamienicy na ulicy Kazimierzowskiej 76 w Warszawie, której remont zakończył się w czerwcu 2006 r. – "Wielkim powodzeniem cieszą się też mikropożyczki udzielane osobom niepełnosprawnym na adaptację mieszkania, miesięcznie przyznawanych jest ich kilkanaście" – dodaje Anna Czyż. Na wiosnę 2008 r. rusza kampania społeczna, która ma zaprezentować działalność organizacji i wielki problem braku dostępu do tanich mieszkań.

Tanie budowanie z gliny i słomy


Rdzennie polską inicjatywą na rzecz taniego i ekologicznego budownictwa mieszkaniowego jest Stowarzyszenie Biobudownictwa (www.biobudownictwo.org). Powstało w Kocku na początku 2005 r. na bazie inicjatywy osób bezrobotnych, miejscowych rolników oraz władz lokalnych i wojewódzkich. Postanowiono budować domy z prasowanej słomy, gliny, glino-betonu i sosnowych żerdzi – źródła tej technologii pochodzą z USA, a rozwija się ona również w takich krajach, jak Niemcy, Francja i Norwegia. Zaletą takich domów są przede wszystkim niskie koszty budowy i możliwość wykonania ich przez osoby niewykwalifikowane. Nie oznacza to jednak, iż domy te są nietrwałe – wprost przeciwnie, niektóre z nich stoją już 100 lat. Mają też znakomite właściwości termiczne.

Jeden z ówczesnych bezrobotnych, Janusz Świderski (z wykształcenia filozof), jest obecnie prezesem Stowarzyszenia Biobudownictwa. Stowarzyszenie proponuje budowę domów z bel prasowanej słomy, gliny, żerdzi i z innych naturalnych materiałów występujących w bliskim otoczeniu. Modyfikacja amerykańskiej technologii wynikła oczywiście z konieczności obniżenia kosztów. Fachowej pomocy udzielają Stowarzyszeniu pracownicy Politechniki Lubuskiej. W 2002 r. Janusz Świderski spotkał się z dr. Andrzejem Kowalem z Wydziału Inżynierii Budowlanej i Sanitarnej, który pozytywnie ocenił przedstawioną mu koncepcję budowy domów.

Wbrew obawom inicjatorów, nie ma większych problemów z pozyskiwaniem pozwoleń na budowę takich domów. – "Nasi inwestorzy powołali się na art. 10 Ustawy o wyrobach budowlanych, dopuszczający możliwość budowy z wykorzystaniem tzw. produktu jednostkowego zastosowania" – mówi Janusz Świderski. Na stronie Stowarzyszenia znajdziemy porady, jak sformułować wniosek o pozwolenie na budowę. Jest już teraz trochę łatwiej, gdyż są pierwsze precedensy – domy w Przełomce i Kocku oraz powstający właśnie dom w powiecie Strzyżew na Podkarpaciu. – "Dom na Podkarpaciu to indywidualna inicjatywa Maćka Królaka – młodego sympatyka działań proekologicznych – jest to przykład, że można i bez nas" – dodaje Świderski (szczegóły postępów budowy można śledzić na stronie http://simplystrawbale.blogspot.com).

Koszty takich domów są rzeczywiście niskie. Używane materiały nie funkcjonują jako produkty budowlane, lecz są powszechnie i swobodnie dostępne. Także tryb budowy jest bardzo uproszczony, a jej czas – krótki. I co ważne, w znacznej mierze można wykonać je własnymi siłami. Jeżeli więc budowę przeprowadzimy we własnym zakresie i zgodnie z uproszczoną procedurą, to koszt wybudowania i wykończenia domu z glinosłombeli i żerdzi, o powierzchni 120 m2, wyniesie około 50-60 tys. złotych. Koszty wzrosną dwukrotnie, jeżeli prace te komuś zlecimy.

Stowarzyszenie Biobudownictwa zachęca więc do samodzielnej budowy, po wcześniejszym ukończeniu warsztatów i szkoleń, które polegają na udziale w budowie konkretnego domu (koszt dzienny szkolenia wynosi wtedy ok. 20 zł) bądź zdobywaniu wiedzy tylko teoretycznej (koszt wynosi wtedy 40 zł dziennie). Decydując się na budowę samodzielnie, nie zostajemy jednak całkowicie bez pomocy. Stowarzyszenie świadczy bowiem usługi projektowe, doradza w czasie budowy (na odległość porady są bezpłatne). Najbliższe warsztaty odbędą się w okolicach Jordanowa pod Krakowem wiosną 2008 r.

Plany Stowarzyszenia Biobudownictwa są ambitne – chodzi o upowszechnienie tego typu budownictwa, gdyż na razie jego oryginalność oraz brak firm wykonawczych stoją na przeszkodzie w zastosowaniu metody na szerszą skalę. – "Ogólnie jest w kraju coraz większe zainteresowanie biobudownictwem, staramy się też pozyskiwać pierwsze środki z funduszy UE, choć nie idzie to łatwo głównie z tego powodu, że jesteśmy organizacją zbyt młodą i sami potrzebujemy pomocy. Plany mamy jednak całkiem spore, np. istnieje pomysł na włączenie w obieg gospodarczy wielu ludzi, szczególnie ze środowisk małomiasteczkowych i wiejskich, którzy mogliby zająć się właśnie biobudownictwem" – mówi Janusz Świderski.

DomNajtaniej.pl

Równie ciekawa inicjatywa to projekt DomNajtaniej.pl, którego autorem jest Mirosław Falgowski, człowiek o rodowodzie solidarnościowym. Początki jego działalności sięgają lat 90., gdy zaczął się interesować tanim budownictwem mieszkaniowym, czerpiąc wzory z modułowej technologii budowy domów, popularnej w USA, Kanadzie i Skandynawii. – "Zawsze dziwiło mnie, że najprostsze i najskuteczniejsze rozwiązania nie są w Polsce stosowane" – mówi Falgowski, pod którego pieczą powstało już 20 domów.

Technologia sprawdziła się, co widać na przykładzie pierwszego domu, wybudowanego w 1999 r. pod Bytowem. Właściciele, z którymi Mirosław Falgowski jest w kontakcie, nie zgłaszają żadnych problemów, chwaląc szczególnie walory termiczne domu, co sprawia, iż jego ogrzanie kosztuje niewiele. Budowa zaś trwa zaledwie około miesiąca. Technologia modułowa pozwala na elastyczne dobudowywanie kolejnych elementów, a samonośna konstrukcja stropu i dachu sprawia, iż na parterze nie musimy mieć ścian nośnych czy działowych.

Koszt budowy (od początku do końca przez firmę) podstawowego modułu "Kowalski 77", czyli mieszkania o powierzchni 77 m2 i wymiarach 8,40 x 5,40 m, wynosi ok. 132 tys. (plus VAT). Jednak klienci są zachęcani do indywidualnego zakupu materiałów i montażu domu we własnym zakresie (lub z wynajętymi specjalistami) – w takim przypadku koszt wynosi tylko 40 tys.

Falgowskiemu przyświecała idea, aby stworzyć naprawdę najtańszy dom i zapewnia on, iż taniej zbudować się nie da. Dominuje podejście, że im więcej klient korzysta z usług danej firmy, tym większe uzyskuje rabaty. W przypadku DomNajtaniej.pl jest odwrotnie – im więcej korzystamy z usług Mirosława Falgowskiego, tym więcej zapłacimy. Autor pomysłu nie chce po prostu spędzić życia na budowach, lecz pragnie, aby ludzie sami kupili najtańsze materiały, znaleźli specjalistów i pod jego tylko nadzorem sami postawili dom.

Mirosław Falgowski, zgodnie ze swymi poglądami (sympatyzuje z Unią Polityki Realnej) i społecznikowską naturą, podkreśla, iż opracowany przez niego projekt może być swobodnie wykorzystany przez osoby zainteresowane budową takiego domu. DomNajtaniej.pl to nie komercyjny pomysł, z którego korzystanie obwarowane jest licencją i wysokimi kosztami, lecz inicjatywa obywatelska. – "Maksimum wolności" – tak określa to Falgowski. I dodaje: "W fatalnej sytuacji polskiego budownictwa mieszkaniowego bardzo potrzebne są wszelkiego rodzaju inicjatywy, które mogą pomóc każdemu człowiekowi wybudować swój dom, nie zmuszając go do wieloletniego czekania na mieszkanie komunalne lub do kupowania domu po bardzo wysokich cenach od komercyjnych, wielkich firm".

Inicjator projektu DomNajtaniej.pl myśli też o rozpoczęciu współpracy z gminami, które mogłyby przeznaczać tereny pod budowę domów modułowych dla mieszkańców danego obszaru. Cały czas szuka też firm wykonawczych, które podjęłyby się współpracy, a także ludzi z pasją, którzy chcieliby się włączyć w jego działania.

Doświadczenie organizacji socjalnych


Ciekawym przykładem współpracy organizacji społecznych i instytucji samorządowych jest wybudowane w maju 2005 r. osiedle domków socjalnych dla 120 rodzin przy ul. Darzyborskiej w Poznaniu. Głównym inicjatorem projektu osiedla Darzybór było Stowarzyszenie na Rzecz Dostępnego Budownictwa "BARKA-DARZYBÓR", funkcjonujące w ramach poznańskiej Fundacji Pomocy Wzajemnej "Barka".

Grunt pod osiedle (20 ha) przekazał poznański samorząd. Część materiałów budowlanych "Barka" otrzymała za darmo – były to moduły drewniane, które wyprodukować można w zwykłym zakładzie stolarskim. Część z nich wykonała "Barka" w ramach działalności spółdzielni socjalnej, która posiada własne warsztaty.

W przeciwieństwie do Towarzystw Budownictwa Społecznego czy Habitat for Humanity, które kierują swe oferty do osób o niewysokich dochodach, "Barka" chce objąć pomocą ludzi biednych i rodziny eksmitowane. Osoby takie były zresztą aktywnymi współuczestnikami budowy wspomnianego osiedla na wszystkich jej etapach. Udział ten obniżał koszt budowy oraz miał wymiar społeczno-edukacyjny – osoby zainteresowane partycypowały w planowaniu i wykonaniu własnych domów. Dzięki temu mieszkańcy będą mogli także dokonywać drobnych napraw i czuwać nad stanem mieszkań.

Domy skonstruowane są tak, iż nie sposób w nich niczego "zepsuć". Do zadań osób pracujących przy budowie należało umiejętne połączenie modułów, a potem przewiezienie ich na teren budowy. Do połączenia ich ze sobą nie trzeba fachowców ani ciężkiego sprzętu – elementy ważą maksymalnie 85 kg. Jedno piętro składa się w dwa dni, a cały dom może stanąć w ciągu tygodnia.

Brytyjskie 3 miliony

Pozytywny przykład zaangażowania państwa w budownictwo mieszkaniowe płynie z Wielkiej Brytanii. Rząd Gordona Browna już na samym początku działalności ogłosił plan budowy trzech milionów mieszkań do 2020 r., co ma zlikwidować kryzysową sytuację w mieszkalnictwie (dla porównania: w celu zaspokojenia obecnych potrzeb mieszkaniowych Polaków, do 2013 r. należałoby wybudować 2,6 mln mieszkań). Od kilkunastu lat bowiem w Wielkiej Brytanii nie ma lokali dostępnych cenowo dla większości obywateli. Osoby kupujące mieszkanie albo zadłużają się wielkimi kredytami hipotecznymi, albo w ogóle nie stać ich na zakup lub wynajem w przyzwoitych dzielnicach (np. pracowników budżetówki).

Tamtejszy rząd przeznaczy pod budowę tereny odzyskane, poprzemysłowe, głównie na południowym-wschodzie kraju – tereny zielone mają zostać nienaruszone (rząd podkreśla bardzo mocno ekologiczność całego przedsięwzięcia). Władze zastanawiają się też nad udzielaniem długoterminowych pożyczek na zakup mieszkań, głównie osobom, które kupują je pierwszy raz. W planie Browna położono nacisk także na mieszkania socjalne. Wedle zamierzeń, do 2010 r. powinno powstawać rocznie ok. 70 tys. łatwo dostępnych mieszkań i 45 tys. mieszkań socjalnych, co będzie zwiększeniem dotychczasowych liczb o połowę. Yvette Cooper, brytyjska minister budownictwa, podkreśla, iż jest to dla rządu priorytetowe zadanie, którego skala jest niespotykana. Rząd chce zwiększyć wydatki na ten program w ciągu trzech lat z 5 do 8 miliardów funtów.

Główne elementy planu Browna:

sprawdzenie, czy część z 550 terenów będących własnością rządu nie może zostać przeznaczona pod budowę nowych domów;

reforma rynku hipotecznego;

reforma systemu zagospodarowania przestrzennego, by utrudnić protesty lokalnych władz (tereny zielone mają zostać nienaruszone);

zwolnienie z podatku właścicieli ziemi w przypadku, gdy mają oni zezwolenie na budowę.

Przełamać niemoc państwa

Państwo polskie ma w kwestii budownictwa mieszkalnego olbrzymie zaległości, które należy szybko nadrobić, aby umożliwić obywatelom życie w godnych warunkach. Z tego obowiązku nikt państwa nie może zwolnić, a najcenniejsze nawet inicjatywy społeczne nie będą mogły zapewnić odpowiedniej liczby mieszkań dla obywateli.

Istotne wskazówki w sprawie poprawy sytuacji w tej dziedzinie zawiera "Raport 2006 o naprawie sytuacji mieszkaniowej", przygotowany przez zespół niezależnych ekspertów pod kierownictwem prof. Piotra Witakowskiego z Instytutu Techniki Budowlanej AGH w Krakowie w kwietniu 2007 r. Opracowanie to skupia się nie tylko na kwestii ułatwienia budowy tanich mieszkań, ale także dostrzega związek między ich brakiem a poważnymi problemami społecznymi. "Gwałtowny wzrost cen wyeliminował z rynku duże warstwy słabiej uposażonej ludności, a wśród nich najbardziej potrzebujących – młode małżeństwa na dorobku" – czytamy w raporcie. Jego autorzy podkreślają również mało znany fakt zależności między liczbą zawieranych małżeństw i posiadanych dzieci a ilością mieszkań oddawanych do użytku. Punktem wyjścia autorów Raportu jest przekonanie, że "mieszkanie nie jest tylko towarem, który w panujących warunkach rynkowych zainteresowana osoba może i powinna nabyć na rynku, a którego nabycie jest prywatną sprawą każdego obywatela. Mieszkanie jest dobrem tak ważnym dla losów narodu i państwa, że władze państwowe – zarówno rządowe, jak i samorządowe, mają prawny obowiązek prowadzenia polityki umożliwiającej posiadanie przez każdą rodzinę samodzielnego mieszkania".

Jakie główne "grzechy" państwa dostrzegają autorzy Raportu? Przede wszystkim jest to malejący udział nakładów budżetowych na budownictwo mieszkaniowe, które w latach 2002-2005 spadły z 1,20 do 0,44 proc. ogółu wydatków (w krajach europejskich odsetek ten wynosi 4-5 proc.). Idzie za tym także brak całościowej polityki mieszkaniowej, co przejawia się choćby w nadmiernych barierach prawnych i formalnych. Od 1992 r. objętość dokumentów potrzebnych do wybudowania domu (mierzona kartkami formatu A-4) wzrosła o 1200 proc.!

Bardzo ciekawy rozdział Raportu to "Doświadczenia europejskie", który pokazuje, iż w Europie Zachodniej polityka mieszkaniowa jest ważnym elementem polityki społecznej, co sprawia, iż mieszkania nie są traktowane jak zwykłe towary rynkowe. W "starych" krajach Unii kładzie się silny nacisk na budownictwo społeczne. W Austrii państwo wspiera w 80 proc. koszty budownictwa społecznego, w Belgii funkcjonują dwie ogólnokrajowe spółki powołane do tego celu, we Francji z kolei mieszkania budują i zarządzają nimi organizacje non-profit HLM (skrót od "Mieszkania o Umiarkowanych Czynszach"), w Niemczech budownictwo społeczne wspierają kasy mieszkaniowe (Bausparkassen), które finansują ok. 66 proc. nowych lokali, we Włoszech od ponad 40 lat państwo aktywnie uczestniczy w budownictwie społecznym (udzielając ulg podatkowych, spłacając część odsetek od kredytów obywateli).

W Polsce zaś nadal czekamy (od 1989 r.) na program rządowy dotyczący budownictwa mieszkaniowego lub choćby na zdecydowaną politykę mieszkaniową, która nie będzie hamować społecznych inicjatyw budowy nowych mieszkań. Wielkie zaniechania, które dotąd poczyniono, nie są sprawą tylko błędu politycznego i krótkowzroczności rządzących, ale poważnym ciosem wymierzonym rozwojowi społecznemu i gospodarczemu kraju.

Zmiana złej sytuacji jest możliwa i konieczna. Na władze samorządowe i państwowe należy wywierać zdecydowany nacisk, aby w drodze konsultacji społecznych i czerpania z doświadczeń europejskich doszło do zainicjowania podstaw polityki mieszkaniowej. Bez niej bowiem znacząco nie poprawi się sytuacji i nadal olbrzymia większość Polaków będzie cierpiała na skutek wykluczenia społecznego z dostępu do mieszkań.

Wydawca:

Centrum Inicjatyw Lokalnych
42-400 Zawiercie, ul. Senatorska 14

Pomóż nam rozwijać serwis:
1%

Podaruj 1% podatku
KRS: 0000215720